Notka pod rozdziałem :)
Podkład
No One Pov
Justin klęczał na podłodze trzymając mocno w swoich ramionach pobite, bezwładne ciało Belli, kołysał się w tą i z powrotem tuląc ją do swojej piersi. Czuł ból w sercu, czuł się odrętwiały i wyssany z emocji widząc taką Isabell. Ostatnie słowo jakie wyszeptała do niego było jego imię, wiedział że prędzej czy później będzie musiał jej wszystko wyjaśnić.
- Kurwa jak długo mam czekać na tą pieprzoną pomoc!.- Warknął przeraźliwie, strasząc osoby które znajdowały się w piwnicy. Wszyscy wpadli w panikę bojąc się gniewu Bieber'a, gorączkowo zaczęli dzwonić i sprawdzać swoje telefony. Nikt nie ośmieli się podejść i zobaczyć w jakim stanie jest dziewczyna, bojąc się o własne życie, wiedzieli że Justin nie pozwoli aby ktokolwiek ją dotknął, nie teraz i nigdy.
- Gdzie jest Dylan i Tylor, mam pieprzoną nadzieję że złapaliście kogoś. - Wrzasnął. Zamiast odpowiedzi usłyszał ciszę.
Justin starał się kontrolować swój gniew z powodu dziewczyny którą ma w swoich ramionach.
- Kurwa gdzie jest Ryan.- Krzyknął jeszcze raz. W tym momencie do pomieszczenia wbiegło dwóch chłopaków.
Brat Belli i osoba o którą prosił wkurzony Justin. David nie czekając na pozwolenie wyrwał ciało swojej siostry z ramion szatyna. -Nie mamy czasu, pieprzony sukinsyn wstrzyknął jej jad osy a ona jest na to uczulona, nie możemy dłużej czekać,zabieram ją do szpitala!. - Warknął wkurzony po czym odwrócił się i wybiegł jak najszybciej mógł aby uratować życie swojej młodszej siostrzyczki, nie mógł uwierzyć w to co się z nią stało, nie mól uwierzyć że 18 lat rozłąki aby ją chronić poszło na marne a to wszystko jego wina bo go tam nie było aby ją chronić. David obwiniał się, miał być tam dla niej obiecał to sobie że będzie ją chronił nawet kosztem własnego życia.. a teraz ona jest w jego ramionach ledwo żywa.
Justin po chwili otrząsnął się z tranu w którym był, oszołomiony tym co się właśnie stało. Jego Isabella została zabrana z jego silnych ramion. Wstał z podłogi i spojrzał na twarze jego towarzyszy po czym jego wzrok zatrzymał się na Ryanie. -Złapaliście kogoś. - Zapytał wściekły. Harris pokiwał twierdząco głową Gdzie jest ten śmieć. -Zapytał z pogardą.
-Jest na pierwszym piętrze, powiedzmy że Tylor i Dylan uczą go jak nie dotykać czegoś co należy do ciebie. -Odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Prowadź. - Odezwał się po krótkiej chwili Bieber. Wyszli z obskurnej piwnicy kierując się w stronę schodów, Justin w między czasie zaczął podwijać rękawy swojej ciemnoniebieskiej koszuli aby jej nie pobrudzić ale pewnie i tak będzie musiał zainwestować w nową koszulę. Bo wszyscy wiedzieli że Justin wściekły to wróg martwy.
'Czas się kurwa zabawić' pomyślał Bieber wchodząc to pokoju gdzie na krześle znajdował się związany Dan. 'Nauczę skurwysyna że nikt nie wyjdzie żywy jeśli dotyka jego Bellę'. Na jego twarzy pojawił się przebiegły i złowieszczy uśmiech. Justin nie tylko da mu lekcję życia ale także wyrzuci swój gniew na osobę które jest pośredni odpowiedzialny za porwanie jego miłości.
Dan spojrzał z przerażeniem na osobę która stała przed nim, nie udało mu się uciec i teraz zapłaci za to.
- Witaj Dan, dawno się nie widzieliśmy. - Powiedział Justin podchodząc bliżej do związanego niebieskookiego jeńca. Bieber znał różnych najemników w tej branży a z Danem spotkał się kilkakrotnie ale tym razem chłopak stanął po złej stronie. Szatyn zastanawiał się ile musieli mu zapłacić aby ten pracował po stronie wroga. Zaśmiał się na myśl że pieniądze które dostał za to zadanie nie zostaną wykorzystane przez niego ,bo po co pieniądze martwej osobie?
- Powiedz mi dla kogo pracujesz, a twoja śmierć nie będzie tak bolesna. - Powiedział okrążając krzesełko ze związanym chłopakiem.
Dan zaczął się śmiać. -Myślisz że jestem takim idiotą, nie mam zamiaru ci mówić. - Splunął.
Teraz była kolej na Justina aby się zaśmiać. - Widzisz Dan, udając odważnego nie ocali cię
od śmierci. -Pokręcił głową, nie miał czasu na zabawy w miłą rozmowę,czas zacząć działać.
- Ostatnia szansa Dan. -Starał się powiedzieć to tak spokojnie jak potrafił, mimo że w środku trząsł się z gniewu i chęci zemsty. Wyciągnął rękę w stronę Ryana, chłopka wiedział co chciał jego przyjaciel.
Podał mu broń którą wcześniej podniósł z podłogo w piwnicy za nim wyszli. Dan widząc to przełknął gulę w gardle.
-Jestem tylko najemnikiem, nie wiem kim kurwa ta osoba jest.- Krzyknął.
Justin westchnął - Zła odpowiedź. - Odbezpieczył broń i strzelił w jego lewe kolano.
Dan zaczął krzyczeć z bólu - Mówię że kurwa nie wiem. - Słowa z jego ust spływał jak jad.
- Kłamiesz. -Warknął Bieber po czym jego pięść wylądowała na prawym policzku Dana.
Podał broń z powrotem do swojego przyjaciela aby zacząć zabawę, czas aby zapłaci za porwanie Isabelli.
Jeśli nie chce mu powiedzieć to sam się dowie, nikt nie ucieknie od gniewu Justina Bieber'a
Po godzinnym torturowaniu Justin pozostawił za sobą martwe ciało Dana. Jego niegdyś ciemnoniebieska koszula była teraz w ciemnych plamach a jego ręce poplamione czerwoną cieczą.
Nadal miał w sobie gniew ale teraz jego priorytetem było aby być w szpitalu przy Belli kiedy ta się obudzi.
Nie miał żadnych informacji od Davida o stanie dziewczyny, miał dziwne przeczucie w brzuch że musi być tam jak najszybciej.
Jadąc w stronę szpitala Justin modlił się o życie Belli, nie mógł uwierzyć że był tak nie ostrożny.
Isabell powinna mieć przy sobie ochroniarzy ale był na tyle bezmyślny i zaślepiony szczęściem że ją widzi i może dotknąć. - Kurwa. - Mruknął uderzają ręką w kierownicę.
- Jestem takim pieprzonym idiotą. - Zaczął wyzywać się wyzwiskami aby załagodzić poczucie winy.
Isabell musi żyć bo życie be niej to jak życie bez powietrza.
Tego wieczora Justin Bieber obiecał że nigdy nie pozwoli spuści z oka Isabelle Rose, jego miłość, jego szczęście, jego wszystko.
Pędząc mokrymi ulicami Nowego Jorku Justin spoglądał za okno samochodu. Dzisiejszy dzień był ponury i cały czas padało tak jakby niebo wiedziało że niewinna dusza została skrzywdzona. Obserwował jak ludzie beztrosko chodzili z parasolami w rękach nie bojąc się że za plecami mają kogoś kto chce ich śmierci. Justin musiał obmyślić plan znalezienia zdrajcy i osoby odpowiedzialnej za to wszystko. To nie było tajemnicą że rodzina Bieber ma wrogów ale nikt nie odważył się porywać kobiet a tym bardziej kobiety Justina Bieber'a. Ta osoba była na tyle zdesperowana i na skraju swojego umysłu aby zacząć wojnę z nim, wojnę którą i tak nie zdoła wygrać. Justin może być zaborczy i porywczy wobec kobiety którą kocha ale potrafi być także miły jak mały tygrysek dla niej i rodziny.
Justin zatrzymał się na szpitalnym parkingu. Spojrzał na swoje ręce które wciąż były brudne od krwi tego śmiecia którego z chęcią zabiłby jeszcze raz. Musiał zmyć z siebie krew aby nie myśleć o tym teraz i w najbliższym czasie. Odwrócił się i wyciągnął z tylnego siedzenia torbę z czystym ubraniem którą zawsze ma na wszelki wypadek kiedy jest w pracy. Szybko przebrał się a brudne ubranie włożył w worek aby przy najbliższym koszu na śmieci je wyrzucić. Z pod siedzenia wyciągnął butelkę wody i wysiadł z samochodu aby opłukać ręce, nie chciał aby ktokolwiek miał jakiekolwiek podejrzenia. Po zrobieniu tej czynności z powrotem wsiadł do samochodu. Oparł głowę o bezgłowie siedzenia, zamknął oczy i głośnio westchnął.
Pierwszy raz w życiu Justin bał się wejść do szpitala, bał się tego co tam zobaczy i usłyszy, bał się zmierzyć z rodziną Belli, to była jego wina że był tak bezmyślny pozostawiając ją bez ochrony.
Justin przetarł twarz rękoma po czym otworzył oczy, nie mógł wiecznie siedzieć w samochodzie, musiałw końcu ruszyć tyłek aby zobaczyć Isabell.
Wziął głęboki uspakajający oddech, otworzył drzwi i wysiadł z samochody trzaskając drzwiami po czym bezpośrednio skierował się w stronę szpitalnego wejścia.
_________________________________________________________________________________
NOWY ROZDZIAŁ!!!!!!!!!!!!!
1. Jak myślicie w jakim stanie Justin zostanie Isabell.
2. Czy rodzina Rose będzie miała za złe Justinowi za to co się stało Belli?
3. Czy Isabell będzie pamiętała Justina z tej nocy?
Wkrótce Isabell dowie się kim jest Spooky, jak zareaguje?
Będzie duży zwrot wydarzeń, będzie płacz, złość i kolejne tajemnice :)
________________________________________________________________________________
Mogą być błędy gramatyczne, jeśli jakieś zauważycie piszcie bo na razie nie chce mi się ich
poprawiać ( sorki)
Mam nadzieję że ten rozdział jest dłuższy od poprzedniego i oczywiście dzięki za to że czekacie za następnymi rozdziałami.
Nie macie pojęcia ile radości daje mi czytanie waszych komentarzy i nie krępujcie się rozpisywać bardziej
nie ma nic lepszego niż czytanie waszych opinii i sugestii. Motywujecie do pisanie tego opowiadania i możecie wierzyć lub nie a;e na prawdę nie wiedziałam że przypadnie ono wam tak bardzo du gustu :)
Jeszcze raz dziękuję tym co są :*
Do następnego!!!!!
E&C
#muchlove
PS.
Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? :D
Jeśli zmieniliście nicki na tt piszcie!!
czytasz=komentujesz
29 maj 2014
16 maj 2014
13. Chapter
PODKŁAD
No One Pov
Isabella siedziała na kolanach, ręce miała przykute nad głową do ściany. Na wspomnienie zdarzeń z przed 30 minut wydobył głośny szloch z jej ust, nie wiedziała ile jeszcze będzie w stanie znieść. Jak można traktować tak kobietę?
Jej głowa bezwładnie wisiała w dół, nie miała sił aby jej podnieść,nie miała sił aby otworzyć powieki. Popękane warki, posiniaczone policzki, to najmniejsze szkody jakie dostała od złych ludzi. Nie chciała myśleć o tych najgorszych. Moment w którym znalazła się w tamtym pokoju przewija jej się w głowie, jak niekończący się film...
Flashback
- Wstawaj,wstawaj księżniczko. Szef chce cię widzieć. - Została brutalnie obudzana z krótkiego snu. Nie widziała jak długo już tam jest, czy to był dzień czy noc. Była głodna, spragniona jej ostatnim posiłkiem było śniadanie przed wyjściem z domu.
Bella otworzyła oczy i spojrzała na swojego porywacza, Dan był niespokojny i podenerwowany, po oczami miał ciemne cienie jakby nie spał kilka dni. Isabella zaczęła się zastanawiać czy jego szef dzisiaj ma zamiar ją zabić. Przełknęła ślinę aby choć trochę zwilżyć gardło aby móc się odezwać.
- Dzisiaj umrę prawda. -Zapytał ochrypłym głosem. Wspierając się o ścianę zaczęła się podnosić, przed jej oczami pojawił się czarne plamki.
Mężczyzna westchnął, chciał ją ocalić aby mógł mieć jej ciało pod sobą, już miał plan co by z nią robił co noc. Jednak jego szef miał inne plany... Zniszczyć Spooky'ego.
- Niestety mała, będę musiał znaleźć sobie inna zabawkę aby umilała mi noce. - Powiedział z udawanym niezadowoleniem.
Bella wolała by umrzeć niż oddać swoje ciało, nie mogła by żyć z uczuciem brudu na swoim ciele.
Dan chwycił ją pod ramię i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. Szli po schodach do góry, tak jak Isabella się domyślała była w piwnicy . Przeszli przez długi korytarz po czym stanęli przy dużych starych drewnianych drzwiach, na których była tabliczka 'Prezes' ... czy ona była w jakimś starym biurowcu? Ta tabliczka by to wyjaśniała. Dan otworzył drzwi i brutalnie ją wepchnął do środka, Isabella zachwiała się i upadła na kolana.
Miała spuszczoną głowę, nie chciała spojrzeć w górę. Usłyszała kroki w pomieszczeniu, otworzyła lekko oczy aby zobaczyć czarne wyjściowe buty które wyglądały na nowe i bardzo drogie.
- Czy to nie nasza słodka Isabell. - Zapytał kucając przed nią. Zlustrował jej ciało, jej twarz, zabierze Spooky'emu to na czym zależy mu najbardziej. - 18 lat ukrywali cię i na co? - Pokręcił głową.
- W końcu dostanę to co chcę. -Powiedział, w jego głosie było słychać szaleństwo i obłęd.
- Spójrz na mnie. -Podniósł głos. Isabell nie drgnęła, nie miała zamiaru spełniać jego poleceń.
- Mówiłem spójrz na mnie. -Krzyknął, brutalnie chwytając jej twarz. Bella skrzywiła się z bólu.
- Widzisz to ,tam?. - Wskazał na róg pokoju gdzie stał inny mężczyzna z kamerą. Bella przełknęła gulę w gardle i spojrzała z powrotem na obłąkanego człowieka.
- Mam zamia nagrać jak prosisz mnie abym cię zabił a potem wyśle to do twojego chłoptasia.
- Uśmiechnął się zadowolony.
- To się nigdy nie stanie. - Odezwała się, nie pozwoli aby wiedział że się boi, miała czas aby pogodzić się ze śmiercią. Nikt jej nie uratuje, więc zostało jej wałczyć aby rodzina była z niej dumna.
- To się okaże. -Warknął. Chwycił Isabell za nadgarstki i gwałtownie podniósł z podłogi aby posadzić na krzesełko które znajdowało się na środku pokoju.
- Czas zacząć show. - Powiedział z nutką radości, zaczął podwijać rękawy swojej czarnej koszuli,
Bella miał szansę aby mu się przyjrzeć. Miał czarne włosy, niebieskie oczy i był średniego wzrostu. Wyglądał jakby miał około lat 30- stu. Miał bliznę nad lewą brwią, w jego oczach było widać chłód tak jakby nie miał duszy, Isabella wzdrygnęła się taki człowiek jest zdolny do wszystkiego.
Pierwszy cios w twarz obudził Belle z jej myśli a potem koleiny i następny. Próbowała się bronić ale on był silniejszy. Potem przyszedł cios w żebra i kolejny w brzuch i tak na przemian aż upadła na podłogę ledwo przytomna.
- Tylko jedno słowa a zakończę twoje cierpienie Isabello. - Przykucnął przy jej bezwładnym ciele.
Isabella otworzyła oczy - Nigdy. - Odpowiedziała krztusząc się krwią. Wstał po czym z całej siły kopnął leżącą brunetkę.
Isabella zanim zdarzyło wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, straciła przytomność.
Flashback end
Obudziła się aby być przykuta do ściany, metalowe obręcze wrzynał się do jej delikatnej skóry pozostawiając krwawiące rany. Przy każdym oddech który brała przeszywał ją piekielny ból.
Jej płuca piekły ją, próbowała brać spokojne wdech i wydechu ale to nie pomagało można było powiedzieć że pogarszało jej stan.
Nawet odgłos kroków nie robił już dla niej żadnej różnicy, nawet nie robiło dla niej różnicy że mężczyzna który przy niej stał miał w ręce strzykawkę.
- Otwórz oczy ,wiem że nie śpisz. - Szydził z niej. Isabell z ostatnich sił uniosła swoje podpuchnięte powieki i spojrzała z nienawiścią na Dan'a.
- Mały ptasze powiedział nam że jesteś uczulona na osy. - Zaśmiał się. -Szef postanowił abyś umierała w męczarniach, chociaż ja oferowałem kulkę w głowę żebyś nie musiała aż tak cierpieć. -Powiedział to tak jakby robił jej przysługę.
Bella zaśmiała się bez humoru. -Idźcie do diabła. -Splunęła. Złapał ją za podbródek powodując jej ogromny ból.
- Nawet w obliczu śmierci jesteś zadziorna, nie jesteś taka słaba jak się nam wydawało.- Przyglądał się jej uważnie. - Wielka szkoda. - Westchnął po czym podniósł strzykawkę i wstrzyknął jej w ramie jad osy.
- Radzę nie robić gwałtownych ruchów. -Puścił jej oczko i wyszedł zostawiając ja samą.
Isabella wiedziała co to znaczy mając alergie na osy: silny obrzęk naczynioruchowy, obrzęk krtani, skurcz oskrzeli, wstrząs anafilaktyczny i śmierć jeśli nie dostanie środków odczulających.
Isabella próbowała się skupić na hałasie dobiegającym z góry, może przyszyli ją uratować.
Jej serce przyśpieszyło bicie a oddech stał się nierówny, jad zaczął działać. Czuła jak jej ciało zaczyna się trząś i tracić świadomość. Jest tylko człowiekiem a taka dawka jadu zabije ją szybko jeśli nie dostanie pomocy. Prze oczami Isabelli ukazał się obraz szczęśliwej rodziny, jej przyjaciół... wszyscy uśmiechali się do niej, poczuła się szczęśliwa, teraz mogła by już odpuścić.
Usłyszał głośny huk jakby ktoś wyważył drzwi ale nie mogła odgadnąć skąd, była zbyt słaby i zbyt zmęczona, chce tylko iść po prostu spać i odpocząć.
Poczuła ciepło otulające jej ciało,było jej tak dobrze tak jakby tam należała.
~~ Isabello zostań ze mną, słyszysz mnie!!
~~Angel otwórz swoje piękne oczy ,chcę je zobaczyć!!
~~ Proszę zostań ze mną!!
Słyszała stłumiony głos w oddali, tak jakby to było marzenie, piękny sen chciała aby ten sen trwał i trwał.
Jej ciało zostało potrząsane przez kogoś, chciała powiedzieć aby przestał i dał jej spać ale ta osoba była nieugięta. Swoim ostatnim siłami otworzyła oczy aby spełnić spojrzenie pięknych i pełnych miłości karmelowych oczu swojego wybawcy.
- Justin. - Szepnęła potem wszystko zrobiło się czarne.
________________________________________________________________________________
Tylko ja płacze? ;(
1. Czy zdarzyli na czas?
2. Kto zdradził że Isabell jest uczulona na osy?
3. Co myślicie o tym całym 'szefie' Dan'a?
________________________________________________________________________________
Serio człowiek nie może choć na godzinę usiąść przed kompem aby napisać rozdział i jest już źle -,-
Sorki że rozdział jest krótki, postaram się aby następny był dłuższy. Mogę zdradzić że sprawa Spooky'ego się wyjaśni... chyba :P
Więc tak czekam na wasze opinie, sugestie i przemyślenia :)
Do następnego miśki !! :*
#muchlove
E&C
czytasz=komentujesz
No One Pov
Isabella siedziała na kolanach, ręce miała przykute nad głową do ściany. Na wspomnienie zdarzeń z przed 30 minut wydobył głośny szloch z jej ust, nie wiedziała ile jeszcze będzie w stanie znieść. Jak można traktować tak kobietę?
Jej głowa bezwładnie wisiała w dół, nie miała sił aby jej podnieść,nie miała sił aby otworzyć powieki. Popękane warki, posiniaczone policzki, to najmniejsze szkody jakie dostała od złych ludzi. Nie chciała myśleć o tych najgorszych. Moment w którym znalazła się w tamtym pokoju przewija jej się w głowie, jak niekończący się film...
Flashback
- Wstawaj,wstawaj księżniczko. Szef chce cię widzieć. - Została brutalnie obudzana z krótkiego snu. Nie widziała jak długo już tam jest, czy to był dzień czy noc. Była głodna, spragniona jej ostatnim posiłkiem było śniadanie przed wyjściem z domu.
Bella otworzyła oczy i spojrzała na swojego porywacza, Dan był niespokojny i podenerwowany, po oczami miał ciemne cienie jakby nie spał kilka dni. Isabella zaczęła się zastanawiać czy jego szef dzisiaj ma zamiar ją zabić. Przełknęła ślinę aby choć trochę zwilżyć gardło aby móc się odezwać.
- Dzisiaj umrę prawda. -Zapytał ochrypłym głosem. Wspierając się o ścianę zaczęła się podnosić, przed jej oczami pojawił się czarne plamki.
Mężczyzna westchnął, chciał ją ocalić aby mógł mieć jej ciało pod sobą, już miał plan co by z nią robił co noc. Jednak jego szef miał inne plany... Zniszczyć Spooky'ego.
- Niestety mała, będę musiał znaleźć sobie inna zabawkę aby umilała mi noce. - Powiedział z udawanym niezadowoleniem.
Bella wolała by umrzeć niż oddać swoje ciało, nie mogła by żyć z uczuciem brudu na swoim ciele.
Dan chwycił ją pod ramię i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. Szli po schodach do góry, tak jak Isabella się domyślała była w piwnicy . Przeszli przez długi korytarz po czym stanęli przy dużych starych drewnianych drzwiach, na których była tabliczka 'Prezes' ... czy ona była w jakimś starym biurowcu? Ta tabliczka by to wyjaśniała. Dan otworzył drzwi i brutalnie ją wepchnął do środka, Isabella zachwiała się i upadła na kolana.
Miała spuszczoną głowę, nie chciała spojrzeć w górę. Usłyszała kroki w pomieszczeniu, otworzyła lekko oczy aby zobaczyć czarne wyjściowe buty które wyglądały na nowe i bardzo drogie.
- Czy to nie nasza słodka Isabell. - Zapytał kucając przed nią. Zlustrował jej ciało, jej twarz, zabierze Spooky'emu to na czym zależy mu najbardziej. - 18 lat ukrywali cię i na co? - Pokręcił głową.
- W końcu dostanę to co chcę. -Powiedział, w jego głosie było słychać szaleństwo i obłęd.
- Spójrz na mnie. -Podniósł głos. Isabell nie drgnęła, nie miała zamiaru spełniać jego poleceń.
- Mówiłem spójrz na mnie. -Krzyknął, brutalnie chwytając jej twarz. Bella skrzywiła się z bólu.
- Widzisz to ,tam?. - Wskazał na róg pokoju gdzie stał inny mężczyzna z kamerą. Bella przełknęła gulę w gardle i spojrzała z powrotem na obłąkanego człowieka.
- Mam zamia nagrać jak prosisz mnie abym cię zabił a potem wyśle to do twojego chłoptasia.
- Uśmiechnął się zadowolony.
- To się nigdy nie stanie. - Odezwała się, nie pozwoli aby wiedział że się boi, miała czas aby pogodzić się ze śmiercią. Nikt jej nie uratuje, więc zostało jej wałczyć aby rodzina była z niej dumna.
- To się okaże. -Warknął. Chwycił Isabell za nadgarstki i gwałtownie podniósł z podłogi aby posadzić na krzesełko które znajdowało się na środku pokoju.
- Czas zacząć show. - Powiedział z nutką radości, zaczął podwijać rękawy swojej czarnej koszuli,
Bella miał szansę aby mu się przyjrzeć. Miał czarne włosy, niebieskie oczy i był średniego wzrostu. Wyglądał jakby miał około lat 30- stu. Miał bliznę nad lewą brwią, w jego oczach było widać chłód tak jakby nie miał duszy, Isabella wzdrygnęła się taki człowiek jest zdolny do wszystkiego.
Pierwszy cios w twarz obudził Belle z jej myśli a potem koleiny i następny. Próbowała się bronić ale on był silniejszy. Potem przyszedł cios w żebra i kolejny w brzuch i tak na przemian aż upadła na podłogę ledwo przytomna.
- Tylko jedno słowa a zakończę twoje cierpienie Isabello. - Przykucnął przy jej bezwładnym ciele.
Isabella otworzyła oczy - Nigdy. - Odpowiedziała krztusząc się krwią. Wstał po czym z całej siły kopnął leżącą brunetkę.
Isabella zanim zdarzyło wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, straciła przytomność.
Flashback end
Obudziła się aby być przykuta do ściany, metalowe obręcze wrzynał się do jej delikatnej skóry pozostawiając krwawiące rany. Przy każdym oddech który brała przeszywał ją piekielny ból.
Jej płuca piekły ją, próbowała brać spokojne wdech i wydechu ale to nie pomagało można było powiedzieć że pogarszało jej stan.
Nawet odgłos kroków nie robił już dla niej żadnej różnicy, nawet nie robiło dla niej różnicy że mężczyzna który przy niej stał miał w ręce strzykawkę.
- Otwórz oczy ,wiem że nie śpisz. - Szydził z niej. Isabell z ostatnich sił uniosła swoje podpuchnięte powieki i spojrzała z nienawiścią na Dan'a.
- Mały ptasze powiedział nam że jesteś uczulona na osy. - Zaśmiał się. -Szef postanowił abyś umierała w męczarniach, chociaż ja oferowałem kulkę w głowę żebyś nie musiała aż tak cierpieć. -Powiedział to tak jakby robił jej przysługę.
Bella zaśmiała się bez humoru. -Idźcie do diabła. -Splunęła. Złapał ją za podbródek powodując jej ogromny ból.
- Nawet w obliczu śmierci jesteś zadziorna, nie jesteś taka słaba jak się nam wydawało.- Przyglądał się jej uważnie. - Wielka szkoda. - Westchnął po czym podniósł strzykawkę i wstrzyknął jej w ramie jad osy.
- Radzę nie robić gwałtownych ruchów. -Puścił jej oczko i wyszedł zostawiając ja samą.
Isabella wiedziała co to znaczy mając alergie na osy: silny obrzęk naczynioruchowy, obrzęk krtani, skurcz oskrzeli, wstrząs anafilaktyczny i śmierć jeśli nie dostanie środków odczulających.
Isabella próbowała się skupić na hałasie dobiegającym z góry, może przyszyli ją uratować.
Jej serce przyśpieszyło bicie a oddech stał się nierówny, jad zaczął działać. Czuła jak jej ciało zaczyna się trząś i tracić świadomość. Jest tylko człowiekiem a taka dawka jadu zabije ją szybko jeśli nie dostanie pomocy. Prze oczami Isabelli ukazał się obraz szczęśliwej rodziny, jej przyjaciół... wszyscy uśmiechali się do niej, poczuła się szczęśliwa, teraz mogła by już odpuścić.
Usłyszał głośny huk jakby ktoś wyważył drzwi ale nie mogła odgadnąć skąd, była zbyt słaby i zbyt zmęczona, chce tylko iść po prostu spać i odpocząć.
Poczuła ciepło otulające jej ciało,było jej tak dobrze tak jakby tam należała.
~~ Isabello zostań ze mną, słyszysz mnie!!
~~Angel otwórz swoje piękne oczy ,chcę je zobaczyć!!
~~ Proszę zostań ze mną!!
Słyszała stłumiony głos w oddali, tak jakby to było marzenie, piękny sen chciała aby ten sen trwał i trwał.
Jej ciało zostało potrząsane przez kogoś, chciała powiedzieć aby przestał i dał jej spać ale ta osoba była nieugięta. Swoim ostatnim siłami otworzyła oczy aby spełnić spojrzenie pięknych i pełnych miłości karmelowych oczu swojego wybawcy.
- Justin. - Szepnęła potem wszystko zrobiło się czarne.
________________________________________________________________________________
Tylko ja płacze? ;(
1. Czy zdarzyli na czas?
2. Kto zdradził że Isabell jest uczulona na osy?
3. Co myślicie o tym całym 'szefie' Dan'a?
________________________________________________________________________________
Serio człowiek nie może choć na godzinę usiąść przed kompem aby napisać rozdział i jest już źle -,-
Sorki że rozdział jest krótki, postaram się aby następny był dłuższy. Mogę zdradzić że sprawa Spooky'ego się wyjaśni... chyba :P
Więc tak czekam na wasze opinie, sugestie i przemyślenia :)
Do następnego miśki !! :*
#muchlove
E&C
czytasz=komentujesz
Subskrybuj:
Posty (Atom)