30 kwi 2014

12. Chapter


No One Pov


Przyjaciele Isabelli zaczęli zastanawiać się gdzie się ona podziewa, przecież minęło już dobre 20 minut a jej jeszcze nie ma.
Justin miał te nie miłe uczucie w brzuchu tak samo jak brat Belli. Ana zaczęła się wiercić na swoim krześle, najlepiej by wstała i szturmem ruszyła w stronę damskiej toalety aby sprawdzić na swojej przyjaciółce.
Szatyn nie mógł już dłużej czekać, gwałtownie wstał ze swojego miejsca po czym odwrócił się w stronę swoich towarzysz.
- Tylor, Dylan zostajecie z Aną a David i ja idziemy sprawdzić co zajmuje Isabelli tyle czasu.
Blondyn na dźwięk swojego imienia już stał przy Justinie, w duchu składając modlitwę oby jego siostra była cała i zdrowa.
Nie czekając ani chwili dłużę ruszyli ze studenckiej kawiarni i popędzili jak najszybciej tam gdzie mieli zamiar zastać dziewczynę. Po chwili byli na miejscu zastając bezpańską torbę leżącą nieopodal toalety. David od razu rozpoznał ją ..należała ona do niej. Nie zwracając większej uwagi na chłopaka obok niego zaczął biec w stronę znaleziska.
'Nie,nie, nie' pomyślał ' to nie może być prawda, to nie powinno się zdarzyć' przykucnął nad torbą zbierając przedmioty które z niej wypadły' 'ta cholerna szkoła jest zabezpieczona, jak to możliwe że ktoś się dostał' sama myśl o tym zaczęła wrzeć krew w jego żyłach. Wstał trzymając ściśle przy piersi skórzaną torbę 'To nie powinno się zdarzyć' powtórzył. Panika ogarnęła jego ciało 'co jeśli jest już za późno?'.  Potrząsnął głową aby odgonić to nieznośną myśl.Był tak zamknięty w swoim świecie, w wymyślaniu teorii co się stało z jego siostrą, zagubiony w swojej winie po przecież nie powinien  spuszczać jej z oczu. Dźwięk głośnego przeklinania przywróciła go do rzeczywistości. Odwrócił się aby zobaczyć Justina nabijającego wściekle ścianę nie szczędząc swojej ręki. David wiedział że obudziła się jego druga strona, tak strona chłopaka była przerażająca i każdy obcy się jej bał.. niekoniecznie rodzina i przyjaciele szatyna, tylko jego anioł potrafiłby go teraz uspokoić ale ktoś miał czelność ją porwać a chłopak nie spocznie puki ta osoba za to nie zapłaci, a zapłaci najwyższą cenę...
-Dzwoń do swojego ojca i powiedz że Bella została podjęta. -Rozkazał  gniewnie Justin. Blondyn już to zrobił ale oczywiście  on był  zbyt zajęty wyżywaniem się na ścianie aby to zauważyć.
- Zrobiłem to już. Myślisz że będę czekał aż łaskawie przestaniesz nabijać ścianę aby sobie kurwa uświadomić że każda minuta jest ważna. -Warknął David w stronę szatyna.
- Uważaj z kim rozmawiasz David, nie jestem w nastroju na ciebie w tym momencie. - Krzyknął Justin chodząc od ściany do ściany co jakiś czas przeczesując ręką swoje włosy i przeklinając pod nosem.
- To jest moja siostra, przypuszczasz abym siedział spokojnie i nic nie mówił, kurwa Justin to się dzieje na prawdę,nie wiem jak się dostali do szkoły ale musimy mieć jakąś wtykę, każdy tutaj jest prześwietlany od czasu swoich narodzin nie wspominając ich całe rodziny również. - Chłopak wziął głęboki oddech.
- To było zbyt proste, musieli obserwować nas już od jakiegoś czasu. -Zaczął spekulować, Justin przystanął i spojrzał na blondyna zastanawiając się nad tym co powiedział. Jeśli mają zdrajcę w swoim gronie i już od jakiegoś czasu Bella była na ich celowniku, to oznacza tylko jedno... nikt z jego wrogów nie wyjdzie z tego żywy a zdrajca umrze w najgorszych męczarniach.
- Mój przyjacielu czas zwołać naszą familie, odbierzemy to co nasze. - Uśmiechnął się złowrogo Justin, David wiedział co to znaczy to był czas aby rodzina mafii zjednoczyła się ,to czas aby Spooky pokazał czym sobie zasłużył na swój przydomek.

PODKŁAD

Isabella zaczęła budzić się ze swojego koszmarnego snu aby uświadomić sobie że to nie był tylko koszmar ale najprawdziwsza rzeczywistość. Została porwana, i Bóg jeden wie co się z nią stanie.
 Nie chciała tego życia, on chce z powrotem być w Australii, wygłupiać się z Ash i Joshem przy maratonie filmowym, nie bać się, że za rogiem ktoś czyha na nią z pistoletem albo nożem aby zakończyć jej życie z powodów których nie zna. Czym sobie na to zasłużyła?  Czym sobie zasłużyła aby cierpieć? Przecież nie skrzywdziłaby nawet muchy.
Brunetka zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, nie miała pojęcia gdzie jest i co to za miejsce.
Ściany był surowe i popękane a w powietrzu unosił się zapach stęchlizny i innych zapachów które nie mogła rozpoznać. Smród drażnił jej nos, próbowała jak najmniej brać powietrza aby nie zwymiotować.
Chłód i wilgoć w tym obskurnym pomieszczeniu nie pomagał  tylko wzmocnił smród i chęć zwrotu wszystkiego co miała w żołądku. Jedynym plusem był materac na którym była, wydawał się nowy i nie używany.
Bella zastanawiała się jak długo była nieprzytomna, pamięta tylko tego człowieka mówiącego do niej a potem nieprzyjemne ukucie w szyję na koniec ciemność, zaczęła domyślać się że została odurzona jakimiś  narkotykami ale jak długo już tu jest? Czy jej rodzina ją szuka? Co z Aną czy jest bezpieczna?
Co jeśli nie uda im się ją znaleźć, 'ooo Boże ma zamiar umrzeć'  nie dając szansy swoim prawdziwym rodzicom zbliżenie się do niej. Jakim ona jest człowiekiem? Powinna dać im szansę a teraz jest już za późno.
Była zbyt dumna aby uświadomić to sobie, była zraniona że ją zostawili na 18 lat ale teraz wie że zrobiłaby to samo aby jej córka miała normalne i bezpieczne dzieciństwo. Ale czy to się opłacało kiedy teraz czeka na to co ma się stać...
 Przymknęła oczy aby je natychmiast otworzyć na dźwięk ciężkich kroków, wbiła wzrok w stare drewniane drzwi przełykając ślinę aby zwilżyć suche gardło. Jej serce zaczęło bić szybciej a jej oddech przyśpieszył nie zwracając na smród w pomieszczeniu.
Drzwi otworzyły się z trzaskiem ukazując sylwetkę mężczyzny który ja uprowadził. Isabella widząc że mężczyzna zmierza w jej kierunku skuliła się w rogu bojąc się o to co co ma zamiar z nią zrobić.
- Popatrz, popatrz, nasz księżniczka się obudziła.- Odezwał się nieznajomy przykucając na poziomie oczu Belli. - Taka ładna. -Zmierzył swoim wzrokiem jej ciało, obrzydliwie oblizując przy tym usta.
- Takie ładne ciało. -Westchnął - Muszę pogadać z szefem, nie może się zmarnować. - Pokręcił głową.
- Może pozwoli mi zabawić się tobą po tym jak skończy z tobą. - Zaśmiał się. Isabella na te słowa zesztywniała cała a zimne dreszcze przebiegały przez jej ciało. Woli umrzeć niż dać się zgwałcić, w jej oczach pojawił się łzy. 'Isabello bądź silna ,nie  pokazuj im że jesteś słaba' woła do niej jej podświadomość. Spojrzała na mężczyznę z czystym obrzydzeniem. -Możesz mnie zabić od razu bo nic z tych rzeczy się nie zdarzy, nie wiem kim myślisz że jesteś .- Splunęła, nie miała pojęcia skąd wzięła się ta odwaga aby to powiedzieć ale zrobiła to i była dumna nie dając się zastraszyć.
Obcy zaczął głośno śmiać się, był rozbawiony dziewczyną, była zadziorna a to go kręciło.
- Jesteś zadziorna lubię to, teraz wiem dlaczego Spooky wybrał ciebie, młoda, piękna, za pewne inteligentna.
Żeby było fair mam na imię Dan i zapamiętaj je, bo będziesz je krzyczeć kiedy będzie moja kolei. -Puścił do nie oczko. Brunetka wzdrygnęła się, co miał na myśli mówiąc jak będzie jego kolei? Przełknęła gulę w gardle.
- Nie znam żadnego Spooky'ego, nie mam pojęcia nawet jak on wygląda. - Odpowiedziała dziewczyna, kątem oka spoglądając na Dan'a, ten znowu pokręcił głową i zaczął się śmiać jakby to co powiedziała było zabawnym żartem. - Ohh jesteś taka naiwna, oczywiście że wiesz jak on wygląda. - Isabella patrzyła na niego jak na głupka, przecież powiedziała że nie widziała go na oczy.
- Dlaczego mnie porwaliście, nie mam nic wspólnego z tym człowiekiem. - Powiedziała powstrzymując się od płaczu. W duchu modliła się aby stał się cud, ona nie chce tu być i na pewni nie chce tak skończyć swojego życia.
- Powiedzmy że Spooky i mój szef to starzy znajomi a mój szef chce wszystko to co ma twój kochaś.
- Odpowiedział, zostawiając ją. To całe zamieszanie, to wszystko chodzi o władzę? Jakim to trzeba być pokręconym ,chorym człowiekiem aby krzywdzić niewinnych a to wszystko aby mieć władze.
' mamo, tato przepraszam że nie dałam wam szansy. David zawsze marzyłam o takim starszym bracie. Kocham was.'  Szeptała niebieskooka. 'Justin jest mi przykro że nie doszło do naszej randki, ale mimo wszystko wydaje mi się że się w tobie zakochałam'  Dodała, uśmiechając się na koniec dając upust łzą.


- Ryan zebrałeś wszstkich w moim biurze. - Zapytał Spooky swojego przyjaciela, swoją prawą rękę.
Chłopak kiwnął głową. - Tak. - Odpowiedział. - Wprowadziłem ich w całą sytuację,
 czekają na rozkazy. -Dodał po czym razem ze Spooky'm weszli do dużego pokoju w którym był ciemne mahoniowe meble, regały wypełnione różnymi książkami a także dwie czarne skórzane sofy na środy pokoju było duże biurko tego samego koloru co inne meble.
- Wiecie dlaczego tu jesteście. -Zaczął mówić siadając na swoim fotelu. - Zabrali moją Isabell. -Warknął
W pokoju była cisza,nikt nie odważył się odezwać nieproszony o to.
Spooky przetarł twarz rękoma. - Mamy zdrajcę w naszym kręgu. -Pochyli się opierając ręce na biurko,
spoglądając na każdego z osobna. Na te słowa zrobiło się lekkie zamieszanie, nikt nie mógł w to uwierzyć że ktoś zdradził ich rodzinę. - Cisza! -Krzyknął. -Nie mamy na to teraz czasu, teraz priorytetem jest Isabell.
- Powiedział wszyscy się z nim zgodzili. Rodzina Rose była drugą najważniejszą rodziną w mafii, bardzo szanowaną i lubianą.
 Do biura wtargnął zdyszany David, przerywając spotkanie.
- Mamy ją. -Powiedział biorąc głęboki oddech. - Matka powiedziała mi że dała Isabell bransoletkę z nadajnikiem, tak na wszelki wypadek. Kurwa moja siostra ma szczęście że dzisiaj ją założyła. -Westchnął
Rozejrzał się i zauważył że wszyscy patrzą na niego. David spojrzał na Spooky'ego.
- Będziesz tak siedział czy masz zamiar uratować swoją ukochaną. - Zapytał zirytowany postawą swojego przyszłego szfagra. Spooky wstał chwytając z szuflady naładowaną broń.
- Isabell idę po ciebie!


_________________________________________________________________________________

 Czy zdarzą ją uratować?

1. Kto mógł zdradzić mafijną rodzinę?
2. Co się stanie z Isabell
3. Matka Belli to niezłe ziółko ale dzięki bransoletce znaleźli ją.

_________________________________________________________________________________

Nie będę się rozpisywać bo jestem zmęczona i chce mi się spać :(
Obiecała rozdział, musiałam dotrzymać obietnicy.
Rozdział może być do dupy ale to wina mojego stanu uśpienia, mój mózg o tej godzinie jest na najniższych obrotach -,-  sooo sorry!!

Czekam na wasze opinie :)

Do następnego xx
#muchlove
E&C
PS
jeśli zmieniliście nazwy na tt, poinformujcie nas o tym, ok? :)
czytasz=komentujesz

12 kwi 2014

11. Chapter


Isabell Pov

Zaczęłam się budzić z mojego nadzwyczaj spokojnego snu, moje ciało było otulone miękkim arkuszem,
leniwie przeciągnęłam się w tym czasie powoli otwierając oczy aby je natychmiast zamknąć przez oślepiające światło wydostające się ze szczeliny zasłon. Przymrużyłam oczy aby rozejrzeć się po pomieszczeniu, po chwili zorientowałam się że jestem w swoim pokoju.  Dziwne nie przypominam sobie abym kładła się spać.
Po chwili przypomniałam sobie.. maraton filmowy, Justin, ciepło otulające moje ciało iii... pocałunek w głowę. Ooo cholera Justina malinowe usta były na moim ciele, może nie dosłownie. Ale Hej! głowa to też cześć ciała. Mimowolnie rumieniec wkradł się na moje policzki.
Zrzuciłam z siebie arkusz po czym wyczołgam się z mojego wygodnego królestwa.
Dzisiaj idę na randkę, moją pierwszą randkę na którą bierze mnie Justin i nic ze zepsuje mi mojego dobrego nastroju.

Po szybkim prysznicu ubrałam się w czarną zwiewną bluzkę i jasne skinny jeans i do tego czarny ze złotym łańcuchem pasek. Włosy uczesałam w koński ogon, nie byłam w nastroju na układanie ich teraz.
Chwyciłam torbę i wyszłam z pokoju idąc w kierunku schodów. Schodząc na dół poczułam pyszny zapach naleśników i jajecznicy z boczkiem Marii, jęknęłam jak mój żołądek zawarczał.
Szybkim krokiem ruszyłam do kuchni aby zobaczyć Davida jak  zwykle opychającego się jedzeniem.
Zastanawiam się gdzie on to wszystko mieści. Ja pewnie po spożyciu takiej ilości pożywienia wyglądałabym jak klops i jedynym wyjściem było by mnie turlać.
Pokręciłam głową na piękny widok przed moja twarzą (wyczuwacie sarkazm), podeszłam do niego po czym usiadłam na wolnym miejscu obok niego.
- Dzień dobry. - Przywitałam radośnie.
- Witam siostrę tego pięknego dnia. Podekscytowana dzisiejszą randką. -Zapytał David odsuwając od siebie pusty talerz. Na same słowo 'randka' uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Umm tak. -Odpowiedziałam cicho. Nie byłam przyzwyczajona do dzielenia się tym z moim bratem, to wszystko jest dla mnie nowe.
- Moja słodka Bella idzie na randkę. Opowiadaj kto jest tym szczęściarzem. - Zapytał podekscytowana starsza kobieta. Spojrzałam na ręce bawiąc się palcami,wiem że teraz zachowuje się jak dziecko ale byłam lekko zawstydzona uświadamiając tym jak bardzo jestem niedoświadczoną 20-sto letnią kobieta.
Spojrzałam na brata,który miał już głupawy uśmiech na twarzy po czym odpowiedział za mnie.
- Justin Bieber. - Te dwa słowa wystarczyły aby po moim ciele przeszedł przyjemny ciepły dreszcz.
Drań, muszę pamiętać aby zemścić się za wczorajszą noc. Kątem oka zauważyłam jak
sugestywnie porusza brwiami w stronę gosposi. Marii twarz rozjaśniła się a w oczach pokazały się iskierki radości. Po krótkim dokuczaniu mi, wreszcie mogła zacząć jeść niesamowite naleśniki rozmyślają  o tym co teraz robi Justin.

Kiedy dojechaliśmy do szkoły nie czekając na Davida ruszyłam w stronę drzwi. Przy wejściu zostałam przywitane przez moja nową przyjaciółkę Ane która był w nadzwyczaj bardzo dobrym humorze.
-Hej Bells. - Pisnęła brunetka przytulając mnie. Ana miała podobny styl ubierania się jak ja, chociaż ona częściej nosiła sukienki kiedy ja wolałam spodnie. Jestem ciekawa co spowodowało jej dobry nastrój.
-Cześć, dlaczego jesteś dzisiaj taka mega szczęśliwa. -Zapytałam uśmiechają się szeroko.
Ana klasnęła rękoma -Taak.- Krzyknęła radośnie, zwracając uwagę kliku osób na korytarzu. Puściłam wszystkim przepraszające spojrzenie. Dziewczyna pociągnęła mnie za rękę w stronę toalety.
Po sprawdzeniu czy nikogo czasami nie ma, wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.
- Po pierwsze David zaprosił mnie na randkę- Zrobiła pauzę. Byłam zadowolona że David w końcu odważył się do niej zadzwonić, stworzyliby świetną parę. - A po drugie. -Westchnęła.- Dowiedziałam się kilku interesujących rzeczy o Justinie. - Zakończyła przygryzając dolną wargę. Nie wiem czy mam w tym momencie cieszyć się czy denerwować, szczerze nic nie wiem o Justinie po za tym że przyjaźni się z moją rodziną. Co jeśli jest graczem i chce tylko dostać się do moich spodni a potem będzie mnie traktował jakbym nigdy nie istniała. To nie jest tak że uległa bym mu ale sam fakt że ktoś może grać z moimi uczuciami napawa mnie gniewem. Ale z drugiej strony David by mu na to nie pozwolił za bardzo jest opiekuńczy mną.
Stałam i nie wiedziałam czy ma zapytać co wie, jednak brązowooka sama przerwała krótką ciszę.
- Więc na sam początek... Justina rodzina do milionerzy. - Poruszała śmiesznie brwiami. Przewróciłam na to oczami. Pieniądze to nie wszystko, dla mnie ważne jest żeby ktoś naprawdę pokochał mnie szczerą i bezwarunkowa miłością, mógłby być biedakiem ważne żeby chciał abym była jego światem.
- Ma brata w twoim wieku i siostrę która ma 9 lat ich imiona to Jaxon i Jazmyn. Ma własną firmę dasz wiarę? Słyszałam że jego firma zajmuje się nieruchomościami, dziwne że chodzi do szkoły chociaż nie musi bo ma miliony na koncie. Jest najbardziej pożądanym kawalerem w Nowym Jorku.- Powiedziała przytulając książkę do piersi. Wiedziałam że jest coś czego jeszcze mi nie mówi i wiem że to coś nie jest przyjemne.
Gdzieś tam w mojej głowie głosik mówił mi abym nie dążyła do odpowiedzi ale zignorowałam go, musiałam wiedzieć.
- Co jeszcze Ana,wiem ze mi czegoś nie mówić, widzę to w twoich oczach. -Przyglądałam się jej, patrząc prosto w jej czekoladowe oczy. Brunetka jęknęła -Nie patrz tak na mnie, to tylko plotki nawet nie wiemy
czy to prawda.- Powiedziała opierając się o ścianę na przeciwko mnie.
- Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi a przyjaciele sobie pomagają. -Powiedziałam słodkim tonem.
Ana westchnęła - Tak, ale przyjaciele nie chcą aby im się stała krzywda. - Odpowiedział defensywnie.
Poczułam ukłucie w klatce piersiowej, czyżby moje przypuszczenia były słuszne?
Ana przyglądała mi się uwarzenie, zrezygnowana przeczesała ręką swoje długie włosy.
- Ok, ale to są tylko plotki ,wiesz nie tylko w liceum dziewczyny mają duże usta i nie wszystko musi być prawdą. Słyszałam że Justin ma przejebane połowę dziewczyn ze szkoły nie wspominając ile w samym Nowym Jorku. - Szepnęła na końcu. -Ale jak już mówiłam nie ma na to dowodów i dziewczyny potrafią kłamać aby zwrócić na siebie uwagę. -Powiedziała próbując mnie pocieszyć, szkoda że to nie działa.
Czy powinnam zgadzać się na wyjście z Justinem, mimo że to co usłyszałam może być prawdą?
Jestem nie świadoma tylu rzeczy, ledwo go znam nikt nic mi nie mówi, mam już dość tajemnic.
Dlaczego miałby być zainteresowany moją osobą? Zwykłą, nudną mną .. osobą która woli poczytać dobrą książkę niż iść na imprezę, osobą która woli iść do kina niż upić się do nieprzytomności ponadto osobą która lubi stabilizacje a nie skoki w bok. Gdzie on, milioner ,bożyszcz kobiet otacza się bardziej interesującymi ludźmi.
Następnie, czy Justin był związany z mafią tak samo jak moja rodzina? Przecież znają się prawie całe życie to jest nie możliwe aby nie był świadomy otoczenia w którym jest moja prawdziwa rodzina.
Potrzebuje odpowiedzi .. i to cholernie prawdziwej.

Po naszym posiedzeniu w damskiej łazience ruszyłyśmy na zajęcia, w drodze nie mogłam przestać myśleć o tym co powiedziała Ana, te wszystkie tajemnice są cholernie irytujące.
Wiem że nie powinnam o tym myśleć ale niestety w mojej głowie pojawia się pytanie kim jest Spooky i jak wygląda, po za tym że jest maniakiem kontroli, od dłuższego czasu nie daję żadnego znaku życia. Może w końcu zrozumiał że nie da się nikogo zmusić do miłości i aranżowane małżeństwo nie jest dobrym pomysłem. Mam nadzieje że tak bo nie chcę spędzić swojego życia z kimś kogo nie kocham.


Zajęcia mijały bardzo szybko i mogłam  choć na chwilę oderwać myśli od Justina. Nie obejrzałam się jak był już czas na lunch. Na pewno zobaczę 'pana wielkie ego' i szczerze nie wiem jak mam się zachować i jak z nim rozmawiać mimo że Ana powiedziała że to może nie być prawda. Ale jeśli to prawda, czy powinnam dać mu szansę?

- Gdzie David ma zamiar zabrać cię na randkę? - Zapytałam Ane wychodząc z nią z sali wykładowej, dzisiejszy wykład był naprawdę interesujący. Profesor opowiadał jak z mimiki twarzy i mowy ciała człowieka można wyczytać kłamstwo, smutek, niepokój, strach. Jestem bardziej niż podekscytowana aby przetestować to na moim króliku doświadczalnym, Davidzie.
 Ana wzruszyła ramionami. - Tak na prawdę to nie wiem, nie ustaliliśmy szczegółów. Zapytał a ja się zgodziłam. Szczerze byłam zbyt roztargniona aby go o to zapytać. - Zaśmiała się. Wiem że Ana podkochuje się w moim nieogarniętym bracie, wyobrażam sobie jej reakcje kiedy do niej zadzwonił.
- Wiesz on nie zamyka buzi, non stop o tobie gada w domu. 'Ana jest  taka piękna' , 'Ana ma śliczne dołeczki kiedy się uśmiecha' i jest tego dużo więcej ale nie mam zamiary tego powtarzać. Więc dziwie się że mi nie powiedział tylko dowiaduje się od ciebie. -Powiedziałam, brązowooka zarumieniła się lekko zakłopotana. - Nie martw się nie mam tobie tego za złe że dowiedziałam się od ciebie. - Wzruszyłam ramionami.
- Wiem ale czuje się źle z tego powodu, to twój brat a ty jesteś moją przyjaciółką. Znamy się krótko ale oddałabym za ciebie życie, czuje jakbyśmy znały się od pieluch. -Odpowiedziała z dąsem.
- Daj spokój Ana, mam tylko nadzieję że nie spapra tego bo chcę żebyś były rodziną. - Puściłam do niej oczko. Nie chce żeby z tak błahego powodu się obwiniała i miała poczucie winy.
- Ugh dobra niech ci będzie, chodźmy coś zjeść umieram z głodu. - Jęknęła
- Idź beze mnie, ja muszę do toalety. - Zaśmiała się - Ok tylko się pośpiesz, bo mam zamiar zjeść wszystko co się tam znajduje, mój żołądek pożre mnie od środka jeśli go odpowiednio nie nakarmię. -Odpowiedziała chichocząc po czym ruszyła w stronę kawiarni.


Wychodząc z toalety, miałam to dziwne uczucie że ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się po korytarzu ale nic nie znalazłam. - Bello popadasz w paranoje. Musisz się uspokoić. - Mruknęłam do siebie.
Ruszyłam w z dłuż korytarza i nie natrafiłam na żadną żywą dusze, to było dziwne bo zawsze było kilku studentów lub wykładowców. 
Niestety jak na złość to straszne uczucie nie chciało mnie opuścić , postanowiłam jeszcze raz spojrzeć za siebie.Wiem co powiecie nie powinnam tego robić tylko jak najszybciej dostać się na lunch i taki miałam zamiar.
Odwracając się z powrotem wpadłam na coś twardego, miałam zamiaru upaść ale czyjeś silne ręce złapały za moje nadgarstki.

- Witaj Isabello, czas zacząć zabawę. - Szepnął do mojego ucha szyderczy głos.


_________________________________________________________________________________

Drama się zaczyna...
Bells uciekaj!!! OMG co się stanie z Isabellą?

1.Kim jest ten obcy i co ma zamiar z nią zrobić?
2. Gdzie jest Spooky?
3. Czy ktoś ją uratuje?
4 Co myślicie o Justinie i jego nocnych podbojach?
Czekamy na wasze propozycje .... co się stanie w następnym rozdziale.

Jedno jest pewne Bella nie jest już bezpieczna :(
Zadowoleni że David w końcu zaprosił Ane na randkę?

______________________________________________________________________________

Jeszcze nigdy nie napisałam tak długiego rozdziału !!
 To dla was za 45 komentarzy pod ostatnim :)
Śledźcie twittera >> link<< Będą pojawiały się 'spoilery' dla nadchodzących rozdziałów :)
Zawiesiłam moje pierwsze opowiadanie bo nie mam na razie czasu aby prowadzić tyle blogów ale wrócę do niego. Dodałam zakładkę 'Informowani' jeśli chcecie być wpisujcie tam swoje nicki z tt >> link <<
 Dziękujemy że jesteście i cieszcie się rozdziałem :)
[ jeśli są błędy w rozdziale piszcie ]
Evelina Instagram >> link <<
Claudia Instagram >> link <<
E&C
#muchlove

czytasz=komentujesz