31 sty 2014

3. Chapter



No On  Pov 

Spooky wracając po skończonej pracy, wsiadł do swojego vana rozmyślając o pięknej dziewczynie ze zdjęcia. Chciał mieć ją wreszcie dla siebie, chciał całować jej pełne malinowe usta. Dojeżdżając do swojej wilii zauważył swojego dobrego kumpla.  Kiedy niebieskooki  zauważył Spooky'ego  odepchnął się od swojego samochodu podchodząc do niego. 
-Hej stary. -Przywitał się z nim robiąc ten dziwny braterski uścisk.
-Hej. -Odpowiedział oschle. 
-Co tam ? -Zapytał zaciekawiony. 
-A jak ma być? -Sapnął naburmuszony, dzisiejszy dzień nie należał do najlepszy dla niego. A z każdym nadchodzącym robił się jeszcze bardziej nerwowy. 
-Stary przestań tak o niej myśleć bo zwariujesz.- Powiedział zmartwiony zachowanie swojego kumpla. 
-Zamknij się i zajmij się swoja robotą, nie powinieneś czasami być gdzie indziej i pilnować kogoś 24/7h.
- Syknął wściekły. Gdyby nie to że znają się od pieluch Spooky już dawno skopał by mu tyłek. 
Ryan wiedział gdzie są granicę i nigdy ich nie przekraczał, tym bardziej jeśli chodziło o Belle. 
-Wyluzuj bro ok. Już mnie nie ma. -Odpowiedział chłopak podnosząc ręce w geście poddania, po czym  wsiadł do swojego wozu i odjechał. 
Spooky wiedział że nie powinien był go tak potraktować,był sfrustrowany a on był pod ręką. Wziął głęboki oddech i ruszył w stronę swojej posiadłości aby jak zwykle zająć się rodzinnym biznesem. 

Martha POV 

Było gdzieś około godziny 13stej kiedy szłam do domu mojej przyjaciółki, cały czas miałam wrażenie ze ktoś mnie obserwuje... dziwne. Nie zaprzątając sobie już tym  zbytnio głowy, zadzwoniłam do drzwi. Kiedy drzwi otworzył się od razu zostałam entuzjastycznie przywitana -Hej suczko.-Rozległ sie głos Ash 
-Hej,hej kocie- Odpowiedziałam, szeroko uśmiechając się przekraczając próg jej domu. 
-Jak tam gotowa do nauki. -Zapytała.
- Szczerze nie mam głowy do tego dzisiaj.- Westchnęłam
- Co się dzieję. - Zapytała zmartwiona. Wiecie Ash zawsze potrafiła wyczuć że coś się ze mną dzieje, byłyśmy jak bliźniaki połączone umysłem.. Jezu jak to dziwnie zabrzmiało, z resztą.. ugh  wiecie o co mi chodzi.
-Nic, po prostu... nie ważne -Powiedziałam. Nie chce nikogo martwić tym że czuje się śledzona, nawet nie mam na to dowodów a nikt nie uwierzy w moje przypuszczenia. Wydaje mi się że moja wyobraźnia płata mi  figla. 
-Oh okay, nie chcesz nie mów.-Powiedziała po czym krzyknęła entuzjastycznie.-Wiem! Mam pomysł może zostawimy naukę na później, a teraz pójdziemy poszukać jakiś kiecek na twoje urodziny - Zapytała podekscytowana, wyrywając mnie z moich myśli. 
-Tak, jasne czemu nie, wszystko jest w tym momencie dobre aby oderwać się od nauki.  Może zadzwonimy po Josha, przynajmniej pomoże nam doradzić, wiesz jest chłopakiem i interesuje się modą. -Zaśmiałam się. Nigdy nie zrozumiem jego zainteresowania modą ale kocham to w nim, nie wstydzi się tego i otwarcie o tym mowi. Może kiedyś zostanie słynnym projektantem a ja będę zaszczycona tym że go znam. 
Po 20 minutach Josh przybył i jak zwykle był ubrany jakby szedł na pokaz mody, zawsze wydawał dużo pieniędzy na firmowe ciuchy, nie przeszkadzało mi  to ponieważ lubię chłopaków z poczuciem stylu. 
-Hej CHICAS! - Krzyknął Josh wchodząc do pokoju Ashley, szczerząc się jak głupi.
 -Cześć modnisiu.- Równocześnie odpowiedziałyśmy,spojrzałyśmy na siebie po czym wybuchłyśmy śmiechem.
 -Widzę ze poczucie humoru was nie opuszcza dziewczyny -Powiedział zawstydzony. Jego policzki zabarwił się lekką czerwienią. Wiecie Josh jest pewny siebie, ale my zawsze znajdziemy sposób aby go zawstydzić
-No jak widzisz kochany. -Odpowiedziałam, skacząc w jego objęcia. 
- Gotowy na całodniowy wypad do sklepu.. -Zapytała Ash. Chłopak spojrzał na nią potem na mnie i z powrotem na nią
-Całodniowy?- Skrzywił się.- Myślałem ze idziemy tylko po sukienki. -Powiedział, było widać że nie podoba mu się ta cała wizja zakupów na cały dzień . 
-Jooosh a jak myślisz, do sukienek są potrzebne buty ,potem jeszcze biżuteria, ooo i kosmetyki.- Zaczęła wyliczać. Spojrzałam na przyjaciela, jego mina była bezcenna.
- Cholera, czemu się nie domyśliłem?- Pokręcił głową. -Z wami dziewczynami zakupu to tortura która trwa wieczność.
-Ohh ale za to ja jestem i umilę ten czas, przetrwasz jakoś ten dzień. -Powiedziałam optymistycznie, śmiejąc się.  
-Wychodzimy teraz. -Rozkazał 
- Tak jest Sir. -Zasalutowałam mu. Chłopak przewrócił oczami na moje zachowanie
 -Hej poczekajcie wezmę tylko torebkę.-Powiedziałam, podchodząc do łóżka mojej przyjaciółki gdzie leżała moja torba. 
- Okej jestem gotowa.


Mijała już trzecia godzina odkąd przybyłyśmy do centrum, i nadal nic nie znaleźliśmy. 
Ash zawsze się coś nie podobało w sukience która mi się podobała. Jak nie kolor to długość jak nie wzór to krój. O Boże moje nogi mnie zabijają. 
-Ej, może pójdziemy odpocząć i coś zjeść ? - Zapytałam ich z miną szczeniaczka.
-W porządku chodźmy, ale potem wracamy szukacz dalej.  -Odpowiedzieli. - Yaay.- Klasnęłam rękoma podekscytowana. W tym momencie miałam gdzieś że ludzie patrzeli na mnie dziwnie..jestem głodna, a jak jestem głodna to moje zachowani wychodzi poza normę.
 Poszliśmy do MacDonald'a, uhg jestem tak głodna, chyba pochłonę wszystko co tam mają. 
Spojrzałam na Josha, wyglądał jakby był czymś zmartwiony. 
 -Josh, jesteś jakiś nie obecny, stało się coś?.-zapytałam go. 
-Widzisz tego gościa po prawej, koło stolika z tym grubym facetem?-Zapytał. Spojrzałam w miejsce które mi wskazał i zauważyłam niebieskookiego chłopaka, zerkającego w nasza stronę.Odrazy odwróciłam głowę z powrotem do Josha. 
-Tak widzę co jest z nim nie tak? - Zapytałam zdziwiona.Ash także spojrzała tam. 
-Pff  może Josh jest zazdrosny bo jest przystojniejszy od niego -Machnęła ręką, odpowiadając za niego. -Możesz się zamknąć na chwilę Ashley - Odpowiedział, lekko wkurzony i poirytowany. 
-To co jest z nim nie tak?- Zapytałam ponownie. 
-Mam wrażenie ze on cały czas nas śledzi,  gdziekolwiek jesteśmy on tam jest. -Powiedział zaniepokojony. 
-Przesadzasz Josh, możliwe ze lubi takie same sklepy jak my. -Powiedziałam, wzruszając ramionami. 
 - Co ty gadasz ..ahh tak bo on wygląda jak transwestyta i lubi chodzić do babskich sklepów- Odpowiedział sarkastycznie. 
-Coś cię dzisiaj ugryzło w dupę. -Zapytałam śmiejąc się.  Nastała niezręczna cisza po naszej rozmowie, musiałam ją przerwać a raczej mój żołądek. 
Klasnęłam w ręce- Wiec, co chcecie dojedzenia pójdę nam coś zamówić.-Zapytałam ich. 
-Ja chce frytki, hamburgera i Cole - Josh odezwał się jako pierwszy. 
-A ty Ash? -Spojrzałam na nią. -Ja chce tylko sałatkę i sok pomarańczowy. -Odpowiedziała. 
- Boże nie mów że znowu jesteś na diecie? -Zapytałam poirytowana. - Ashley masz piękne ciało, kiedy ty to w końcu zrozumiesz. -Powiedziałam z całą powagą i szczerością
-Oh pączusiu ja nie mam takiej figury i takiej przemiany materii jak ty, wiec muszę uważać co jem. -odpowiedziała. Westchnęłam,wiem że nie wygram z nią tej walki jest tak samo uparta jak ja.

Pewnie zastanawiacie się czemu wołają na mnie 'pączuś'?. To proste ... spójrzcie na moje policzki są jak dwa małe pączki. 
-To nie prawda.- Oburzyłam się jak małe dziecko które nie dostało ulubionej zabawki. 
-Cokolwiek suczko. - Odpowiedziała, uśmiechając się. 
-Idziesz wreszcie czy nie, bo ja tu z głodu umieram a wy sobie jakieś pogawędki urządzacie -Odezwał się poirytowany, głodny Josh.
-Matko Josh, zastanawiam się czy nie powinieneś być dziewczyną ...wiesz,czasami potrafisz być bardzo irytujący. -Zaśmiałam się,wytykając na niego język. 
Odchodząc od naszego stolika spojrzałam się w stronę niebieskookiego chłopaka. Cały czas mi się przyglądał. Nie patrząc dłużej na niego poszłam w stronę kasy aby zamówić nasze dania.
 Wyciągałam pieniądze bo chciałam zapłacić za jedzenie, kiedy niezdarnie wypadły mi z ręki. Nachyliłam się aby je podnieść jednak  ktoś mnie uprzedził. Podniosłam głowę aby zobaczyć tego samego chłopaka na którego spoglądałam razem z moim przyjacielem. Nie wiem czemu ale byłam przestraszona. 
-Proszę- Nieznajomy chłopak powiedział podając mi moje pieniądze. 
-Umm dziękuję.- Odpowiedziałam niepewnie. 
-Znalazłaś już jakąś sukienkę -Zapytał znienacka. Okeej co to właśnie było?
-Jeszcze nie... czekaj skąd wiesz ze chce kupić sukienkę?- Zapytałam go zdezorientowana. Przedtem tylko się bałam, a teraz byłam maksymalnie przerażona. Czy to możliwe ze moje przypuszczenie nie były głupia wyobraźnią?
-Wiesz, muszę już iść- Powiedział nagle zdenerwowany, stałam jak wryta i patrzyłam jak odchodzi.Czy Josh miał racje że nami chodził i nas obserwował? Kim on był? I czego chce ode mnie? Musiałam stać tak kilka minut ponieważ podeszła do mnie Ash
-Wszystko porządku Martha ?- Zapytał.
-Umm tak.- Odpowiedziałam szybko. 
-Nie wydaje mi się -Powiedziała. - Co chciał od ciebie ten chłopak. - Zapytała ponownie. 
- Dziwne ale nic, upadły mi pieniądze, a on mi je podał.- Powiedziałam. Nie wiem czy powiedzieć jej prawdę ze mam uczucie ze ktoś mnie śledzi. 
-Wiem, że kłamiesz.-Powiedziała lekko zła.
-  Powiem ci później, teraz choć zamówmy jedzenie i pójdziemy dalej szukać moją wymarzoną sukienkę.
- Powiedziałam, uśmiechając się sztucznie,nie chciałam pokazać że coś jest nie tak. 

Minęła już dwie godziny od tej całej sytuacji a my ruszyliśmy na dalsze poszukiwania. 
-Ooo MÓJ PIEPRZONY BOŻE- Krzyknęła,szarpiąc mnie za ramię. - Martha spójrz na tą sukienkę jest idealna, po prostu stworzona dla ciebie.-Wykrzyknęła podniecona.Spojrzałam w stronę wystawy, gdzie wskazywała moja przyjaciółka. 
-O Boże ona jest piękna. - Nie mogłam oderwać od niej oczu. 
W końcu po sześciu godzinny chodzenia po sklepach miałam '' byłam zadowolona, mimo że nogi bolały jak diabli  i marzyłam o ciepłym łóżku.

Wracając do domu z zakupów, zauważyłam czarny SUV zaparkowany po drugiej stronie ulicy, 'hmm przedtem go tu nie widziałam' pomyślałam
 -Cześć mamo, już jestem.- Krzyknęłam wchodząc do domu.
 -Hej skarbie- Mama odkrzyknęła z kuchni. 
-Dobrze się bawiłaś na zakupach- Zapytała wycierając ręce w kuchenny ręcznik. Podeszłam i przytuliłam się do niej. Nie wiem czemu ale czułam potrzebę aby to zrobić.
- Czy coś się stało kochanie?. -Zapytała zaniepokojona. głaszcząc moje plecy. Chciało mi się płakać, nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje.
-Martha kochanie co się dzieje?. Jej głos był taki mekki i uspakajający.
Westchnęłam i spojrzałam na nią - Nie wiem co się dzieje ale ostatnio czuje się jakby ktoś mnie śledził,
i dzisiaj ten chłopak..skąd on wiedział że szukam sukienki? - Zapytałam ze łzami w oczach.
Poczułam jak moja mam robi się spięta - Jaki chłopak? -Zapytała szeptem.
Wzruszyłam ramionami - Nie wiem nigdy przedtem go nie widziałam. - Odpowiedziałam.
- Wiesz co, idź kochanie do pokoju i odpocznij, porozmawiał o tym z tatą, co ty na to?- Zapytała, uśmiechając się do mnie.
Wzięłam głęboki oddech - O-okej.

Rzuciłam się na łóżko, rozmyślając o dzisiejszym dniu i o niebieskookim nieznajomym. 
Nawet nie zorientowałam się kiedy odpłynęłam w krainę snu.

_________________________________________________________________________

Jak myślicie czy Mark i Sandra powinni powiedzieć jej wszystko?
 Kim jest ten chłopak? Czy on jest wysłany przez Spooky'ego?
 Niedługo urodziny Marthy, myślicie że co się wydarzy? 

________________________________________________________________________

Na początku dziękujemy za ilość komentarzy i za 3,100 wyświetleń!!
Mamy nadzieję że zostaniecie z nami do końca! :)
możecie pisać do nas na Ask'a!

Do następnego!
C&E
#muchlove
xx
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

29 sty 2014

2. Chapter


No One Pov


Spooky siedział w swoim gabinecie,wpatrując się w fotografie stojącą na biurku.
Nie mógł pojąć jak tak piękna istota należy do niego. Jej anielska twarz, piękne oczy i jej usta ..bóg jej usta proszące się aby je całować i pieścić.
Spooky nie mógł doczekać się aby mieć ją w swoich ramiona, nic ani nikt nie mógł mu w tym przeszkodzi.
Została wybrana dla niego jako przyszła żona, mógł zrezygnować z niej  i wybrać kogoś innego kiedy skończył 18 lat, nie zrobił tego, myśl że ktoś inny mógłby ją posiadać doprowadzała go do szaleństwa.
Mimo że się nie poznali ,wiedział o niej wszystko.
Kochał ją mimo że tylko widział jej zdjęcia, to szokując aby on mógł  mieć uczucia ,bo przecież jego ksywa nie wziął się z przypadku. Spooky jak sama jego nazwa wskazuje.. był upiorny, nie z wyglądu ale z tego co robił.
Jego ofiary był przerażone, jego wrogowie drżeli na jego widok, nikt nie śmiał wchodzić w jego drogę a tym bardziej dotykać tego co należy do niego w tym przypadku Isabell ... czysta, niewinna Isabell.
Jest bezwzględny i zimny dla swoich wrogów ale dla swojego aniołka zrobiłby wszystko, rzucił by świat u jej stup gdyby tylko poprosiła, miała go owiniętego wokół palca nawet o tym nie wiedząc.
Za kilka dni ona kończy 20 lat, za kilka dni on spotka swoją miłość. Pytanie ... czy ona go pokocha?
Co jeśli nie będzie chciała z nim być? Ona czysta, niewinna a on? Pieprzył dziewczyny przy każdej okazji aby choć na chwilę usunąć swoją Belle z umysłu. Co jeśli ona się dowie i nie będzie chciała go dotknąć ..a on pragnie założyć z nią rodzinę.
Musiał usunąć te myśli, teraz ważniejsze było jej bezpieczeństwo za nim wróci do Nowego Jorku. W tym celu wysłał swoich najlepszych ludzi aby ją obserwowali aby utrzymali jego miłość całą i zdrową, a jeśli ktoś próbował się do niej zbliżyć ... kazał zabić.


Martha szła do domu swojej przyjaciółki aby pouczyć się do kolejnego testu, było bardzo ciepło jak na wiosnę, ciepły powiew wiatru uderzał ją w twarz  rozwiewając jej długie brązowe włosy.
Kochała tę porę roku gdzie wszystko budzi się do życia, to zawsze wywoływało uśmiech na jej twarzy który momentalnie znikł ponieważ zaczęła czuć się dziwnie, czuła się obserwowana i śledzona.
Zatrzymała się i rozejrzała dookoła, ale nic nie przykuło jej szczególnej uwagi 'chyba za dużo oglądam filmów psychologicznych'  pomyślała po czym ruszyła dalej. Czego nie wiedziała to to  że jej podświadomość się nie myliła, była obserwowana 24/7. Każdy  jej ruch każda jej czynność była monitorowana przez bezpieczeństwo jej przyszłego męża. Była jak cenny skarb chroniona przez najlepszych ludzi jakich miał Spooky.
 Jej życie w wkrótce ma się zmienić, wszystko w co wierzyła prawdopodobnie się rozpadnie... jeśli na to pozwoli. Niebezpieczeństwo się zbliża z każdym dniem jej 20-tych urodzin.
Wszyscy się dowiedzą że Isabell Rose nie umarła, żyje i ma się dobrze. Ta wiadomość wstrząśnie światem mafii, budząc ich starych wrogów.

Sandra nadal nie może pozbyć się uczucia które jej nie opuszcza, a widząc zaparkowany czarny SUV po drugiej stronie ulicy,potwierdził jej przypuszczenia.
Nie zapomnieli o niej, chcą ją z powrotem, ale Sandra nie mogła się z tym pogodzić. Spuściła firankę i poszła do kuchni. Chwyciła telefon komórkowy z blatu po czym wykręciła numer do swojego męża.
Kiedy Mark odebrał połączenie od swojej żony, nie mógł utrzymać telefonu po tym co usłyszał, to miał być koniec, prawdopodobnie już nigdy nie mieli zobaczyć Marthy. Jeszcze kilka dni i będą musieli żyć bez niej,
tak jakby to był tylko piękny sen. 



_____________________________________________________________________________

OMG :o
 Jak myślicie co się stanie?
Jak Martha a raczej Isabell na to zareaguje?
Kim jest Spooky?

____________________________________________________________________________

Ten rozdział jest krótszy, rozmiar będzie zależał od rozdziału.

OMG 16 komentarzy pod 1 rozdziałem i 2.200 wyświetleń  gfjkdgkjldg to szaleństwo!!
Dziękujemy bardzo!!!
#ConfidentVideo  AAAAAA!! Jaram się.

Do następnego!

 E & C
#muchlove

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

27 sty 2014

1. Chapter


Martha Pov

- Tylko pamiętaj kochanie, nie rozmawiaj z obcymi. -Upomniała mnie moja mama.
- Goosh mamo nie jestem już dzieckiem, potrafię o siebie zadbać. -Zaśmiałam się.
Pokręciłam głową wysiadając z samochodu.
- A gdzie buziak na pożegnanie- Żachnął się mój tata, robiąc minę szczeniaczka. Cofnęłam się i podeszłam do otwartego okna samochodu. Dałam dużego buziaka w policzek robiąc przy tym 'mmuah'.
- Kocham was! -Krzyknęłam oddalając się od samochodu.
- My ciebie też skarbie! - Odkrzyknęli  po czym ruszyli ze szkolnego parkingu.
Szłam w stronę  dużych szkolnych drzwi.  Jeszcze tydzień i się pożegnamy, będę tęskniła za  niektórymi nauczycielami. Dużo wspomnień, przeważnie tych samych dobrych, jestem ciekawa jak będzie na studiach.
Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi, ukazując tłoczny szkolny korytarz, wszyscy biegali,przepychali się jakby od tego zależało ich życie Część ludzi stała i rozmawiała - kujoni, następna część jak się domyślacie 'luzacy' śmiali się i żartowali. Następna grupa ludzi to osoby popularne plus szkolne dziwki, ups wymazać 'dziwki'. Jaki w tym sen żeby otwierać nogi dla każdego chłopaka jaki się nawinie? Jest tyle chorób przenoszone drogą płciową. Blee nie chcę o tym nawet myśleć ,nie dobrze mi się robi na samą myśl.
Ruszyłam w  tłum w stronę swojej szafki, za tydzień koniec roku a także moje urodziny, dzień po.
Westchnęłam, z myśli wyciągnęła mnie czyjaś ręka na moim ramieniu. Momentalnie podskoczyłam przestraszona,kładąc ręka na sercu.
 - Boże Josh przestraszyłeś mnie idioto! - Krzyknęłam na niego ,biorąc uspakajający oddech.
- Sorry ,wołałem cie ale mnie nie słyszałaś,o czym tak myślisz?- Zapytał rozbawiony.
- To nie jest śmieszne mogłam dostać atak serca,a nawet nie mam jeszcze skończonych 20 lat. -Mruknęłam
- Pączusiu nie gniewaj się na mnie. - Powiedział wydymając swoje wargi w słodki sposób.
- Nie rób tak. - Pokazałam palcem- Dobrze wiesz że to na mnie działa i to nie jest w porządku bo masz przewagę i nie mogę się na ciebie długo gniewać.Czuje się pokonana. - Pokręciłam głową bezradna.
Zaśmiał się po czym mnie przytulił. -Będę za tobą tęsknił pączku. - Powiedział smutny.
- Ja za tobą też jesteś moim przyjacielem, aa właśnie gdzie jest mój drugi przyjaciel?- Zapytałam rozglądając się dookoła.
-  Pytasz się o Ashley? -Zapytał.
- Duuh a mam jeszcze jakiś innych przyjaciół?. - Zapytałam sarkastycznie, uderzając go w ramię.
- Fuck za co to było. - Powiedział pocierając swoje ramię.
- Za twoją głupotę. - Odpowiedziałam.
- Haa bardzo śmieszne, przypomnij mi dlaczego jestem twoim przyjacielem. - powiedział lekko oburzony.
- Ok. Po pierwsze jestem zabawna, po drugie jestem urocza, po trzecie bo mnie kochasz, po czwar.. -Zostałam odcięta przez mojego przyjaciela. - Dobra,dobra, Boże wy dziewczyny jesteście dziwne, nigdy was nie zrozumiem. -Pokręcił głową.
- Jezu Josh dzięki. -Przewróciłam oczami. - Nie wiedziałam że jesteśmy dla ciebie aż tak bardzo skomplikowane. -Udawałam rozczarowanie.
Josh chciał coś powiedzieć ale przerwało mu wołanie mojego imienia.Odwróciłam się i zobaczyłam moją przyjaciółkę Ashley, pomachałam do niej, następnie otworzyłam swoją szafkę wyciągając potrzebne mi podręczniki po czym ją zamknęłam.
- Hej. -Odezwała się zbliżając do mnie i Josha. -  Hej Ash. - Uśmiechnęłam się.
- Jesteś gotowa na dzisiejszy test z biologi? -Zapytała.
- Urodziłam się gotowa. -Odpowiedziałam, po czym wybuchłyśmy śmiechem.
- Dobra to dziwnie zabrzmiało.- Powiedział chłopak lekko zakłopotany.
- Josh o czym ty myślałeś?- Zapytałam, zielonooki spojrzał na nas rumieniąc się.
- Wiesz co nawet nie chce odpowiedzi, chłopacy są dziwni. - Odezwała się Ash.
- Okeej.  To tyle na temat niezręcznej ciszy. -  Zachichotałam.- Zbierajmy się na lekcje zaraz będzie dzwonek. - Pociągnęłam Ashley za ramię, spoglądając na Josha który nadal się rumienił.

No One Pov

Sandra wraz z mężem wracali do domu, kobieta miał dziwne przeczucie, nie mogła zdefiniować co to było ale nie było to przyjemne.
Mark widząc minę swoje żony ,wiedział że coś ją martwi.
- Co się stało. - Zapytał łapiąc ją za rękę. Kobieta westchnęła spoglądając na męża.
- Mam dziwne przeczucie, nie wiem chyba mam paranoje,nie przejmuj się mną. - Odpowiedziała dając mu słaby uśmiech.
- Myślisz że oni się odezwą? To znaczy niedługo kończy 20 lat. - Powiedział. Zaparkował samochód przed ich domem czekając na odpowiedź Sandry.
- Mark nie chcę nawet o tym myśleć, ona nas znienawidzi, nie poradzę sobie z tym. - Mówiła łamiącym się głosem. - Chodź idziemy do domu i tam porozmawiamy. -Wyjął klucze ze stacyjki, otworzył drzwi i wyszedł po czym podszedł od strony pasażera i otworzył drzwi swojej żonie.

Będąc już w domu, usiedli na kanapie w salonie. Myśląc o tym wszystkim. Martha jest dla nich jak córka.
Chociaż mieli się nią tylko opiekować, nie mogli stłumić uczuć które wzrosły przez te wszystkie lata.
Prawdę mówiąc to było niemożliwe aby nie darzyć Marthe a raczej Isabell prawdziwym rodzicielskim uczuciem. Ona byłą bez problemowym dzieckiem,zawsze uśmiechnięta i pełna poczucia humoru, była cenna jak skarby całego świata a nawet cenniejsza. Przez te 18 lat zapomnieli że nie była ich prawdziwą córką, ale ten czasu musiał w końcu nadejść i nic z tym nie mogli zrobić. Modlili się do Boga aby kiedyś im wybaczyła te jedno kłamstwo, kłamstwo okrywające jej prawdziwą tożsamość.
Tak naprawdę nazywa się Isabell Rose i jest córką członka najgroźniejszej mafii w Nowym Jorku, dziewczyną która zanim się urodziła miała już wyznaczonego męża. Syna szefa mafii ,bezwzględnego i wpływowego nie tylko w Nowym Jorku. Jej prawdziwi rodzice musieli ją ukryć przed ich wrogami,
którzy czyhali na odpowiedni moment aby uderzyć i odebrać im cenną dla nich istotkę.
Najlepszym wyjściem dla nich było wysłać ją do innej rodziny, innego kraju i zmienić jej tożsamość aby mogła żyć bezpiecznie, bo tylko to się liczyło dla nich i ojca przyszłego pana młodego

_________________________________________________________________________

I oto jest pierwszy rozdział, mam nadzieję że nieco rozjaśniłam wam sytuację :)
Będzie się działo.
 Jak myślicie czy przeczucia Sandry są uzasadnione? A może faktycznie bzikuje?

A oto przyjaciele Marthy
Josh
Ashley


Liczymy na wasze opinie!
 Ask >> Link <<
Do następnego!
E&C
#Muchlove
xx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ



26 sty 2014

Prolog


18 lat wcześniej

-Mark czy to jest jedyne rozwiązanie? Proszę ona ma zaledwie 2 latka nie mogę, nie potrafię tego zrobić.
Proszę musi być jakieś inne rozwiązanie.
-Grace, oni chcą naszą Isabell, nie możemy ryzykować,nie chcę stracić mojej ślicznej Belli. -Powiedział mężczyzna wycierając łzy z policzka swojej ukochanej żony.

- A co z Davidem, co jeśli on też jest w niebezpieczeństwie?- Zapytała przerażona.
- Cii kochanie on jest bezpieczny David zostaje z nami.
Brunetka spojrzała na małą dziewczynkę śpiącą w jej ramionach, słowa nie mogły opisać jaka była piękna chociaż miała zaledwie 2 lata.
Patrząc na swoją córkę Grace nie mogła powstrzymać kolejnych łez. Ból który przy tym towarzyszył rozrywał jej klatkę piersiową.
Natomiast Mark widząc swoją żonę w tak bolesnym stanie,sam wahał się czy zrobić to co miał zamiar zrobić.

- Już czas Grace,czas się pożegnać z Isabellą.
Niebiesko-oka spojrzała na swojego męża z błagalnym spojrzeniem, nie chciała tego robić,bo nie wiedział czy sobie z tym poradzi.
-N-nie mogę to zbyt trudne. -Powiedziała,tuląc mocniej do siebie śpiącą małą dziewczynkę.
- Daj mi ją Grace, wiesz że to dla mnie też trudne,wiesz że nie mamy wyjścia. Nim skończy 20 lat znowu ją zobaczymy. -Mówił biorąc małe ciało z ciepłych matczynych objęć w swoje ramiona.
- Kocham cię moja księżniczko,kocham cię moja Isabello, kocham cię tak bardzo że muszę to zrobić. Chcę żebyś była bezpieczna i cieszyła się w pełni swoim dzieciństwem, 
mam nadzieję że kiedyś nam wybaczysz. - Mówił do niej mimo że słodko spała, po czym pocałował ją w czoło.
- Już są. -Odezwała  się kobieta. -Kocham cię mój aniele. -Dodała całując malutki nosek swojej pociechy.
-Niedługo znowu się zobaczymy, twój brat będzie czekał na ciebie.

~~

- Proszę dbajcie o nią, kochajcie ją jak własną córkę. Dajcie jej miłość na którą zasługuje, a kiedy przyjdzie czas może pozna prawdę. -Powiedziała Grace,całując ostatni raz delikatny policzek córki.
- Nie martw się Grace,będziemy o nią dbać, damy z siebie wszystko aby była szczęśliwa ,z nami będzie bezpieczna.

Teraźniejszość

 Martha Pov

- Wstawaj śpiąca głowo, czas do szkoły. -Obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Jeszcze 5 minut mamo. -Odpowiedziałam sennym głosem.
- Martha 30 minut ja i tata wychodzimy do pracy, nie chcemy żebyś szła pieszo do szkoły. Kto wie co może się tobie stać po drodze. - Powiedziała za drzwi. Zawsze się o mnie martwili, czasami mnie to denerwowało ale wie że to dlatego bo bardzo mnie kochają.
Podniosłam głowę z miękkiej niesamowicie wygodnej poduszki i otworzyłam lekko oczy. Ugh nie lubię rano wstawać, nie jestem rannym ptaszkiem... ej nie oceniajcie mnie.
Jeszcze tylko tydzień i koniec szkoły i będę wolna jak  ptak, nie dosłownie...wiecie o co mi chodzi.
To był mój ostatni rok w liceum.
- Dobra. -Krzyknęłam, po czym moja głowa bezwładnie spadła na poduszkę.

Ubrałam się i uczesałam, żadnego makijażu. Rodzice zawsze twierdzą że mi to jest nie potrzebne bo jestem ''naturalnie piękna'' cóż wierze im .

Zbiegłam po schodach prosto do kuchni, napotykając jak zwykle mojego tatę z gazetą w ręku.
- Cześć tatku. -Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Mmm, dzień dobry piękna córko, jak się spało?- Zapytał odkładając gazetę na bok.
- Ugh uczyłam się prawie całą noc, nauczyciele nie dają nam spokoju nawet pod koniec roku, to powinno być karalne. -Westchnęłam.
- Jeszcze tydzień i to się skończy. - Powiedział uśmiechają się do mnie. - Ooo o mało co bym nie zapomniał, co chciałaby dostać na swoje 20 urodziny moja dziewczynka. -Wyszczerzył się.
- Ile razy mam mówić że nic nie chcę, wystarczy mi wasza miłość. -Odpowiedziałam szczerze.
- Martha kochanie, lepiej powiedz tacie co chcesz bo znowu kupi tobie jakiś wstrętny sweter.- Moja mama krzyknęła z salonu. Spojrzałam na nią dziwnie ponieważ pokazywała ruchy wymiotne.
-Ej,ej nie był taki zły. - Odkrzyknął .Zaśmiałam się,moi rodzice czasami działają jak nastolatki, 
Boże jak ja ich kocham.
- Cokolwiek mężusiu. -Odezwała się ponownie.
- Na prawdę był taki paskudny?. - Zapytał mnie - Jako przyszła pani psychiatra ,chcę usłyszeć szczerą opinię. -Dodał wskazując na mnie palcem. Tak mam zamiar iść na studia, jestem tak podekscytowana, lubię się uczyć, mam dobre oceny, chociaż czasami narzekam ale chce pomagać innym.
Położyłam rękę na jego ramieniu - Tak tatku był straszny, ale i tak cię kocham. - Pocałowałam go w policzek ,po czym mocno przytuliłam.
- Czas się zbierać. - Powiedziała mama wchodząc do kuchni.

I oto nadchodzi kolejny dzień mojego idealnego życia.

________________________________________________________________________

 I oto prolog nowego opowiadania!!!

Jak wam się podoba?
Tu jest twitter opowiadania >>> Link <<
ASK >> Link <<

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

E&C
#muchlove

Wstęp


Co się stanie jeśli twoje idealne życie, twój idealny świat odwróci się do góry nogami.
Co jeśli osoby które kochasz nie są tym za których się podają?
Co jeśli za tym wszystkim kryje się coś więcej? Coś bardziej mrocznego i niebezpiecznego?
Czy najlepszym rozwiązaniem będzie uciec i zacząć wszystko od nowa ,a może lepiej stawić temu czoło?

Martha jest  zwykłą, niewinną dziewczyną bynajmniej tak myślała aż do nocy kiedy została porwana.
Zagubiona w nowym świecie, otoczona nowymi ludźmi i narzeczonym o którym nawet nie wiedziała...
Czy z nową tożsamością i nowymi przyjaciółmi przetrwa w nowym  dotąd nie znanym świecie?
Co z jej marzeniami aby zostać psychiatrą i pomagać innym?
Kto pomoże jej w trudnych chwilach kiedy niebezpieczeństwo czyha za rogiem?
Czy znajdzie światło na końcu ciemnego tunelu? A może ona będzie światłem dla kogoś innego...?

______________________________________________________________________________

Oto wstęp mojego nowego opowiadania:)
Będę go pisała z pomocą  @Claudiaa95 

Mam nadzieję was to zaciekawiło.






INFORMOWANI

 Piszcie swoje nicki z tt jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach :)

SPAM

Tu możecie dodawać swoje opowiadania i tłumaczenia

BOHATEROWIE


Martha Rajtewicz / Isabella Rose (20.l)
Justin Bieber (25.l)
Sandra Rajtewicz (43.l)
Mark Rajtewicz (45.l)
Olivier Rose (45.l)
Grace Rose (44.l)
David Rose (23.l)
Ana Shiver (21.l)
Tylor Evans (23.l)
Dylan Wilson (23.l)
Ryan Harris  (25.l)
Pattie Bieber (44.l)
Jeremy Bieber (45.l)
Jazmyn Bieber (9.l)
 Jaxon Bieber (21.l)