31 lip 2014

18. Chapter


No One Pov

Justin był w swoim biurze na ostatnim piętrze biurowca na Manhattanie było już dość późno a Justin miał jeszcze dużo pracy. Jego firma która zajmuje się nieruchomościami była ostatnio oblężona przez bogatych ludzi a on nie był w pracy przez kilka dni ponieważ zajmował się rozmowami i omawianiem szczegółów z nową ochroną Isabell.
Justin był strasznie zajęty i kazał swojemu asystentowi aby nikt mu nie przeszkadzał. Zero telefonów ,zero wizyt i spotkań, Justin nawet wyciszył swój telefon co mu się to rzadko zdarza w jego działalności.

Pochłonięty pracą nie zwrócił uwagi na pukanie do drzwi. Justin usłyszał jak ktoś odchrząkuję natychmiast podniósł głowę aby znaleźć stojącego na środku lekko zestresowanego asystenta.
- Przepraszam że przeszkadzam Panie Bieber ale był telefon do pana. -Odezwał się z lekkim wahaniem chłopak. Był średniego wzrostu, wątły z miedzianymi włosami i zielonymi oczami. Jego wyglądzie nie było nic specjalnego ale za to jego inteligencja robiła na Justinie duże wrażenia. Mądry rudzielec po ukończeniu szkoły średniej złożył aplikację o staż  u 'Justin Bieber Nieruchomości', jednej z najlepszej i największej firmie a Ameryce gdzie ciężko się dostać na etat a co ważniasze dostać staż świeżo po skończeniu szkoły.
Carl był w siódmym niebie kiedy sam Justin Bieber zadzwonić aby mu przekazać dobrą wiadomość i życzyć aby ich współpraca dobrze się układała. Carl nie ukrywał że Justin jest dla niego mentorem i pewnego rodzaju bohaterem bo w wieku 22 lat stworzył własne imperium a Carl marzył że pewnego dnia i jemu się uda.
Justin westchnął. -Mówiłem ci Carl, żadnych telefonów, chyba że to coś pilnego.- Jego głos zawierał gniew i frustracje, za dużo pracy jak na jeden dzień. Carl stąpał z jednej nogi na drugą, lekko spanikowany.
Nie chciał aby pan Bieber był zły na niego ale osoba nie dawała za wygraną twierdzą aby Justin uspokoił swoją szaloną dziewczynę... cokolwiek to miał znaczyć, rudowłosy chłopak nie wchodził w szczegół wiedząc że to nie jego sprawa i że pan Bieber  ceni w swoich pracownikach zaufanie i lojalność.
- Wiem i przepraszam ale  pański przyjaciel Ryan, powiedział że dzwonił na pański telefon a pan nie odpowiada. Był lekko zły i kazał przekazać że pańska dziewczyna nie śpi. Ma pan niezwłocznie przyjechać do domu ii .... -Carl zatrzymał się nie wiedząc czy to jego miejsce aby przekazać dalszą część wiadomości.
Justin był zaintrygowany bo Ryan'a jest ciężko wkurzyć.
- Carl co jeszcze kazał przekazać Ryan. -Zapytał spokojnie, nie chciał straszyć bardziej swojego pracownika. Młody chłopak przełknął gule w gardle po czym wyciągnął kartkę z tylnej kieszeni swoich czarnych spodni. Spojrzał na swojego szefa a następnie skierował wzrok na białą kartkę papieru.
Odchrząknął -Cytuje ... '' Bieber rusz dupę z powrotem do domu i uspokoją szalejącą dziewczynę. Jak Boga kocham oskarżę ją o pobicie jeśli nie zjawisz się w ciągu godziny mam zamiar kogoś skrzywdzić''. -Skończył a na jego twarzy pojawił się rumieniec, jeszcze nigdy nie dostał takiej wiadomości do przekazania i był trochę onieśmielony.
- Cholera. - Warknął Justin. - Carl, wyczyść wszystkie spotkania na jutro, nie będzie mnie, jeżeli będzie coś pilnego dzwoń na komórkę, znasz zasady.- Zwrócił się do chłopaka.
- Oczywiście panie Bieber. - Carl skinął głową po czym zniknął za drzwiami.

Justin wstał zostawiając nie ład na biurku. Musiał  jak najszybciej znaleźć się w domu. Isabell się obudziła i  na pewno jest zdezorientowana i przestraszana. Chwycił marynarkę przewieszoną przez skórzany fotel założył ją szybko. Zabrał kluczyki i szybko skierował się w stronę drzwi. Zamknął drzwi swojego biura na klucz i ruszyła w stronę windy po drodze żegnając się ze swoimi pracownikami.    

- Cholera,cholera,cholera. - Krzyczał Justin, chciał być jak najszybciej w domu aby uspokoić Belle ale Bóg musi mieć inne plany w postaci korków. Sfrustrowany uderzył pięścią w kierownice.
- Kurwa to nie godzina szczytu a są pieprzone korki. -Niecierpliwe stukał palcami o o skórzane obicie kierownicy.
- Pieprzyć to. - Westchnął mierzwiąc ręką swoje włosy. Wyciągnął z kieszeni telefon  spoglądając na ekran.
miał 14 nieodebranych połączeni od Ryana, 4 od Dylana, 6 od Tylora a także kilka wiadomości.
Justin był zbyt wkurzony aby im odpowiedzieć. Napisał krótką wiadomość do Ryana po czym rzucił telefon na fotel pasażera.

Po około pół godzinnej torturze w końcu uwolnił się bezlitosnego korku. Był bardziej niż szczęśliwy aby zobaczyć znaną mu ulicę, wiedział że w ciągu 20 minut będzie na swojej posesji.
 Widząc już dużą czarno-złotą bramę odetchnął ale wiedział że najgorsze jeszcze przed nim. 
Bo jak ma wyjaśnić Isabelli dlaczego ona jest w jego domu?
Od dnia kiedy zabrał ją ze szpitala minęło dwa dni a dzisiaj jest dzień kiedy w końcu odzyskała świadomość i się obudziła.
Bieber zatrzymał się przy bramie aby wystukać na panelu kod do otwarcia bramy.
Kiedy ta się otworzył, Justin nadusił pedał gazu swojego srebrnego Aston Marin aby znaleźć się szybko na spotkaniu z wściekłą Isabell Rose.

Trzaskając drzwiami swojego samochodu szybkim krokiem skierował się w stronę schodów.
Nie czekając aż lokaj otworzy mu drzwi wbiegł do środka, był oniemiała aby znaleźć swojego przyjaciela siedzącego w salonie na skórzanej ciemno beżowej sofie. Co przykuło jego szczególną uwagę to to że Ryan miał przyłożony do twarzy worek z lodem.
 Ryan wyczuło czyjąś obecność i odwrócił się aby napotkać ciekawe spojrzenie Bieber'a.
- Nie patrz tak na mnie. - Mruknął Harris po czym opadł na sofę opierając głowę o nią. Słyszał zbliżające się kroki Biebera.
- Co ci się stało. - Zapytał Justin siadając obok niego, przyglądając się jego urazowi.
Ryan westchnął. -Twoja dziewczyna się stała. - Odpowiedział beznamiętnie wzruszając ramionami.
Justin był zdziwiony że Isabell była w stanie zrobić szkody na Ryanie, ponieważ Harris jest dobry w walce i szybki w unikaniu ciosów. Jak mogła dziewczyna podbić oko wyszkolonemu zawodnikowi?
- Jak do tego doszło?. - Zapytał, ukrywając uśmiech. To było dość zabawne widząc go w tym stanie do którego doprowadziła go niewinna, miła Isabell.
Ryan spojrzał na Justina, po czym przymrużył oczy widząc że Bieber powstrzymuje się od śmiechu.
- To nie jest kurwa śmieszne Bieber. -Warknął.Justin wziął głęboki oddech aby się uspokoić.
- Okej gadaj. -Próbował zrobić poważną minę, nie zdradzając tym że nadal jest rozbawiony. Harris wiedział że jak mu opowie całą sytuacje to Justin nie będzie w stanie mu szczędzić głupiego dogryzania. Ale nie miał innego wyboru, jak on nie powie to zrobi to Dylan albo Tylor którzy nawiasem mówiąc uciekli z domu kiedy Harris celował na nich z broni kiedy tamci śmiali się w niebo głosy będąc świadkiem całej sceny.
- Dostałem z buta.- Szepnął cicho. Ale na tyle głośno aby Justin usłyszał.
- Jak to dostałeś z buta?.- Zapytał rozbawiony. Ryna wzruszył ramionami, zamykając oczy.
- Mieliśmy wart, każdy miał co godzinę sprawdzać na Belli, wypadło tak że przyszła pora na mnie.- Zaczął wyjaśniać. - Pielęgniarka miał przerwę i nie było jej w pokoju, kiedy otworzyłem drzwi, but wylądował na mojej twarzy, kurwa dostałem prosto w oko. Cholera ona ma niezłego cela. - Spojrzał na Justina który teraz nie ukrywał rozbawienia. Ryna patrząc teraz z innej perspektywy, wiedział że to dość niecodzienna sytuacja i na pewno śmieszna. Więc zaczął się śmiać razem z Justinem.
- Cholera nie wiedziałem że moja kobieta potrafi dobrze rzucać. - Śmiejąc się potrząsał  głową.
- Pierwszy raz kobieta dała mi podbite oko i to jeszcze bez użycia rąk.- Ryan kręcił głową z niedowierzaniem.
- Co mogę powiedzieć, moja narzeczona jest ostra.- Wzruszył nonszalancko ramionami. Tak jakby to było nic nadzwyczajnego.
- Tak, nie rzadko się zdarza aby mieć podbite oko z powodu latającego buta. - Sarkazm aż kipi ze słów Harris'a.
Justin przymrużył oczy na Ryana. - Nie do twarzy ci ze sarkazmem koleś.- Powiedział wstając ze sofy.
- Jak to się w ogóle stało że Bella była w stanie wstać z łóżka? - Zapytał. to było nadzwyczajne że Isabell po sześciu dniach będąc nieprzytomna była w stanie się podnieść.
- Nie wiem . - Odpowiedział Ryan. -Ale kiedy pielęgniarka usłyszała zamieszanie na górze, przybiegła i dała Isabelli środki uspakajające, więc mogli się nią zająć. Też była zdziwiona ale tłumaczyła że mogło to być pod wpływem adrenaliny. Wiesz przypomniało się jej jak znalazła się w Nowym Jorku, porwanie itp. Pewnie myślała że ponownie została porwana przez kogoś innego. -Wzruszył ramionami. Po czym dodał:
- Nie ma dobrych wspomnień ze mną a to twoja wina Bieber. -Wskazał palcem na zaintrygowanego Justina.   
- W Australii ją odurzyłem i porwałem ,widząc mnie znowu wpadła w szał. Twoim zadaniem jest to naprawić. Za każdym razem kiedy będę tutaj nie mam zamiaru bać się że ona wyskoczyć na mnie z nożem .
Butem zrobiła mi pieprzone limo, wyobraź sobie co zrobi mając ostry przedmiot. -Warknął z lekkim poczuciem humoru.
- Nie martw się stary,porozmawiam z nią i wszystko jej wyjaśnię.- Poklepał go po ramieniu. - Ale zanim to zrobię muszę na początku wyjaśnić jej dlaczego tu jest. -Westchnął, ten dzień robi się coraz dłuższy i coraz bardziej meczący.
 Ryan wstał z wygodnej sofy, położył woreczek z lodem na szklanym stoliku po czym skierował się w stronę Justina.
- Masz zamiar jej powiedzieć? - Zapytał na jego twarzy malowała się ciekawość. Justin wiedział co miał na myśli jego przyjaciel, ale on jeszcze nie podjął decyzji co do tego.
- Cholera sam nie wiem. - Westchnął mierzwiąc ręką swoje poczochrane włosy.
-Jeśli ona się dowie że to ja, znienawidzi mnie. - Był sfrustrowany i maił co do tego mieszane uczucia.
Ryan podszedł bliżej i położył rękę na ramieniu Justina. - Jeśli ją będziesz dalej okłamywał, znienawidzi cię jeszcze bardziej i nie będziesz nawet mógł liczyć aby tobie wybaczyła. Całe życie była okłamywana,
ma prawo znać prawdę a ty jesteś jej to winien. -Poklepał Justina po ramieniu po czym wyminął zostawiając go samego w salonie z jego chaotycznymi myślami.
Justin odłożył te myśl na bok, zajmie się tym później,w tej chwili musi wyjaśnić dlaczego jest tutaj i ma zamiar powiedzieć jej prawdę.
Wbiegł po schodach na górę, kierując się prosto do pokoju Isabelli. Nie pukając wszedł do środka.
Pokój oświetlała lampka na nocnej szafce ponieważ za oknem zaczęło się robić ciemno.
Justin spojrzał na zegarek sprawdzając godzinę. Był zaskoczony kiedy wskazówki pokazywały
godzinę 21-wszą. Nie wiedział że było aż tak późno. Westchnął.
W rogu pokoju zauważył pielęgniarkę z książką w ręku która przyglądała mu się uważnie ale nic nie powiedziała. Justin podszedł do łóżka a następnie osiadł na skraju u boku Belli. Przyglądał się jej pięknej twarzy na której malował się spokój. Podniósł rękę aby pogłaskać delikatna skórę na jej zaróżowionym policzku.
- Kiedy się obudzi. -Zapytał nie odwracając wzroku od Isabelli. Była idealna, stworzona dla niego nie mógł znieść myśli że ktoś życzy jej śmierci.
- Jutro rano Panie Bieber. Przeszła szok i musiałam podać jej środki uspakajające. Była bardzo zdezorientowana i dostała atak paniki, juto powinno być już lepiej. - Odpowiedziała cichym i dziwnie kojącym głosem. Kobieta nie mogła się nadziwić z jaką czułością  Bieber obchodził się z Isabell, widział ludzi zakochanych ale od niego emanuje wielka miłość do tej dziewczyny i cieszyła się że mogła być tego światkiem.
Justin nachylił się pozostawiając słodkiego całusa na ustach Belli po czym wstał i odwrócił się w stronę kobiety. -Dziękuje pani za opiekę nad nią . - Kobieta uśmiechnęła się do Justina.
- Jaka tam Pani, jestem Maggi miód i to dla mnie przyjemność, widzę że pan bardzo kocha Isabellę.
- Tak kocham ją ponad wszystko. -Odpowiedział odwzajemniając uśmiech.
-Jeśli się obudzi, jak najszybciej daj mi znać o tym, nie chcę aby doszło do tej samej sytuacji jak wcześniej.
- Dał instrukcje kobiecie w średnim wieki, posyłając jej sympatyczne spojrzenie.
Maggie skinęła głową - Oczywiście Panie Bieber.
 Justin także skinął głową po czym wyszedł z pokoju.
Musi wziąć długą i ciepłą kąpiel aby się zrelaksować, to był dla niego na prawdę długi i interesujący dzień... Justin nauczył się dzisiaj lekcji ... nie igrać z Isabell bo dżemie w niej ogień.

________________________________________________________________________________

JESTEM!!!! :)
Tak Isabell się obudziła i zrobiła bałagan na twarzy Ryana  ;D
Ciekawe czy Justin w końcu powie jej prawdę o sobie...
Jak wy byście na to zareagowali?! 
Ja pewnie bym mu  porządnie skopała dupę a potem bym się do niego nie odzywała :D

Mam nadzieję że rozdział się podoba, chciałam aby działo się coś zabawnego. Mam nadzieję że scena Ryan'em mi się udała ;D

Nie wiem kiedy następny rozdział będzie ( z góry uprzedzam ) bo mam lekką blokadę i to jest frustrujące i strasznie mnie to wkurza  :(

Ale hej! Rozdział jest co nie?! :P

Do następnego miski !!
#muchlove
E&C

czytasz=komentujesz 

15 lip 2014

17. Chapter


No One Pov

- Co się stało? - Zapytał zdenerwowany ledwo wchodząc przez drzwi od pokoju Isabelli.
W chwili kiedy dostał telefon od Grace czuł że nie jest dobrze. Nie marnując ani chwili chwycił kluczyki od samochodu które leżały na jego ciemnym biurku w jego biurze.
Jadąc do szpitala trzy razy przekroczył prędkość, miał w dupie czy dostanie mandat, miał w dupie wszystko w tej chwili liczyło się to aby jak najszybciej dostać się tam.
Czekając  aż ktoś udzieli mu odpowiedzi, Justin rozglądał się po pomieszczeniu i  wtedy zorientował się że jest tu cała rodzina Rose.
 Jego uwagę przykuła kobieta siedząca na skórzanej sofie która lekko podciągała nosem.
Justin podszedł do niej po czym usiadła obok niej.
- Grace co się stało?- Zapytał spokojnie. Grace spojrzała na przyszłego zięcia z przekrwionymi oczami od płaczu.Ostatni raz płakała tak, kiedy oddawała Isabell.
Biorąc głęboki oddech aby się uspokoić zaczęła mówić.
- Wyszłam do kawiarni aby kupić kawę, poszłam sama zostawiając ochroniarzy tak jak stali przy Isabelli drzwiami. Kiedy wróciłam jeden z ochroniarz powiedział że jest u niej pielęgniarka. Joel powiedział że to nie była ta sama co zawsze, zatrzymali ją a ona powiedziała że jest w zastępstwie. Od razu wiedziałam że coś jest nie tak bo twój wujek John by nas o tym uprzedził. Szybko weszłam i zostałam tą wstrętną kobietę która trzymała poduszkę przy twarzy mojej Belli, zaczęłam krzyczeć  a po chwili Joel i Sam pojawili się.
-Grac zaczęła ponownie płakać, Olivier siedząc obok niej objął swoją żonę przecierając jej ramię aby się uspokoiła. Po chwili zaczęła kontynuować:
- Chwycili ją a ona zaczęła się szarpać, nie wiem jak to zrobiła ale w jej dłoń pojawił się nóż, nie zdarzyłam ostrzec chłopców i Sam został pchnięta nożem w brzuch, Joel nie czekając wyciągnął broń i strzelił tej suce w plecy kiedy chciała uciec. - Kończąc spojrzała na twarz Justina.
Justin ze złości zacinał pięści. Ktoś znowu próbował pozbyć się Isabelli i tym razem nie zawahał się tego zrobić nawet w szpitalu. Ona nie jest tu bezpieczna i Justin miał plan jak zapobiec temu.
- Gdzie jest Isabell. - Zapytał spanikowany. Czy tej suce udało się? Czy Grace przybyła za późno?
- Zabrali ją na badania aby sprawdzić czy wszystko w porządku. - Odpowiedział David.
Bieber spojrzał na swojego przyjaciela który opierał się ścianę.
David od dnia kiedy przywiózł Isabell do szpitala wycofał się z towarzystwa na chwilę a Justin nie miał mu tego za złe i dał mu tyle miejsca ile potrzebował. Ledwo jego siostra wróciła do domu po 18 latach a już dwu krotnie by ją stracił.
-  Dobrze cię widzieć David, nie mieliśmy czasu porozmawiać. -Podszedł do niego i dał mu braterski uścisk po czym się odsunął
- Wybacz stary, wiem że jesteśmy w tym razem ale musiałem oczyścić umysł cholera to już drugi raz i bym ją stracił, wiedziałem że mam siostrę tylko ze zdjęcia a teraz kiedy wróciła tu byłem
najszczęśliwszym facetem.- Westchnął. - Mogę ją przytulić, uczynić ją śmiać i wkurzać ją tak jak starsi bracia robią. Ale wiesz co? -David zapytał spoglądając na Justina. Z boku Olivier i Grace wsłuchiwali się z bólem serca co mówi ich syn.
Nie czekając na Bieber'a zaczął kontynuować.
- Zaczynam wątpić czy było warto aby ściągać ją z powrotem. -Pokręcił głową.
- W ciągu 4 dni dwa raz ktoś próbował ją zabić, w ciągu czterech dni przeszedłem największy koszmar niż w ciągu 18 lat kiedy na nią czekałem i szczerze wolałbym aby została tam gdzie była jeśli tylko byłaby bezpieczna i szczęśliwa. -Justin patrzył na Davida i choć nie chciał się z nim zgodzić miał rację, Bella była bezpieczna tak gdzie była a on był egoistycznym dupkiem bo nalegał aby sprowadzić ją z powrotem,
przypominając swojemu ojcu i Olivierowi o umowie jaką mieli. Isabell Rose ma zostać jego żoną  i tak dopomóż mu Bóg stanie się to choćby miał zabić pół nowego Jorku i przeszukać następne  pół aby znaleźć winnego.
Justin musiał pomyśleć przez chwilę aby wdrożyć swój plan w życie.
- Przeniosę Isabell ze szpitala do mnie, oczywiście jeśli nie będzie żadnych zastrzeżeń od lekarza. - Odezwał się przerywając niezręczną ciszę. Włożył ręce w kieszenie swoich spodni po czym podszedł do rodziców Isabelli tak aby stać na przeciwko nich i kontynuował :
- Zabierzemy ze sobą najlepszy zespół aby się nią opiekowali w domu, kiedy będzie na tyle dobrze i będzie się dobrze czuła zacznie lekcje online nie pozwolę wrócić jej do szkoły. - Grace siedziała i nie wiedziała co powiedzieć, David miał wkurzoną minę a Olivier jak zwykle trzymał swoje emocje głęboko ukryte. Ale Justin wiedział że nie mogą się mu sprzeciwić mimo że dawał im zawsze wybór, mimo wszystko umowa to umowa a on ma obowiązek chronić swojego motylka.
- Nie możesz tego zrobić. - Zaprotestowała Grace, przecież ona nawet nie zdążyła nawiązać więzi z własną córką, mając ją w domu czuła się szczęśliwa pomimo że Isabell nie chciała mieć nic wspólnego z nią.
 Justin wzruszył ramionami. - Mogę i zrobię to, zrobię wszystko aby była bezpieczna. - Spojrzał rozdrażniony na  kobietę. - Nie odbieram wam możliwości widzenia jej wręcz przeciwnie jesteście mile widziani w moim domu tak długo jak chcecie ale  Isabell jest moim priorytetem w tej chwili i nie mam zamiaru się o to kłócić. Ona nawet nie jest bezpieczna w tym pieprzonym szpitalu a wy oczekujecie że będę siedział  tu i popijał herbatkę? - Warknął.
 - Isabell może być waszą córką ale ona jest moją narzeczoną a wkrótce przyszłą panią Bieber więc nie mam zamiaru słyszeć co mi wolno a czego nie. - Spojrzał na każdego na przemian.
Olivier wstał puszczając żonę swoich ramion podchodząc do Justina.
- Wiem dlaczego to robisz i możesz mi wierzyć lub nie ale cholernie to doceniam, Grace ani ja nie zdążyliśmy nawet porozmawiać z Isabell od czasu kiedy do nas przyjechała w sumie to Isabell nie dała nam możliwości aby to zrobić. Już wiem po kim ma charakter. -Spojrzał na Grace i uśmiechnął się. Grace mimo swojego wieku zarumieniła się jak nastolatka. Miał rację, Isabell jest uparta i dumna tak samo jak jej matka dlatego Grace nie chce się pogodzić z decyzją Justina. Bieber spojrzał na matkę Isabelli  i poczuł ukłucie winy, może zbyt ostro ich potraktował ale jak już wspomniał jest cholernym egoista i chce Isabell mieć blisko siebie.
- Rozumiem co masz na myśli ale musisz zrozumieć że u mnie będzie najbezpieczniejsza i pod stałą obserwacją, tym razem nie pozwolę aby to się powtórzyło i jak już wspomniałem jesteście mile
widziani o każdej porze. - Justin spojrzał na Grace która po cichy płakała. Usiadł przy jej boku i złapał ją za rękę.
- Nie mam zamiaru odbierać tobie córkę Grace, Olivierze a także tobie siostrę David .- Spojrzał na każdego z osobna.
- Mam  duży dom i wolne pokoje jeśli ktoś z was chcę zostać z Isabell powiedzcie tylko słowo a pokój będzie gotowy, to nie jest tak że mam zamiar zamknąć ją w domu przed wami wręcz przeciwnie chcę dać możliwość aby Isabell zatęskniła a także chciała nawiązać więź. - Spojrzał w oczy Grace.
- Jeżeli Isabell będzie chciała was odwiedzić, przywiozę ją bez mrugnięcia okiem. - Spojrzał na Davida
- A ty stary i tak zawsze u mnie przesiadywałeś praktycznie całe dnie, wiec jakby nie patrzeć będziesz widział  Belle więcej niż widziałeś ją w domu. -Zaśmiał się.
Po chwili dołączył do niego David i reszta rodziny Rose. Wszyscy wiedzieli co Justin miał na myśli, jego pokój filmowy a raczej małe kino gdzie David lubił przesiadywać tam z nim, Ryanem, Dylanem i Tylorem i zawsze ciężko było się go z tamtą pozbyć. Atmosfera między nimi rozluźniła się i każdy wydawał się miej spięty. Teraz wystarczyło czekać na Isabell i  lekarza aby mógł Justin zabrać ją do domu, do ich domu.
- Więc to jest to, Isabell zamieszka z tobą. - Olivier wysunął rękę w stronę Justina.
- Tak, to jest to. -Zgodził się Justin potrząsając rękę  Isabelli ojca.

Mimo że rodzina Rose miała wątpliwości jednak wiedzieli że Isabell będzie bezpieczna w domu Justina Biebera a on dołoży wszelkich starań aby czuła się dobrze i bezpiecznie bo kto by nie chciał uszczęśliwi swojej księżniczki? Pytanie czy Isabelli się to spodoba? Justin był tego pewien że na pewno nie będzie się nudził mając w domu uroczą a zarazem upartą Isabell Rose.

_________________________________________________________________________________

Przybywam z nowym rozdziałem !! HUUURAAA!!!!!!!!
Jak wam się podoba nowy header? Sama zrobiłam :D
Mieliście rację ciemny blog pasuje bardziej to tego opowiadania :)
******
 I jak wam się podoba rozdział? Pewnie jesteście ciekawi reakcji Isabelli kiedy się dowie że jest w domu  Justina dupka Biebera :D

 Jest mi smutno bo już nie komentujecie tak jak zawsze :(
Nie wiem czy wam się już opowiadanie znudziło :/
Ale musicie wiedzieć że czas na akcje przyjdzie,wszystko w swoim czasie :)
Nie chce pisać opowiadanie gdzie nic nie trzyma się kupy, bo jaki to ma wtedy sens?
Zero zabawy i dużo zamieszania -,-

Więc tak miałam dzisiaj wenę i napisałam rozdział po mimo że mnie brzuch napierdziela :( ugh
                                ( Jeśli są błędy to przepraszam, mogłam nie zauważyć)

Wiecie że możecie pisać na ask'a?  Tak na pewno wiecie bye :*

PS
Ostatnio prosiłam do was o przesyłanie zdjęci aktora i aktorki do roli Jaxona i Jaz.
Wysłała tylko jedna osoba i trafiła w samą dziesiątkę :)  
Dziękuje @pola_belieber :*

Cieszyć się miśki i do następnego!! :*

#muchlove
E&C
czytasz=komentujesz


4 lip 2014

16. Chapter


Justin Bieber Pov

Belli ojciec miał rację, kolejne dni były koszmarne dla nas wszystkich. To już 4 dni a mój motylek nie obudził się. Cztery dni kiedy nie słyszę jej głosu, cztery pieprzone dni kiedy nie widziałem jej pięknych oczu.

Jeśli to jest kara za to co zrobiłem w przeszłości to Bóg ma pieprzone poczucie humoru, to ja powinienem tam leżeć nie ona.
Mój wujek- brat od strony moje matki mówił że mamy dać jej czas, organizm Belli przeszedł wiele i jeszcze ta cholera alergia. David uratował jej życie reagując szybko,dzięki niemu zdążyli ją ocalić. Gdzie ja wtedy miałem głowę zamiast ruszyć dupsko to klęczałem na pieprzonej podłodze z Isabellą w moich ramionach.
Będę Davidowi wdzięczny za to do końca życia, nie wyobrażam sobie mojego życie bez Belli, od dnia kiedy ją zobaczyłem wiedziałem że chce ją i tylko ją w swoim życiu.

Od tych kilku dni w moim umyśle przewijają się różne scenariusze jak Isabell zareaguje na wiadomość że ja jestem Spooky ten control freak z którym  ma zaaranżowane małżeństwo. Chciałem dać jej szanse poznać mnie lepiej, więc najlepszą okazją do tego była szkoła. W normalnym świecie jestem młodym biznesmenem który ma miliony na koncie. Moja rodzina jest szanowana w świecie biznesu, mody i w świecie rozrywki.
Jesteśmy postrzegani jako normalna bogata rodzina, chociaż czasami były przebłyski  że mamy powiązania z mafią. śmieszne jak to brzmi ale staramy się utrzymać pozory aby nie mieć policji  czy FBI na karku dlatego dajemy duże pieniądze aby wspierać te organizacje a także organizacje charytatywne. Wydajemy bankiety i różne inne imprezy. W świecie niebezpiecznym, w świecie gdzie ten co ma pieniądze i władze, gdzie ludzie się ciebie boją, gdzie jest broń, narkotyki i prostytucja ...jestem znany jako bezwzględny i bezduszny drań     bez serca. Mam twardą skorupę nie do przebicia, jeśli muszę zabić robię to bez mrugnięcia okiem, zero skrupułów zero poczucia winy. Nigdy nie zabiłem niewinnego człowieka ani kobiety ale jeśli ktoś zagrozi mojej Belli abo naszej rodzinie śmierć zawsze go dogoni, upiór  zawsze będzie czyhał w ciemnym zaułku a kiedy najmniej się tego będziesz spodziewał zostaniesz wysłany do piekła.

Mówiąc o piekle...
 Cholernie żałuje tych wszystkich dziewczyn z którymi spałem , robiłem wszystko aby ukryć moje nocne eskapady w cudzych łóżkach bo nie chciałem aby się dowiedziała moja rodzina i rodzina Belli, nie chciałem ich rozczarować jeśli to wyjdzie na jaw, odbiorą mi ją. Chce jej przyznać się do spania z innymi kobietami tylko nie wiem kiedy to nastąpi. Jestem facetem moje hormony szaleją i miałem swoje potrzeby, stres też nie pomagał a sex pozwoli spuścić trochę pary.. jestem w pieprzonych tarapatach wiem że to nie jest wytłumaczenie mojego zachowania.
Nie jestem dumny z tego bo technicznie miałem narzeczoną i umyślnie ją zdradziłem...wielokrotnie.
Jeśli ona się dowie nie będzie mnie chciała, czysta, niewinna Bella nie będzie chciała człowieka który nie potrafił uszanować ich więzi.
Czy ja tak naprawdę zasługuje na nią? Zadaje sobie to pytanie od dnia kiedy przespałem się z pierwszą dziewczyną i nie była nią Isabell, jestem złym człowiekiem ale jestem zbyt samolubny aby z niej zrezygnować aby pozwolić jej odejść ona jest moim światłem w ciemnym tunelu.

Teraz siedzę na skórzanej sofie w pokoju gdzie leży, wpatruje się w jej postać i zastanawiam się kiedy powiedzieć jej kim naprawdę jestem. Nie mieliśmy jeszcze szansy aby poznać się lepiej aby  ona mogła mnie poznać. Czy ona będzie zadowolona że to ja a nie jakiś stary zbok?
Boże ja nawet nie oczekuje od niej dobrej reakcji, cholera ja cały czas pamiętam ten dzień w którym krzyczała że nienawidzi mnie i swojej prawdziwej matki. W sumie sam się jej nie dziwie przez 18 lat żyła życiem które tak na prawdę nie było jej, zdalna od swojej prawdziwej rodziny od brata i ode mnie. Nie wiem czy coś się zmieniło od tego czasu ale każdy zasługuje na drugą szansę... mam nadzieję że Bella mi ją da.

Dzisiaj muszę wrócić do pracy, nie mogę już dłużej zaniedbywać rodzinnego biznesy. Wstałem prostując swój garnitur od Gucci'ego po czym podszedłem do łóżka Isabelli. Usiadłem przy niej biorąc jej ciepłą rękę. Jej twarz wygląd lepiej od dnia kiedy została przywieziona tutaj. Opuchlizna prawie zeszła jedna ciemnie siniaki nadal są bardzo widoczne, jej rozcięta warga i łuk brwiowy goją się powoli ale jest znacznie lepiej.

- Hej piękna.- Lubie do niej mówić, mój wujek John powiedział że może mnie usłyszeć,ale nie jest pewien na sto procent, było by łatwiej powiedzieć jej wszystko teraz i czekać na to co się stanie jak się obudzi... czy mam zaryzykować?
-Dzisiaj muszę cię zostawić, ale nie martw się to tylko kilka godzin i zaraz będę z powrotem. -Ścisnąłem lekko jej rękę kciukiem robiąc kręgi na jej  głatkiej skórze.
- Twój lekarz powiedział że żebra goją się prawidłowo i twój lewy nadgarstek ale to potrwa aż wrócisz do pełni zdrowia. - Uśmiechnąłem się,chociaż wiem że i tak nie może mnie zobaczyć.
- Bello moja, piękna Bello obudź się, pozwól mi zobaczyć twoje piękne oczy. -Wpatrywałem się w jej twarz doszukując jakiejkolwiek reakcji z jej strony ale to było na nic.Westchnąłem.
Ile to jeszcze potrwa? Jak długo mam czekać? Nie chcę aby obudziła się kiedy mnie nie będzie przy niej wiem że jestem chorym egoistą ale chce być pierwszą osobą którą zobaczy po przebudzeniu..
Dlatego niechętnie ją zostawiam, cholera mój ojciec nie mógł mnie zastąpić na te kilka dni więcej twierdząc że mam się wziać w garść i zacząć szukać winowajcę. Przez te 4 dni nie mogłem normalnie spać ani jeść, bałem się ją zostawić ale po na mowie moich rodziców i Jaxona musiałem ruszyć się ze szpitala. Zapewnili mnie że Isabell będzie pod ścisłą ochroną. Wracając do mojego brata, był odwiedzić Isabell wczoraj mówąć że jestem  szczęściarzem mająć taką piękną kobietę jako swoją narzeczoną  w gruncie rzeczy czuje się jakbym wygrał na loterii, tak właśnie tak się czuję.
Szkoda że Jaxona nie ciągnie do rodzinnego interesu i wydaje się że to się nie zmieni. Cała rodzinna firma spczywa no mojego ojca i moich barkach a kiedy skończę 25 lat  tylko na moich. Gdyby tylko choć trochę zainteresował się tym mógłyby mnie odciążyć i wziąć choć1/3 moich obowązków, byłby moją prawą ręką  ale nie on jest typem który woli książki i teatr, ma dobre maniery i jest dżentelmenem, nie lubi kiedy facet bawi się kobietami. Czasami zastanawiam się czy na prawdę jesteśmy spokrewnieni bo ja i  on bardzo się różnimy. Mimo że Jax jest w wieku Belli jest bardzo dojrzały i inteligentny, cholera zawsze daje mądre rady. Niekiedy żartujemy sobie z niego że jet gejem bo nikt nie widział go z  dziewczyną, nawet jeśli była by to prawda kocham mojego brata  i nawet  kurwa jego orientacja seksualna by tego nie zmieniła.

Spojrzałem na zegarek znajdujący się na moim nadgarstku, gówno święte już powonieniem się zbierać.
Wstałem ale nadal trzymałem rękę  mojego motyla.
Pochyliłem się nad nią i wolną ręką przejechałem po jej włosach.
- Kocham cię Bello, nawet z tymi wszystkim siniakami jesteś nadal piękna. - Pochyliłem się jeszcze bardziej po czym pocałowałem jej czoło.
Podniosłem się a mój wzrok skierował się na jej niesamowite usta. Nie wiem czy miała by mi za złe jeśli pocałował bym ją teraz, Boże mam taką pieprzoną ochotę to zrobić...
-  Będę niedługo z powrotem, czekaj za mną okej. Kocham cię kochanie. - Szepnąłem jej do ucha, następnie posadziłem lekki pocałunek na jej czyi, debatując o jej ustach.. cholera jestem Justin pieprzony Bieber  więc dlaczego denerwuje się aby ją pocałować mimo że nie jest przytomna to nie jest tak ze ma zamiar dać mi w twarz chociaż spodziewam się tego jak powiem jej prawdę ale teraz... teraz potrzebuję jej tak blisko jak mogę ją mieć. Pochyliłem się kładąc moje usta na jej w niewinny pocałunek.
Po chwili podniosłem się czując mrowienie na moich wargach, nie mogę wyobrazić sobie jak to będzie całować ją kiedy się obudzi.
- Muszę już iść, za chwilę będzie twoja mama. Powinnaś dać jej szansę Bello, ona bardzo cie kocha i martwi się o ciebie. - Powiedziałem całując jej rękę.
- Bądź grzeczna dziewczynką jak mnie nie będzie. - Zaśmiałem się.
 - Postaram się być jak najszybciej. - Dokończyłem. Położyłem jej rękę puszczając z mojej, od razu poczułem pustkę, co ta dziewczyna ze mną robi?
 Z tym odwróciłem się w stronę drzwi zostawiając moją przyszłość za nimi.



Czas w pracy dłużył się jak cholerne kilometry a częste spoglądanie za zegar w cale mi nie pomagało. Nie lubię być z dala od Isabelli, szpital stał się moim domem przez te dni.  Wiem że kiedy mnie tam nie ma zawsze jest ktoś inny aby dotrzymać jej towarzystwa. Przed jej pokojem zostawiam  moich dwóch najlepszych ochroniarzy aby dbali o jej bezpieczeństwo, priorytety na pierwszym miejscu a jej bezpieczeństwo jest moim priorytetem.
 Nadal nie mam żadnych inforamcji kto stał za porwaniem Isabelli. Ta osoba naprawdę stara się pozostać w cieniu niezuwazona przez nas. Niestety dla niego jestem Justin Bieber i nikt nie ucieknie przed moim gniewem, zemsta za zranienie Isabelli  Rose mojej Belli będzie straszna i bardzo bolesna.

 Obruciłem się na fotelu i spojrzałem za szklane okno mojego biura. Niebo było czyste chociaż gdzie niegdzie przepływałe małe białe obłoczki . Rozsiadłem się wygodnie kładąc głowę na fotel. Westchnąłem głośno, zaknąłem oczy rozkoszując się ciszą. Niesety ten przyjemny moment został przerwany przez móją komórkę która wibrowała w mojej kieszeni. Wyciagnąłem go spoglądająż na ekran.
 To była matka Belli. Cholera coś musiało się stać.
 Odebrałem telefona  i usłyszalem kobiecy płacz.
- Justin, Justin musisz jak najszybciej przyjechać. - Zesztywniałem.Grace głos był załamany  i było coś jeszcze ale nie mogłem tego rozszyfrować.

Boże daj mi kurwa siłe i cierpliwość...

________________________________________________________________________________

HEEEEEEEEEEEEEEEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak tam u was początek wakacji? Mam nadzieję że dobrze!! :)

Więc w końcu wyjaśniło się że Justin to Spooky :D Ciekawe jak zareaguje Bells :/
 Jak myślicie co się stało? Dlaczego matka Isabelli zadzwoniła do Justina?
Ta miekka strona Jusa jest taka awww *_*

Ah no tak zapomniała bym !!!
 mam dla was zadanie!!!
Potrzebuję zdjęcia dziewczynki  grającą rolę Jaz i aktora grajacego Jaxona :)
linki do zdjęć możecie wysyłać na tego twittera >>  klik <<

Do następnego miśki!!!!

#muchlove
JellyBoo
xx