10 gru 2014
21. Chapter
No One Pov
Minęły trzy tygodnie od dnia kiedy Isabell i Justin dzielili między sobą swój pierwszy pocałunek.
Justin przy każdej okazji szukała sposobu aby dotknąć lub pocałować Belle, dzielił z nią każdy gest aby mogła przyzwyczaić się do jego bliskości. Z kolejnymi mijającymi dniami Justin potrzebował więcej i więcej.
Doszło do momentu, gdzie Justin musiał wziąć zimny prysznic i za pomocą swoich rąk dać sobie ulgę.
Między nimi iskrzyło bardziej niż za dnia kiedy Justin pierwszy raz zobaczył ją na oczy, Bella otworzyła się więcej na Justina, co ułatwiło mu uwodzenie i rozkochanie jej w sobie. Wypady do kina, kolacje w romantycznych miejscach a nawet weekend w Paryżu. Justin robił wszystko co było w jego mocy aby Isabella czuła się jak księżniczka, mimo że czasami był apodyktyczny i zaborczy w momentach najmniej oczekiwanych przez Belle. Choćby w kinie kiedy mężczyzna z dwojgiem małych dzieci bezwstydnie sprawdzał nieświadomą Isabelle, Justin nie miał skrupułów powiedzieć do mężczyzny fuck off a następnie twierdzić Isabelli usta wysyłając wiadomość do wszystkich palantów że ona należny do niego, tylko i wyłącznie jego. Natomiast bestia w nim wzięła by broń i strzeliłaby każdemu napalonemu skurwysynowi między oczy.
Justin z niecierpliwością czekał na dzień kiedy może twierdzić Isabelle jako jego, zaszyć się w niej i połączyć ich ciało jako jedno.
Isabelli życie było dalekie od normalnego te życie które pamiętała jako mała dziewczynka i nastolatka zaczęło blaknąć dając miejsce niepewności, strachu a czasami nawet zwątpienia w to co jest prawdą.
Chociaż jedna osoba robi świetną pracę odciągając ją od tego, zastępując wszystko pożądaniem i miłością.
Dla Isabelli był to nowe a zarazem ekscytujące, dzięki Justinowi zaczęła zaznawać różnych doznać które doprowadziły jej ciało i dusze do stanu niedosytu, chciała od niego coraz więcej.
Dni płynęły jak strumyk, powoli i spokojnie. Od dnia kiedy jej prawdziwi rodzice z wielką radością przyjęli zaproszenie na obiad od niej i Justina, Isabell czuła w końcu spokój. Wybaczyła Grace i Olivierowi za oddanie jej, chociaż jeszcze długa droga dla niej aby mogła przemóc się i nazwać ich mamą i tatą.
Nie czuła się na tyle połączona z nimi aby mogła to zrobić, chociaż Grace i Olivier nigdy na nią nie naciskali i są w pełni zadowoleni kiedy zwraca się do nich po imieniu widzi w ich oczach ból i cierpienie ale ona też cierpi i to bardzo wiedząc że ludzi których kochała głęboką miłością nie dzieliła tej samej krwi.
Isabell musiała dać sobie czas tak samo jak jej prawdziwa rodzina musiała dać jej przestrzeń i cierpliwie czekać kiedy to ona pierwsza zrobi kolejny kroku ku nim.
Kiedy Isabella nie brała lekcji online, spędzała czas z Aną, jej przyjaciółką i dziewczyną Davida.
W końcu po 2 tygodniach chodzenia na randki jej brat zrobił krok prosząc Ane aby była jego.
Bella nie mogła być szczęśliwsza dla nich obu, byli stworzeni dla siebie, dopełniali się całkowicie tak jak
ona i Justin.
Czasami jej szczęście przyćmiewała myśl o Spooky'm, mimo zapewnień Justina że nie ma martwić się o to,
Bella boi się że pewnego dnia zapuka do drzwi i zabierze ją z dala od wszystkich.
Z kolei Justin codziennie zostaje bombardowany brudnym spojrzeniem od swojego przyjaciela Ryana a także wykładem o bycie szczery z miłością swojego życia. Jednak Bieber nie wie jak to zrobić ,wieży że jeśli Isabella będzie go bezgranicznie kochała wybaczy mu tajenie swojej prawdziwej tożsamości.
Ryan nie mógł zrozumieć swojego przyjaciela, próbował przemówić mu do rozsądku, czasami miłość nie wystarczy aby wybaczyć człowiekowi kłamstwa. Wiedział jak to jest i do dzisiaj tego żałuje.
Pewnego dnia Ryan i Isabell wpadli na siebie w Justina kuchni, nie ominęło się od wyzwisk ze strony Belli a Ryan nie winił jej za to , początki ich znajomości nie był takie kolorowe a wręcz wzięte ze sceny filmu, przerażające.
Ale w końcu Isabell potrafiła zaufać Ryanowi na tyle by mógł przebywać z nią w tym samym pomieszczeniu a z kolejnym dniem zostali dobrymi znajomymi. Chociaż Ryna traktował Isabelle jak młodszą siostrę, zaczął zauważać to co widział w niej Justin i dlatego nie mógł znieść bezmyślności jego kumpla.
Dziś Justin zabierał Isabell na romantyczną kolację i dzisiaj chce zrobić kolejny krok w ich związku.
Nie zniesie ani dnia dłużej, chce Isabelle pod nim , smakować jej słodkie ciało. Dzielili kilka gorących sesji,
Justin za każdym razem musiała się zatrzymać za nim mógłby pójść za daleko i zrobić coś czego by żałował.
Po dzisiejszej nocy Isabella Rose nie będzie już dziewicą i będzie należała do niego duszą i ciałem.
Isabell stała w swoim pokoju przyglądając się swojemu strojowi na dzisiejszy wieczór z Justinem.
Wybrała małą czarną z koronki która idealnie opinała jej ciało pokazując jej kobiece kształty.
Przygryzła warkę obracając się aby spojrzeć na tył stroju. Jej górna część pleców była odkryta, więc Isabell nie miała na sobie stanika. Na samą myśl o tym na jej policzkach wkradł się rumieniec. Odeszła od lustra i skierowała się w stronę łóżka gdzie zostawiła nową parę czarnych szpilek od Louis Vuitton które idealnie uzupełniały jej stój. Włosy z lekkimi lokami zdobiące warkocz które były spięte na bok niesamowicie komponowały się z całością. Isabella schylając się wzięła buty po czym zaczęła je zakładać. Po założeniu ich wyprostowała się biorąc głęboki uspakajający oddech. Dzisiaj postanowiła dać Justinowi swoją niewinność.
Była przerażona a jednocześnie podniecona, mieli kilka podgrzewanych momentów a Justin przy użyciu swoich rąk po raz pierwszy dał jej orgazm kilka dni temu. Isabell nie wiedziała co się z nią dzieje za każdym razem kiedy o tym myśli jej ciało płonie. 'Bello weź się w garść' pomyślała. Wstała z łóżka poprawiając strój, biorąc kolejny uspakajający oddech wyszła z pokoju.
Justin czekał na dole przy schodach, miał ubrane ciemne spodnie Jeans, biała koszulę która była pokryta ciemno-granatową marynarką.
Obierając się o poręcz i trzymając ręce w kieszeni odpłynął w swoje myśli. Czy Isabell jest gotowa na niego? Co jeśli źle odbierała jej sygnały? Boże staje się miękki. Ale znowu dla Belli może być nawet pieprzonym Świętym Mikołajem.
Zbliżające się kroki zbudził Justina z jego zadumy, spojrzał w stronę schodów i momentalnie zapomniał jak się oddycha.
-Ja pierdole. - Mruknął po czym ruszył po schodach w stronę Isabelli.
Kiedy osiągnął swój cel, mogąc z bliska zobaczyć jej strój i poczuć jej zapach.
Złapał ją w tali i przyciągnął do siebie. - Kochanie wyglądasz... WoW brak mi słów. - Wolną ręką przeczesał swoje włosy.
- Kurwa jeśli ktoś spojrzy w twoją stronę nie ręczę za siebie Isabello.- Warknął.
Belli policzki zrobiły się ciepłe, może ta sukienka jest za bardzo wyzywająca. Musiała przyznać że po raz pierwszy ma coś takiego na sobie a pani w sklepie mówiła że jest to idealna dla niej. Isabell nie chciała wyglądać jak dziwka.
- Umm myślałam... pójdę się przebrać. - Chciała się wycofać z Justina ramienia ale ten ją w porę zatrzymał.
- Nigdzie nie idziesz, wyglądasz kurwa pięknie, nie wiem czy będę w stanie trzymać ręce z dala od ciebie kochanie.- Powiedział przejeżdżając nosem po jej szyi napajając się słodkim zapachem jej skóry.
Isabell zadrżała na działanie Justina po czym z jej ust wydobył się cichy jęk.
- Jezu kochanie, ten dźwięk jest jak melodia dla moich uszu. -Szepnął jej do ucha po czym zaczął zostawiać ciepły szlak pocałunków, zaczynając za jej uchem sunął coraz bliżej ust.
- Jesteś idealna. -Powiedział cicho na jej ustach po czym pocałował ją pokazując swoją całą miłość do Belli.
- Musimy wyjść, nasza rezerwacja jest na ósmą . - Powiedział odsuwając się od Isabelli.
- Okej. -Odpowiedziała oszołamiano, ten pocałunek był inny od wszystkich które dzielili, nie mal czuła go jako obietnica, obietnica na coś więcej.
Justin pochylił się nad jej ustami zostawiając czysty pocałunek na jej wargach .
- Idziemy. - Odsunął się łapiąc ją za rękę. Schodząc po schodach ramię w ramię obydwoje nie mogli doczekać się danej sobie obietnicy.
________________________________________________________________________________
Tak jestem ta zła bo nie dawałam tak długo rozdziału
Tak jestem ta zła bo skończyłam go w takim momencie :D
Przeskoczyłam trochę od ich first kiss bo za długo by się to wszystko działo, po co zwlekać z czymś co i tak jest nieuniknione? :P ( wiem że na to czekacie wy moje zboczuchy )
Chemia między nimi jest nie z tej planety! LOL!!
Jak myślicie czy tej nocy coś się miedzy nimi wydarzy, a może ktoś znowu pokrzyżuje plany Justina?
Tak czy inaczej Justin dał jej pierwszy orgazm ( nie opisałam go bo wolę zostawić to na później )
Ahh ta miłość co ona nie robi z ludźmi :D
________________________________________________________________________________
Byłam u rodziców za granicą prawie na 3 tygodnie i szczerze nie miałam jak napisać rozdziału.
Kiedy wróciłam do PL zaczęłam go pisać ale potem w 1/3 rozdziału dostałam blokadę.
Za każdym razem kiedy usiadłam aby go skończyć po prostu nie mogłam, bo za cholerę mi nie pasowało wszystko, więc zaczęłam od nowa. Wiem że ten rozdział jest trochę wymijający a wręcz ośmielę się napisać do dupy ale możecie winić tylko moją wenę . Długość rozdziału jest standardowa ....czyli staram się napisać dłuższy ale i tak wychodzi taki sam :/
Tak czy inaczej mam nadzieję że zaspokoiłam wasz głód...chociaż trochę?
Niedługo znowu wyjeżdżam i wracam dopiero po nowym roku. Więc nie wiem kiedy będzie rozdział.
Ne chcę was zaniedbywać, nadal mnie lubicie? ;)
Do następnego miśki
#muchlove
Czytasz=Komentujesz
13 paź 2014
20. Chapter
No One Pov
Poranek przyszedł szybko, Justin od dłuższego czasu przyglądał się śpiącej Isabelli i zastanawiał się jak ma powiedzieć jej prawdę o sobie. Isabella wyglądała tak pięknie kiedy spała, bez żadnych zmartwień czy strachu jej twarz pokazywała spokój. Justin miał nadzieję że był w jej sennych marzeniach ponieważ ona towarzyszyła w jego co noc kiedy zamknął oczy.
Justin westchnął, postanowił że najpierw rozkocha ją w sobie a potem powie jej prawdę, może zakochana Isabell szybciej mu wybaczy tajenie prawdy, jeśli nie będzie musiała z tym żyć bo Justin nigdy z niej nie zrezygnuje choćby musiał szukać ją na krańcu świata zawsze ją znajdzie... bo Isabell Rose należy do niego.
Justin poczuł jak jej ciało zaczęło mieszać się obok niego, spojrzał na Isabelle a po chwili zobaczył jej piękne oczy.
Uśmiechnął się do niej - Hej piękna. - Podniósł się na ramieniu aby być z nią twarzą w twarz.
Isabell zarumieniła się na jego bliskość - Hej.- Odpowiedział swoim sennym głosem.
Justin odgarnął palcami włosy z jej czoła, przyglądając się jej uważnie.
- Jak się czujesz?.- Zapytał z troską wyrytą w jego głosie. Bella zmarszczyła czoło, na początku nie wiedziała o co mu chodzi ale potem uwiadomiła sobie o co ją pyta.
- Czuję się dobrze.- Odpowiedziała po czym ziewnęła. Justin zaśmiał się wstając z łóżka.
- Zrobię tobie kąpiel, a potem zjemy śniadanie. -Oświadczył idąc w stronę dużej łazienki.
Isabell podciągał się na łóżku aby oprzeć plecy o wezgłowie. Przyglądała się idącemu Justinowi, studiując go kawałek po kawałku. Jego szerokie ramiona i umięśnione plecy, wąską talię i ooo Boże zgrabny tyłek.
Jego tyłek był idealny. Isabell nie mogła zobaczyć jego uda spod dresowych spodni ale domyślała się że są umięśnione. Jego ramiona był zdobione kolejnymi mięśniami i tatuażami , przełknęła gulę w gardle Justin jest jak grecki bóg a ona zastanawiała się jaki interes Justin ma w niej.
- Dobra kąpiel gotowa. - Justin klasnął w ręce wychodząc z łazienki. Bella otrzęsła się ze swoich myśli i z nieśmiało uśmiechnęła się w jego stronę. Isabell podniosła z siebie kołdrę i już chciała wstać z łóżka kiedy sam Justin ją zatrzymał.
- Wooho co ty robisz? -Zapytał, szybko do niej podchodząc. Spojrzała na niego jakby miał trzy głowy.
- Umm idę wziąć kąpiel?- Odpowiedziała w formie pytania.
- Zaniosę cię tam.- Powiedział. Chciał już ją podnieść kiedy sama Bella położyła rękę na jego piersi zatrzymując go przed działaniem.
- Potrafię chodzić wiesz. - Oświadczyła marszcząc przy tym nos. Justin stwierdził że to urocze kiedy to robi.
- Wiem że potrafisz, ale jesteś słaba i nie chcę żebyś sobie coś zrobiła.- Po części była to prawda, cholernie się o nią martwi ale ta większa część ta egoistyczna strona Justina chciała mieć ja w swoich ramionach a to był idealny powód aby to zrobić.
- Jestem dużą dziewczyną Justin. -Westchnęła. - Dam sobie radę. - Poklepała go po ramieniu po czym wstała. Justin wspierał ją owijają ramie wokół jej drobnej talii.
- Jak chcesz ale moja ręka stąd nie zniknie do puki nie będziesz w łazience. - Ścinał lekko palce na jej biodrze. Isabell poczuła dziwnie przyjemne ciepło przechodząc przez jej ciało, jego ciepła ręka robiła dziwne rzeczy z jej ciałem, Bella po chwili uświadomiła sobie że wstrzymała oddech.
-Oh umm w porządku. - Mruknęła, nie patrząc na niego czuła jego spojrzenie które paliło jej zmysły.
Justin nie mógł oderwać oczu od niej...jego piękna Isabella .
Wolnymi krokami i za jego pomocą Bella dotarła do łazienki, Justin upewnił się czy jest w porządku po czym odwrócił się i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Isabell po pół godzinnej kąpieli w końcu postanowiła że to czas aby ją zakończyć. Czuła się o wiele lepiej, jej mięśnie rozluźniły się a jej ciało było zrelaksowane. Wyszła z wanny sięgając po czarny pluszowy ręcznik który zostawił jej Justin.
Wytarła swoje ciało po czym nabalsamowała je czekoladowo-waniliowym balsamem.
Owinięta ręcznikiem na głowie i w okół jej ciała wyszła z łazienki, wolnymi krokami skierowała się w stronę garderoby idąc bliski ściany aby wrazi czego się oprzeć ponieważ nie czuła się jeszcze na tyle pewna aby iść bez jakiekolwiek asekuracji. Ubrała się , wysuszyła włosy które związała w kucyk. Usiadła na łóżku i czekała na przybycie Justina aby ten zabrał ją na śniadanie, była strasznie głodna, te dni kiedy była nie przytomna dały o sobie znać, jej ciało było cieńsze niż kiedykolwiek a Isabelli się to nie podobało czuła się jakby nie była w swoim ciele, lubiła swoje kształty.
15 minut później Isabella siedziała na krzesełku przy kuchennej wysepce wraz z Justinem zajadając się naleśnikami, jajecznicą z boczkiem i owocami.
- Masz piękną kuchnie.- Powiedziała Isabell przerywając tym ciszę. Kuchnia była zapierająca dech w piersiach a ona od razu się w niej zakochała. Justin popijał kawę patrząc przy tym na Belle.
- Dziękuje.- Uśmiechnął się do niej odkładając filiżankę kawy na marmurowy blat.
Chciał dodać że tak kuchnia należy także d o niej ale ugryzł się w język to jest za wcześnie.
Bieber był zachwycony że kuchnia przypadła do gustu Isabelli, wszystko co robił w posiadłości robił z myślą o niej. Wyobrażał sobie ją krzątającą się po kuchni w okół niej biega ich synek z samolotem w ręku, Isabelle śmiejącą się z ich małego łobuza pocierając przy tym jej duży 7-miesieczny brzuch z ich córeczką.
Cholera na samą myśl o Isabelli w ciąży z jego dziećmi Justina kogut budzi się do życia.
Musi przestać o tym myśleć bo weźmie ją tu i teraz na kuchennej podłodze.
Justin odchrząknął - Dzwoniłem do twoich rodziców, powiedziałem że jesteś na jawie. David będzie dzisiaj na obiedzie twoi rodzice bardzo by chcieli się z tobą zobaczyć ale nie będą naciskać
jeśli ty tego nie chcesz. - Szukał jakiekolwiek reakcji na wzmiankę o jej prawdziwych rodzicach ale nic nie zobaczył, Bella była dziwnie spokojna. Co zaskoczyło Justina.
Isabella odłożyła widelec po czym odsunęła od siebie talerz z niedojedzoną jajecznicą.
- Nie smakuje tobie jajecznica?- Zapytał zaniepokojony.
- Nie,nie, jajecznica jest pyszna. - Szybko zaprzeczyła a po chwili westchneła zrezygnowana.
- Myślę że chciałabym aby przyszli na obiad ,mam na myśli moi rodzice. Zaczynam rozumieć dlaczego to zrobili chociaż to jeszcze mnie boli ale rozumiem. - Isabell dała sobie mentalnego klapsa w twarz, dlaczego przy nim jest tak zdenerwowana. To nie może być tylko to jak on wygląda, prawda?
Anie jego uśmiech czy jego oczy przeszywające jej duszę, kurcze Isabella nie ma co się oszukiwać
Justin Bieber dziwnie działa na jej ciało które woła do niego.
- Jeśli tego chcesz, tak będzie. Zadzwonię do nich i zaproszę na obiad. - Uśmiechnął się z dumą, był dumny z jego Belli, jej odwaga i siła imponowała mu. Nie jedna kobieta złamała by się po tym co przeszła ona.
Isabell Rose będzie idealną żona i matką jego dzieci a Justin nie mógł się doczekać kiedy zaczną od tej najmilszej części...
- Tak,tak myślę. - odpowiedziała dając lekki nie wymuszony uśmiech.
Justin wstał ze swojego miejsca, obrócił Isabelle siedzącą na obrotowym krzesełku w swoją stronę po czym staną między jej udami. Dwoma palcami podniósł jej podbródek tak aby mogli spojrzeć sobie w oczy.
Isabell na początku była zaskoczona zachowaniem Justina ale potem jej ciało zaczęło się relaksować.
Spojrzała w jego oczy i zarumieniła się.
- Jeśli tego nie chcesz nie będę cię do tego zmuszać, to twoja decyzja nie moja. Rozumiesz?- Zapytał, jego oczy powędrowały na jej pulchne idealne usta. Justin zagryzł wargę i jęknął w duchu.
Isabell skinęła głową nie ufając swojemu głosowi.
- Dobrze, teraz cię pocałuję.- Szepnął obniżając głowę. Isabell poczuła jego wargi na swoich ustach, był ciepłe i miękkie. Justin przejechał językiem po jej dolnej wardze po czym lekko ją ugryzł.
- Otwórz usta kochanie.- Warknął, jak powiedział tak zrobiła. Rozchyliła usta a po chwili Justina język badał jej jamę ustną. Isabell jęknęła z przyjemności, Justin słysząc jej jęki druga ręką chwycił ją delikatnie za kark pogłębiając pocałunek, ich języki synchronicznie tańczyły ze sobą. Justina pocałunek robił się bardziej zaborczy i namiętny. Boże daj mu silę aby nie zabrał jej tu i teraz.
Po chwili odsunęli się od siebie ciężko oddychając, Justin oparł czoło o jej - Kurwa, nie masz pojęcia ile razy chciałem to zrobić. - Szepnął przy jej ustach po czym pocałował ją ponownie tym razem nie śpieszył się a pocałunek był delikatny i bardziej namiętny.
__________________________________________________________________________________
OMG!!!!!!! Było buzi buzi :D
Coś mi się wydaję że Isabell ma niesamowitą słabość do Justina i ten ich pocałunek WoW!!
Jak to mówią od pocałunku się zaczyna.... :P
Justin nie może utrzymać Justina Jr w spodniach będąc przy Isabelli.... BAD JUSTIN!!!
_________________________________________________________________________________
Wiem że obiecałam rozdział w zeszłym tygodniu, ale musicie zrozumieć że ja też mam swoje życie i nie zawsze mam czas,na prawdę się staram i jeszcze ta cholerna wena .
To nie chodzi o to że nie mam pomysłów..bo mam tylko trzeba te pomysły dobrać w słowa a to czasami bywa trudne nie chce robić bałaganu w opowiadaniu, wszystko musi mieć ręce i nogi.
Dziękuje za cierpliwość :)
E&C
#muchlove
Czytasz=Komentujesz
19 wrz 2014
19. Chapter
No One Pov
Justin po relaksującej kąpieli nadal czuł się spięty. Po wytarciu mokrych włosów w ręcznik rzucił go na kosz obok drzwi po czym wyszedł z łazienki. Nie mógł się doczekać kiedy będzie dzielił swój pokój z Isabellą. Pokój Justina był typowo dla mężczyzny ale on pozwoli Belli na zmiany w nim tak aby ona czuła się dobrze. Wkrótce to nie będzie jego pokój tylko ich. Na samą myśl o dzieleniu co noc tego samego łóżka razem z kobietą którą kocha jego krew płynie do pachwiny, myśl o jej długich pięknych nogach owinięte wokół jego bioder a jego kogut głęboko pochowany w jej słodkiej, gorącej, ciasnej cipce doprowadza Bieber'a do białego szaleństwa. Już wkrótce Isabello, już wkrótce zrobię cię Moją.
Justin położył się na łóżko, zanurzył głowę w poduszkę głośno wzdychając,zamknął oczy modląc się aby sen zabrał go w miejsce gdzie jest tylko on i jego motyl.
Justin rzucał się z boku na bok, był zmęczony ale za cholerę nie mógł zasnąć. Spojrzał na budzik na na jego nocnej szafce. Cyfry pokazywały 2:33 w nocy. Justin wstał zrzucając pokrywę z jego nagiego ciała.
Bieber zawsze śpi nago ,to jest jedna z rzeczy do których Isabell będzie musiała się przyzwyczaić.
Wstał i sięgnął po szare spadnie dresowe która były zawsze przewieszone przesz krzesło przy jego łóżku.
Spodnie idealnie wisiały na jego biodrach pokazując doskonałą linię V kierującą do jego męskości w imponującym rozmiarze.
Justin musiał sprawdzić na Belli a może nawet i zostać u niej w pokoju, to go zabiją nie będąc blisko niej mimo że dzieli ich tylko korytarz gdzie drzwi na przeciw niego prowadzą do niej.
Wyszedł z pokoju po czym zrobił dwa kroki złapał za klamkę i po cichu otworzył drzwi do jej sypialni.
Nocna lampka nadal delikatnie oświetlała pokój. Justin spojrzał na Isabell po czym jego wzrok skierował się na śpiącą starszą kobietę w fotelu w rogu pokoju z książką na klatce piersiowej.
Biedna kobieta pewnie jej nie wygonie pomyślał Bieber. Podszedł do niej i zaczął cicho szeptać jej imię aby ja obudzić .
- Maggi. - Nic zero reakcji, spróbował jeszcze raz i jeszcze raz, ale kobieta miał cholernie mocny sen.
Justin westchnął musiał przejść do bardziej drastycznych działań. Zaczął delikatnie potrząsać za je ramię
- Maggi obudź się kobieto. -Szepnął głośniej. Kobieta natychmiast się obudziła z szeroko otwartymi oczami.
- Panie Bieber czy coś się stało. -Zapytała zaspanym głosem. Justin spojrzał na wyczerpaną kobietę.
- Nie martw się nic się nie stało, zostanę z Isabellą a ty idź się przespać masz wolny wieczór. - Powiedział podnosząc ją z fotela.
- Ale..- Kobieta chciała się kłócić ale Justin nie pozwolił jej na dalsze argumenty.
- Żadnego ale Maggi ,drugie drzwi po lewej jest sypialnia dla gości idź i odpocznij, rozumiesz mnie?!- Jego głos był pełen władzy. Maggi była wykończona i miała już swoje lata ale uwielbiała opiekować się Isabellą.
- Ale co z panienką Bellą.- Zapytała zmartwiona. Justin spojrzał na śpiącą Isabell po czym jego wzrok z powrotem powędrował do starszej kobiet pokazując swój uśmiech za milion dolarów.
- Zostaję z nią na noc, nie masz co się martwić.A teraz idź i odpocznij. - Zaczął ją popychać w stronę drzwi.
Kiedy Kobieta znikła za drzwiami Justin podszedł do łóżka, z przyzwyczajenia chciał ściągnąć spodnie ale w porę opanował się. Nie chciał przestraszyć Isabelli kiedy się obudzi. Podniósł kołdrę po czym wsunął się obok jego anioła.
Isabell zaczęła mieszać się we śnie a Justin znieruchomiał patrząc na jej twarz w oczekiwaniu czy otworzy swoje piękne oczy.
Jego oczekiwania zostały nagrodzone. Isabelli powieki zaczęły drgać a pochwali pokazały jej ocean niebieskie oczy pełne dezorientacji i strachu.
- Bello. - Szepnął Justin, chcąc zwrócić uwagę na siebie. Isabelli oczy skierowały się za głosem który tak pokochała.
- Ju-Justin. - Szepnęła.
-Cii kochanie nic na razie nie mów, chcesz coś do picia. -Zapytał z troską. Isabell potrząsnęła głową na 'tak'.
Jej usta był suche a jej gardła drapało z braku wody. Justin podniósł wodę z lodem która niedawno musiała byś przyniesiona do jej pokoju. Isabell podciągnęła się opierając plecy o drewniane wezgłowie łóżka.
Czuła się słaba a jej nogi i ręce był zdrętwiałe, czuła się jakby potrącił ją samochód jej ciało bolało tak samo jak jej głowa i klatka piersiowa. Po tym jak została uprowadzona i pobita..nie pamięta nic oprócz tego że czuła jak umiera.
- Masz tutaj kochanie. -Podał jej kubek z zimną wodą. Isabell wzięła mały łyk, a potem następny, w końcu była tak spragniona aż wypiła wszystką jednym chłystem. Od razu poczuła się lepiej a jej gardło już ją nie paliło, w końcu mogła zapytać się gdzie jest i co się stało.
Justin czytając w jej myślach zaczął powoli jej wyjaśnienia.
- Jesteś u mnie w domu Isabello. - Powiedział. Kiedy jej imię wychodzi z jego ust miała wrażenia jakby pieścił i kosztował je, Bella poczuła się dziwnie pobudzona. Nigdy nie miała tego typu uczucia, przez jej ciało przechodziły falę gorącą kierujące się między jej nogi. Policzki Isabelli zrobiły się ciepłe na samą myśl o lubieżnych myślach skierowanych w stronę Justina.
- Dlaczego w twoim domu a nie moim. -Zapytała zachrypniętym głosem. Justin nie wiedział jak jej odpowiedzieć na to pytanie bo musiał by powiedzieć prawdę.
- Bo tu jesteś najbezpieczniejsza. - Miał nadzieję że ta odpowiedź jej wystarczy nie chciał aby zagłębiała się w to bardziej. Bella wiedziała że Justin dyskretnie wyminął jej pytanie nie dając całej odpowiedzi ale nie miała siły drążyć dalej tym bardziej że jej głowa ją zabijała.
- Co się stał? Pamiętam porwanie i pobicia ale motem już nic. - Justin zacisnął pięści, nadal nie znalazł skurwiela odpowiedzialnego za to. Wszystkie rodziny mafii współpracują z nim ale co jeśli to ktoś z poza kręgu? Spojrzał na Belle która czekała na jego odpowiedź. Westchnął, bał się jak zareaguje na fakt że ktoś próbował zabić ją w szpitalu kiedy była nieprzytomna.
- Kurwa nie podoba mi się mówiąc o tym ale musisz wiedzieć. -Justin zaczął opowiadać o tym co się stało po tym jak ją znaleźli i o dniu kiedy została zaatakowana w szpitalu pominął szczegół w którym torturował na śmierć jej porywacza. Justin nie potrzebuje aby w nim widziała potwora bo w pracy on nie jest Justin tylko Spooky. Po około 30 minut Isabell patrzyła na Justina z otwartą buzią.
- Nie mogę uwierzyć że ktoś próbował mnie zabić w szpitalu. - Szepnęła spoglądając na Justina.
w jej głosie było pełno emocji, wdzięczność za uratowanie jej życia, złość za to co się jej stało i najgorsze co Justin się obawiał... strach o jej życie.
- Dlaczego ktoś mnie tak bardzo nienawidzi że życzy mi śmierci?- Zapytał a po policzkach zaczęły spływać jej gorące łzy. Justin sam zadaje sobie to pytanie, modląc się że może cudem dostanie odpowiedź.
Otarł kciukiem jej łzy. -Nie wiem kochanie ale dowiem się, nie pozwolę aby znowu coś ci się stało.
- Przysunął się bardziej aby zabrać ją w swoje ramiona. Isabell nigdy nie była w łóżko z mężczyzną, ale z Justinem..lubiła to uczucie które jej towarzyszyło. Położyła głowę na jego nagiej piersi słuchając bicia jego serca.
Justin miał idealne ciało Isabella po chwili zorientowała się że nie miał na sobie koszulki.
Jej policzki ponownie zaczęły płonąć na widok jego stonowanego ciała, jego piękne mięśnie brzucha i tatuaże które dodawały my uroku.
- Dlaczego to robisz?- Zapytała przerywając niezręczna ciszę. Justina zaczął się śmiać powodując drgania jego klatki piersiowej.
- A jak myślisz.- Jego ochrypły, głęboki głos przyniósł przyjemne mrowienie na ciele Isabelli.
Bella wzruszyła ramionami po czym podniosła głowę z ciepłej piersi Justina.
- Nie wiem. -Odpowiedziała szczerze.Nie chciała powiedzieć że może robi to bo ich rodziny są blisko, to wydaje się dla niej najrozsądniejsza odpowiedź. Justin nie mógł się nią interesować na sferze uczuć? Mógł by?. Ona nie jest brzydka, nigdy nie uważała się za brzydką dziewczynę ale także żaden chłopak nie zainteresował się nią. Justin podniósł palcem jej podbródek tak aby miał spojrzenie na jej piękne twarz.
- Robię to bo mi cholernie na tobie zależy. -Odpowiedział patrząc prosto w jej oczy.
Isabell zarumieniał się a Justin zachichotał - Uwielbiam jak się rumienisz. - Powiedział patrząc na nią z uwielbieniem.
Bella chciała jak najszybciej zmienić temat więc powiedział pierwsze to co miała na myśli.
- Muszę siusiu.- Po czym jej policzki zrobiły się szkarłatne ..cholera ona powiedziała to na głos?
Szybko odwróciła się od Justina ,metanie klepiąc się w czoło. Nie wiedziała kiedy i jak ale Justin stał tuż przed nią po czym podniósł ją stylem ślubnym zanosząc ją do łazienki.
- Justin postaw mnie,nie musisz mnie nosić. -Wierciła się chcąc aby ją postawił.
- Nie wierć się kochanie.- Warknął. -Nie chcę abyś zrobiła sobie krzywdę, twoje mięśnie są sztywne od leżenia. - Wyjaśnił. To dlatego Isabell czuła odrętwiała, teraz czuła się głupio ale nadal to wszystko było dla niej nowe, sposób w jaki Justin się do niej odnosi i jak na nią patrzy jakby była najcenniejszą istotą na świecie. Postawił ją na zimnych kafelkach mówiąc aby go zawołała jak skończy.
Czekał za drzwiami z uśmiechem na twarzy, Isabell przyjęła to lepiej niż się spodziewał, był zdziwiony że nie pamięta incydentu z Ryanem. Rano będzie musiał z z nią o tym porozmawiać.
Isabel przemyła twarz zimną wodą spoglądając na siebie w lustrze wiszącym nad zlewem. Wyglądała jak nie ona, jej twarz była pokryta siniakami i ranami które zaczęły się już goić. Wzięła szczotkę aby rozczesać swoje splątane włosy. Westchnęła potrzebuje kąpieli, bardzo ciepłej kąpieli może z jakim olejkiem waniliowym albo czekoladowym. Położyła szczotkę na miejsce w tym czasie Justin zapukał do drzwi pytając czy jest gotowa aby wrócić do łóżka. Nie chciała żeby Justin ją zostawiał samą w pokoju , ale także bała się zapytać aby został,bała się odrzucenia.
Justin zaniósł ją z powrotem do łóżka, nie był pewien czy Bella będzie teraz czuła się komfortowa z nim w tym samym łóżku. Ale niech go diabli jeśli myśli że ją teraz zostawi...powinna zacząć się przyzwyczai bo niedługo będzie ogrzewać jego-ich łóżko. Wdrapał się na drugą stronę kryjąc się pod kołdrę. Przysunął sie bardziej do Isabelli aby mógł obijać ją swoim ramieniem po czym przyciągnął ją jeszcze bardziej do siebie, trzymając ją zaborczo w okół talli. Isabella w jednej chwili była zaskoczona a w drugiej czuła bardzo przyjemnie ciepło bijące z ciała Justina. Westchnęła z przyjemność, sen powoli zabierał ją w krainę marzeń.
Justin pocałował Belle w skroń - Dobranoc kochanie.- Szepnął po czym on sam dołączył do krainy snu, gdzie on i jego motyl są bezpieczni.
________________________________________________________________________________
TAAAAK W końcu jest rozdział!!!!!!
Pewnie nie tego się spodziewaliście? Chodzi o reakcje Isabelli ale nie martwcie się, wszystko zaczyna się robić bardziej interesujące :D
Napięcie seksualne miedzy nimi jest niesamowite.... lol Ok zboczuchy... wiem że nie możecie się doczekać kiedy Justin i Bella to zrobią ale to nie jest takie proste.. Isabel nie wskoczy do łóżka Justina tak szybko ...
bo jest 'virgin' i ma swoje zasady moralne ale to nie znaczy że Justin nie będzie się starał hahahah :D
Teraz ogłoszenia parafialne!!!!
Jeśli zmieniasz nazwę na tt lub nie chcesz być już informowana...PISZ!!!
Z góry uprzedzam że nie wiem kiedy dam koleiny rozdział, ale na pewno nie będzie tak długiej przerwy jak teraz. Wiem że rozdział jest krótki ale chciała napisać ich początki więzi. Staram się pisać dłuższe ale za cholerę mi to nie wychodź :P
Więc tak, to na tyle.
#muchlove miśki
E&C
Czytasz=Komentujesz
31 lip 2014
18. Chapter
No One Pov
Justin był w swoim biurze na ostatnim piętrze biurowca na Manhattanie było już dość późno a Justin miał jeszcze dużo pracy. Jego firma która zajmuje się nieruchomościami była ostatnio oblężona przez bogatych ludzi a on nie był w pracy przez kilka dni ponieważ zajmował się rozmowami i omawianiem szczegółów z nową ochroną Isabell.
Justin był strasznie zajęty i kazał swojemu asystentowi aby nikt mu nie przeszkadzał. Zero telefonów ,zero wizyt i spotkań, Justin nawet wyciszył swój telefon co mu się to rzadko zdarza w jego działalności.
Pochłonięty pracą nie zwrócił uwagi na pukanie do drzwi. Justin usłyszał jak ktoś odchrząkuję natychmiast podniósł głowę aby znaleźć stojącego na środku lekko zestresowanego asystenta.
- Przepraszam że przeszkadzam Panie Bieber ale był telefon do pana. -Odezwał się z lekkim wahaniem chłopak. Był średniego wzrostu, wątły z miedzianymi włosami i zielonymi oczami. Jego wyglądzie nie było nic specjalnego ale za to jego inteligencja robiła na Justinie duże wrażenia. Mądry rudzielec po ukończeniu szkoły średniej złożył aplikację o staż u 'Justin Bieber Nieruchomości', jednej z najlepszej i największej firmie a Ameryce gdzie ciężko się dostać na etat a co ważniasze dostać staż świeżo po skończeniu szkoły.
Carl był w siódmym niebie kiedy sam Justin Bieber zadzwonić aby mu przekazać dobrą wiadomość i życzyć aby ich współpraca dobrze się układała. Carl nie ukrywał że Justin jest dla niego mentorem i pewnego rodzaju bohaterem bo w wieku 22 lat stworzył własne imperium a Carl marzył że pewnego dnia i jemu się uda.
Justin westchnął. -Mówiłem ci Carl, żadnych telefonów, chyba że to coś pilnego.- Jego głos zawierał gniew i frustracje, za dużo pracy jak na jeden dzień. Carl stąpał z jednej nogi na drugą, lekko spanikowany.
Nie chciał aby pan Bieber był zły na niego ale osoba nie dawała za wygraną twierdzą aby Justin uspokoił swoją szaloną dziewczynę... cokolwiek to miał znaczyć, rudowłosy chłopak nie wchodził w szczegół wiedząc że to nie jego sprawa i że pan Bieber ceni w swoich pracownikach zaufanie i lojalność.
- Wiem i przepraszam ale pański przyjaciel Ryan, powiedział że dzwonił na pański telefon a pan nie odpowiada. Był lekko zły i kazał przekazać że pańska dziewczyna nie śpi. Ma pan niezwłocznie przyjechać do domu ii .... -Carl zatrzymał się nie wiedząc czy to jego miejsce aby przekazać dalszą część wiadomości.
Justin był zaintrygowany bo Ryan'a jest ciężko wkurzyć.
- Carl co jeszcze kazał przekazać Ryan. -Zapytał spokojnie, nie chciał straszyć bardziej swojego pracownika. Młody chłopak przełknął gule w gardle po czym wyciągnął kartkę z tylnej kieszeni swoich czarnych spodni. Spojrzał na swojego szefa a następnie skierował wzrok na białą kartkę papieru.
Odchrząknął -Cytuje ... '' Bieber rusz dupę z powrotem do domu i uspokoją szalejącą dziewczynę. Jak Boga kocham oskarżę ją o pobicie jeśli nie zjawisz się w ciągu godziny mam zamiar kogoś skrzywdzić''. -Skończył a na jego twarzy pojawił się rumieniec, jeszcze nigdy nie dostał takiej wiadomości do przekazania i był trochę onieśmielony.
- Cholera. - Warknął Justin. - Carl, wyczyść wszystkie spotkania na jutro, nie będzie mnie, jeżeli będzie coś pilnego dzwoń na komórkę, znasz zasady.- Zwrócił się do chłopaka.
- Oczywiście panie Bieber. - Carl skinął głową po czym zniknął za drzwiami.
Justin wstał zostawiając nie ład na biurku. Musiał jak najszybciej znaleźć się w domu. Isabell się obudziła i na pewno jest zdezorientowana i przestraszana. Chwycił marynarkę przewieszoną przez skórzany fotel założył ją szybko. Zabrał kluczyki i szybko skierował się w stronę drzwi. Zamknął drzwi swojego biura na klucz i ruszyła w stronę windy po drodze żegnając się ze swoimi pracownikami.
- Cholera,cholera,cholera. - Krzyczał Justin, chciał być jak najszybciej w domu aby uspokoić Belle ale Bóg musi mieć inne plany w postaci korków. Sfrustrowany uderzył pięścią w kierownice.
- Kurwa to nie godzina szczytu a są pieprzone korki. -Niecierpliwe stukał palcami o o skórzane obicie kierownicy.
- Pieprzyć to. - Westchnął mierzwiąc ręką swoje włosy. Wyciągnął z kieszeni telefon spoglądając na ekran.
miał 14 nieodebranych połączeni od Ryana, 4 od Dylana, 6 od Tylora a także kilka wiadomości.
Justin był zbyt wkurzony aby im odpowiedzieć. Napisał krótką wiadomość do Ryana po czym rzucił telefon na fotel pasażera.
Po około pół godzinnej torturze w końcu uwolnił się bezlitosnego korku. Był bardziej niż szczęśliwy aby zobaczyć znaną mu ulicę, wiedział że w ciągu 20 minut będzie na swojej posesji.
Widząc już dużą czarno-złotą bramę odetchnął ale wiedział że najgorsze jeszcze przed nim.
Bo jak ma wyjaśnić Isabelli dlaczego ona jest w jego domu?
Od dnia kiedy zabrał ją ze szpitala minęło dwa dni a dzisiaj jest dzień kiedy w końcu odzyskała świadomość i się obudziła.
Bieber zatrzymał się przy bramie aby wystukać na panelu kod do otwarcia bramy.
Kiedy ta się otworzył, Justin nadusił pedał gazu swojego srebrnego Aston Marin aby znaleźć się szybko na spotkaniu z wściekłą Isabell Rose.
Trzaskając drzwiami swojego samochodu szybkim krokiem skierował się w stronę schodów.
Nie czekając aż lokaj otworzy mu drzwi wbiegł do środka, był oniemiała aby znaleźć swojego przyjaciela siedzącego w salonie na skórzanej ciemno beżowej sofie. Co przykuło jego szczególną uwagę to to że Ryan miał przyłożony do twarzy worek z lodem.
Ryan wyczuło czyjąś obecność i odwrócił się aby napotkać ciekawe spojrzenie Bieber'a.
- Nie patrz tak na mnie. - Mruknął Harris po czym opadł na sofę opierając głowę o nią. Słyszał zbliżające się kroki Biebera.
- Co ci się stało. - Zapytał Justin siadając obok niego, przyglądając się jego urazowi.
Ryan westchnął. -Twoja dziewczyna się stała. - Odpowiedział beznamiętnie wzruszając ramionami.
Justin był zdziwiony że Isabell była w stanie zrobić szkody na Ryanie, ponieważ Harris jest dobry w walce i szybki w unikaniu ciosów. Jak mogła dziewczyna podbić oko wyszkolonemu zawodnikowi?
- Jak do tego doszło?. - Zapytał, ukrywając uśmiech. To było dość zabawne widząc go w tym stanie do którego doprowadziła go niewinna, miła Isabell.
Ryan spojrzał na Justina, po czym przymrużył oczy widząc że Bieber powstrzymuje się od śmiechu.
- To nie jest kurwa śmieszne Bieber. -Warknął.Justin wziął głęboki oddech aby się uspokoić.
- Okej gadaj. -Próbował zrobić poważną minę, nie zdradzając tym że nadal jest rozbawiony. Harris wiedział że jak mu opowie całą sytuacje to Justin nie będzie w stanie mu szczędzić głupiego dogryzania. Ale nie miał innego wyboru, jak on nie powie to zrobi to Dylan albo Tylor którzy nawiasem mówiąc uciekli z domu kiedy Harris celował na nich z broni kiedy tamci śmiali się w niebo głosy będąc świadkiem całej sceny.
- Dostałem z buta.- Szepnął cicho. Ale na tyle głośno aby Justin usłyszał.
- Jak to dostałeś z buta?.- Zapytał rozbawiony. Ryna wzruszył ramionami, zamykając oczy.
- Mieliśmy wart, każdy miał co godzinę sprawdzać na Belli, wypadło tak że przyszła pora na mnie.- Zaczął wyjaśniać. - Pielęgniarka miał przerwę i nie było jej w pokoju, kiedy otworzyłem drzwi, but wylądował na mojej twarzy, kurwa dostałem prosto w oko. Cholera ona ma niezłego cela. - Spojrzał na Justina który teraz nie ukrywał rozbawienia. Ryna patrząc teraz z innej perspektywy, wiedział że to dość niecodzienna sytuacja i na pewno śmieszna. Więc zaczął się śmiać razem z Justinem.
- Cholera nie wiedziałem że moja kobieta potrafi dobrze rzucać. - Śmiejąc się potrząsał głową.
- Pierwszy raz kobieta dała mi podbite oko i to jeszcze bez użycia rąk.- Ryan kręcił głową z niedowierzaniem.
- Co mogę powiedzieć, moja narzeczona jest ostra.- Wzruszył nonszalancko ramionami. Tak jakby to było nic nadzwyczajnego.
- Tak, nie rzadko się zdarza aby mieć podbite oko z powodu latającego buta. - Sarkazm aż kipi ze słów Harris'a.
Justin przymrużył oczy na Ryana. - Nie do twarzy ci ze sarkazmem koleś.- Powiedział wstając ze sofy.
- Jak to się w ogóle stało że Bella była w stanie wstać z łóżka? - Zapytał. to było nadzwyczajne że Isabell po sześciu dniach będąc nieprzytomna była w stanie się podnieść.
- Nie wiem . - Odpowiedział Ryan. -Ale kiedy pielęgniarka usłyszała zamieszanie na górze, przybiegła i dała Isabelli środki uspakajające, więc mogli się nią zająć. Też była zdziwiona ale tłumaczyła że mogło to być pod wpływem adrenaliny. Wiesz przypomniało się jej jak znalazła się w Nowym Jorku, porwanie itp. Pewnie myślała że ponownie została porwana przez kogoś innego. -Wzruszył ramionami. Po czym dodał:
- Nie ma dobrych wspomnień ze mną a to twoja wina Bieber. -Wskazał palcem na zaintrygowanego Justina.
- W Australii ją odurzyłem i porwałem ,widząc mnie znowu wpadła w szał. Twoim zadaniem jest to naprawić. Za każdym razem kiedy będę tutaj nie mam zamiaru bać się że ona wyskoczyć na mnie z nożem .
Butem zrobiła mi pieprzone limo, wyobraź sobie co zrobi mając ostry przedmiot. -Warknął z lekkim poczuciem humoru.
- Nie martw się stary,porozmawiam z nią i wszystko jej wyjaśnię.- Poklepał go po ramieniu. - Ale zanim to zrobię muszę na początku wyjaśnić jej dlaczego tu jest. -Westchnął, ten dzień robi się coraz dłuższy i coraz bardziej meczący.
Ryan wstał z wygodnej sofy, położył woreczek z lodem na szklanym stoliku po czym skierował się w stronę Justina.
- Masz zamiar jej powiedzieć? - Zapytał na jego twarzy malowała się ciekawość. Justin wiedział co miał na myśli jego przyjaciel, ale on jeszcze nie podjął decyzji co do tego.
- Cholera sam nie wiem. - Westchnął mierzwiąc ręką swoje poczochrane włosy.
-Jeśli ona się dowie że to ja, znienawidzi mnie. - Był sfrustrowany i maił co do tego mieszane uczucia.
Ryan podszedł bliżej i położył rękę na ramieniu Justina. - Jeśli ją będziesz dalej okłamywał, znienawidzi cię jeszcze bardziej i nie będziesz nawet mógł liczyć aby tobie wybaczyła. Całe życie była okłamywana,
ma prawo znać prawdę a ty jesteś jej to winien. -Poklepał Justina po ramieniu po czym wyminął zostawiając go samego w salonie z jego chaotycznymi myślami.
Justin odłożył te myśl na bok, zajmie się tym później,w tej chwili musi wyjaśnić dlaczego jest tutaj i ma zamiar powiedzieć jej prawdę.
Wbiegł po schodach na górę, kierując się prosto do pokoju Isabelli. Nie pukając wszedł do środka.
Pokój oświetlała lampka na nocnej szafce ponieważ za oknem zaczęło się robić ciemno.
Justin spojrzał na zegarek sprawdzając godzinę. Był zaskoczony kiedy wskazówki pokazywały
godzinę 21-wszą. Nie wiedział że było aż tak późno. Westchnął.
W rogu pokoju zauważył pielęgniarkę z książką w ręku która przyglądała mu się uważnie ale nic nie powiedziała. Justin podszedł do łóżka a następnie osiadł na skraju u boku Belli. Przyglądał się jej pięknej twarzy na której malował się spokój. Podniósł rękę aby pogłaskać delikatna skórę na jej zaróżowionym policzku.
- Kiedy się obudzi. -Zapytał nie odwracając wzroku od Isabelli. Była idealna, stworzona dla niego nie mógł znieść myśli że ktoś życzy jej śmierci.
- Jutro rano Panie Bieber. Przeszła szok i musiałam podać jej środki uspakajające. Była bardzo zdezorientowana i dostała atak paniki, juto powinno być już lepiej. - Odpowiedziała cichym i dziwnie kojącym głosem. Kobieta nie mogła się nadziwić z jaką czułością Bieber obchodził się z Isabell, widział ludzi zakochanych ale od niego emanuje wielka miłość do tej dziewczyny i cieszyła się że mogła być tego światkiem.
Justin nachylił się pozostawiając słodkiego całusa na ustach Belli po czym wstał i odwrócił się w stronę kobiety. -Dziękuje pani za opiekę nad nią . - Kobieta uśmiechnęła się do Justina.
- Jaka tam Pani, jestem Maggi miód i to dla mnie przyjemność, widzę że pan bardzo kocha Isabellę.
- Tak kocham ją ponad wszystko. -Odpowiedział odwzajemniając uśmiech.
-Jeśli się obudzi, jak najszybciej daj mi znać o tym, nie chcę aby doszło do tej samej sytuacji jak wcześniej.
- Dał instrukcje kobiecie w średnim wieki, posyłając jej sympatyczne spojrzenie.
Maggie skinęła głową - Oczywiście Panie Bieber.
Justin także skinął głową po czym wyszedł z pokoju.
Musi wziąć długą i ciepłą kąpiel aby się zrelaksować, to był dla niego na prawdę długi i interesujący dzień... Justin nauczył się dzisiaj lekcji ... nie igrać z Isabell bo dżemie w niej ogień.
________________________________________________________________________________
JESTEM!!!! :)
Tak Isabell się obudziła i zrobiła bałagan na twarzy Ryana ;D
Ciekawe czy Justin w końcu powie jej prawdę o sobie...
Jak wy byście na to zareagowali?!
Ja pewnie bym mu porządnie skopała dupę a potem bym się do niego nie odzywała :D
Mam nadzieję że rozdział się podoba, chciałam aby działo się coś zabawnego. Mam nadzieję że scena Ryan'em mi się udała ;D
Nie wiem kiedy następny rozdział będzie ( z góry uprzedzam ) bo mam lekką blokadę i to jest frustrujące i strasznie mnie to wkurza :(
Ale hej! Rozdział jest co nie?! :P
Do następnego miski !!
#muchlove
E&C
czytasz=komentujesz
15 lip 2014
17. Chapter
No One Pov
- Co się stało? - Zapytał zdenerwowany ledwo wchodząc przez drzwi od pokoju Isabelli.
W chwili kiedy dostał telefon od Grace czuł że nie jest dobrze. Nie marnując ani chwili chwycił kluczyki od samochodu które leżały na jego ciemnym biurku w jego biurze.
Jadąc do szpitala trzy razy przekroczył prędkość, miał w dupie czy dostanie mandat, miał w dupie wszystko w tej chwili liczyło się to aby jak najszybciej dostać się tam.
Czekając aż ktoś udzieli mu odpowiedzi, Justin rozglądał się po pomieszczeniu i wtedy zorientował się że jest tu cała rodzina Rose.
Jego uwagę przykuła kobieta siedząca na skórzanej sofie która lekko podciągała nosem.
Justin podszedł do niej po czym usiadła obok niej.
- Grace co się stało?- Zapytał spokojnie. Grace spojrzała na przyszłego zięcia z przekrwionymi oczami od płaczu.Ostatni raz płakała tak, kiedy oddawała Isabell.
Biorąc głęboki oddech aby się uspokoić zaczęła mówić.
- Wyszłam do kawiarni aby kupić kawę, poszłam sama zostawiając ochroniarzy tak jak stali przy Isabelli drzwiami. Kiedy wróciłam jeden z ochroniarz powiedział że jest u niej pielęgniarka. Joel powiedział że to nie była ta sama co zawsze, zatrzymali ją a ona powiedziała że jest w zastępstwie. Od razu wiedziałam że coś jest nie tak bo twój wujek John by nas o tym uprzedził. Szybko weszłam i zostałam tą wstrętną kobietę która trzymała poduszkę przy twarzy mojej Belli, zaczęłam krzyczeć a po chwili Joel i Sam pojawili się.
-Grac zaczęła ponownie płakać, Olivier siedząc obok niej objął swoją żonę przecierając jej ramię aby się uspokoiła. Po chwili zaczęła kontynuować:
- Chwycili ją a ona zaczęła się szarpać, nie wiem jak to zrobiła ale w jej dłoń pojawił się nóż, nie zdarzyłam ostrzec chłopców i Sam został pchnięta nożem w brzuch, Joel nie czekając wyciągnął broń i strzelił tej suce w plecy kiedy chciała uciec. - Kończąc spojrzała na twarz Justina.
Justin ze złości zacinał pięści. Ktoś znowu próbował pozbyć się Isabelli i tym razem nie zawahał się tego zrobić nawet w szpitalu. Ona nie jest tu bezpieczna i Justin miał plan jak zapobiec temu.
- Gdzie jest Isabell. - Zapytał spanikowany. Czy tej suce udało się? Czy Grace przybyła za późno?
- Zabrali ją na badania aby sprawdzić czy wszystko w porządku. - Odpowiedział David.
Bieber spojrzał na swojego przyjaciela który opierał się ścianę.
David od dnia kiedy przywiózł Isabell do szpitala wycofał się z towarzystwa na chwilę a Justin nie miał mu tego za złe i dał mu tyle miejsca ile potrzebował. Ledwo jego siostra wróciła do domu po 18 latach a już dwu krotnie by ją stracił.
- Dobrze cię widzieć David, nie mieliśmy czasu porozmawiać. -Podszedł do niego i dał mu braterski uścisk po czym się odsunął
- Wybacz stary, wiem że jesteśmy w tym razem ale musiałem oczyścić umysł cholera to już drugi raz i bym ją stracił, wiedziałem że mam siostrę tylko ze zdjęcia a teraz kiedy wróciła tu byłem
najszczęśliwszym facetem.- Westchnął. - Mogę ją przytulić, uczynić ją śmiać i wkurzać ją tak jak starsi bracia robią. Ale wiesz co? -David zapytał spoglądając na Justina. Z boku Olivier i Grace wsłuchiwali się z bólem serca co mówi ich syn.
Nie czekając na Bieber'a zaczął kontynuować.
- Zaczynam wątpić czy było warto aby ściągać ją z powrotem. -Pokręcił głową.
- W ciągu 4 dni dwa raz ktoś próbował ją zabić, w ciągu czterech dni przeszedłem największy koszmar niż w ciągu 18 lat kiedy na nią czekałem i szczerze wolałbym aby została tam gdzie była jeśli tylko byłaby bezpieczna i szczęśliwa. -Justin patrzył na Davida i choć nie chciał się z nim zgodzić miał rację, Bella była bezpieczna tak gdzie była a on był egoistycznym dupkiem bo nalegał aby sprowadzić ją z powrotem,
przypominając swojemu ojcu i Olivierowi o umowie jaką mieli. Isabell Rose ma zostać jego żoną i tak dopomóż mu Bóg stanie się to choćby miał zabić pół nowego Jorku i przeszukać następne pół aby znaleźć winnego.
Justin musiał pomyśleć przez chwilę aby wdrożyć swój plan w życie.
- Przeniosę Isabell ze szpitala do mnie, oczywiście jeśli nie będzie żadnych zastrzeżeń od lekarza. - Odezwał się przerywając niezręczną ciszę. Włożył ręce w kieszenie swoich spodni po czym podszedł do rodziców Isabelli tak aby stać na przeciwko nich i kontynuował :
- Zabierzemy ze sobą najlepszy zespół aby się nią opiekowali w domu, kiedy będzie na tyle dobrze i będzie się dobrze czuła zacznie lekcje online nie pozwolę wrócić jej do szkoły. - Grace siedziała i nie wiedziała co powiedzieć, David miał wkurzoną minę a Olivier jak zwykle trzymał swoje emocje głęboko ukryte. Ale Justin wiedział że nie mogą się mu sprzeciwić mimo że dawał im zawsze wybór, mimo wszystko umowa to umowa a on ma obowiązek chronić swojego motylka.
- Nie możesz tego zrobić. - Zaprotestowała Grace, przecież ona nawet nie zdążyła nawiązać więzi z własną córką, mając ją w domu czuła się szczęśliwa pomimo że Isabell nie chciała mieć nic wspólnego z nią.
Justin wzruszył ramionami. - Mogę i zrobię to, zrobię wszystko aby była bezpieczna. - Spojrzał rozdrażniony na kobietę. - Nie odbieram wam możliwości widzenia jej wręcz przeciwnie jesteście mile widziani w moim domu tak długo jak chcecie ale Isabell jest moim priorytetem w tej chwili i nie mam zamiaru się o to kłócić. Ona nawet nie jest bezpieczna w tym pieprzonym szpitalu a wy oczekujecie że będę siedział tu i popijał herbatkę? - Warknął.
- Isabell może być waszą córką ale ona jest moją narzeczoną a wkrótce przyszłą panią Bieber więc nie mam zamiaru słyszeć co mi wolno a czego nie. - Spojrzał na każdego na przemian.
Olivier wstał puszczając żonę swoich ramion podchodząc do Justina.
- Wiem dlaczego to robisz i możesz mi wierzyć lub nie ale cholernie to doceniam, Grace ani ja nie zdążyliśmy nawet porozmawiać z Isabell od czasu kiedy do nas przyjechała w sumie to Isabell nie dała nam możliwości aby to zrobić. Już wiem po kim ma charakter. -Spojrzał na Grace i uśmiechnął się. Grace mimo swojego wieku zarumieniła się jak nastolatka. Miał rację, Isabell jest uparta i dumna tak samo jak jej matka dlatego Grace nie chce się pogodzić z decyzją Justina. Bieber spojrzał na matkę Isabelli i poczuł ukłucie winy, może zbyt ostro ich potraktował ale jak już wspomniał jest cholernym egoista i chce Isabell mieć blisko siebie.
- Rozumiem co masz na myśli ale musisz zrozumieć że u mnie będzie najbezpieczniejsza i pod stałą obserwacją, tym razem nie pozwolę aby to się powtórzyło i jak już wspomniałem jesteście mile
widziani o każdej porze. - Justin spojrzał na Grace która po cichy płakała. Usiadł przy jej boku i złapał ją za rękę.
- Nie mam zamiaru odbierać tobie córkę Grace, Olivierze a także tobie siostrę David .- Spojrzał na każdego z osobna.
- Mam duży dom i wolne pokoje jeśli ktoś z was chcę zostać z Isabell powiedzcie tylko słowo a pokój będzie gotowy, to nie jest tak że mam zamiar zamknąć ją w domu przed wami wręcz przeciwnie chcę dać możliwość aby Isabell zatęskniła a także chciała nawiązać więź. - Spojrzał w oczy Grace.
- Jeżeli Isabell będzie chciała was odwiedzić, przywiozę ją bez mrugnięcia okiem. - Spojrzał na Davida
- A ty stary i tak zawsze u mnie przesiadywałeś praktycznie całe dnie, wiec jakby nie patrzeć będziesz widział Belle więcej niż widziałeś ją w domu. -Zaśmiał się.
Po chwili dołączył do niego David i reszta rodziny Rose. Wszyscy wiedzieli co Justin miał na myśli, jego pokój filmowy a raczej małe kino gdzie David lubił przesiadywać tam z nim, Ryanem, Dylanem i Tylorem i zawsze ciężko było się go z tamtą pozbyć. Atmosfera między nimi rozluźniła się i każdy wydawał się miej spięty. Teraz wystarczyło czekać na Isabell i lekarza aby mógł Justin zabrać ją do domu, do ich domu.
- Więc to jest to, Isabell zamieszka z tobą. - Olivier wysunął rękę w stronę Justina.
- Tak, to jest to. -Zgodził się Justin potrząsając rękę Isabelli ojca.
Mimo że rodzina Rose miała wątpliwości jednak wiedzieli że Isabell będzie bezpieczna w domu Justina Biebera a on dołoży wszelkich starań aby czuła się dobrze i bezpiecznie bo kto by nie chciał uszczęśliwi swojej księżniczki? Pytanie czy Isabelli się to spodoba? Justin był tego pewien że na pewno nie będzie się nudził mając w domu uroczą a zarazem upartą Isabell Rose.
_________________________________________________________________________________
Przybywam z nowym rozdziałem !! HUUURAAA!!!!!!!!
Jak wam się podoba nowy header? Sama zrobiłam :D
Mieliście rację ciemny blog pasuje bardziej to tego opowiadania :)
******
I jak wam się podoba rozdział? Pewnie jesteście ciekawi reakcji Isabelli kiedy się dowie że jest w domu Justina dupka Biebera :D
Jest mi smutno bo już nie komentujecie tak jak zawsze :(
Nie wiem czy wam się już opowiadanie znudziło :/
Ale musicie wiedzieć że czas na akcje przyjdzie,wszystko w swoim czasie :)
Nie chce pisać opowiadanie gdzie nic nie trzyma się kupy, bo jaki to ma wtedy sens?
Zero zabawy i dużo zamieszania -,-
Więc tak miałam dzisiaj wenę i napisałam rozdział po mimo że mnie brzuch napierdziela :( ugh
( Jeśli są błędy to przepraszam, mogłam nie zauważyć)
Wiecie że możecie pisać na ask'a? Tak na pewno wiecie bye :*
PS
Ostatnio prosiłam do was o przesyłanie zdjęci aktora i aktorki do roli Jaxona i Jaz.
Wysłała tylko jedna osoba i trafiła w samą dziesiątkę :)
Dziękuje
Cieszyć się miśki i do następnego!! :*
#muchlove
E&C
czytasz=komentujesz
4 lip 2014
16. Chapter
Justin Bieber Pov
Belli ojciec miał rację, kolejne dni były koszmarne dla nas wszystkich. To już 4 dni a mój motylek nie obudził się. Cztery dni kiedy nie słyszę jej głosu, cztery pieprzone dni kiedy nie widziałem jej pięknych oczu.
Jeśli to jest kara za to co zrobiłem w przeszłości to Bóg ma pieprzone poczucie humoru, to ja powinienem tam leżeć nie ona.
Mój wujek- brat od strony moje matki mówił że mamy dać jej czas, organizm Belli przeszedł wiele i jeszcze ta cholera alergia. David uratował jej życie reagując szybko,dzięki niemu zdążyli ją ocalić. Gdzie ja wtedy miałem głowę zamiast ruszyć dupsko to klęczałem na pieprzonej podłodze z Isabellą w moich ramionach.
Będę Davidowi wdzięczny za to do końca życia, nie wyobrażam sobie mojego życie bez Belli, od dnia kiedy ją zobaczyłem wiedziałem że chce ją i tylko ją w swoim życiu.
Od tych kilku dni w moim umyśle przewijają się różne scenariusze jak Isabell zareaguje na wiadomość że ja jestem Spooky ten control freak z którym ma zaaranżowane małżeństwo. Chciałem dać jej szanse poznać mnie lepiej, więc najlepszą okazją do tego była szkoła. W normalnym świecie jestem młodym biznesmenem który ma miliony na koncie. Moja rodzina jest szanowana w świecie biznesu, mody i w świecie rozrywki.
Jesteśmy postrzegani jako normalna bogata rodzina, chociaż czasami były przebłyski że mamy powiązania z mafią. śmieszne jak to brzmi ale staramy się utrzymać pozory aby nie mieć policji czy FBI na karku dlatego dajemy duże pieniądze aby wspierać te organizacje a także organizacje charytatywne. Wydajemy bankiety i różne inne imprezy. W świecie niebezpiecznym, w świecie gdzie ten co ma pieniądze i władze, gdzie ludzie się ciebie boją, gdzie jest broń, narkotyki i prostytucja ...jestem znany jako bezwzględny i bezduszny drań bez serca. Mam twardą skorupę nie do przebicia, jeśli muszę zabić robię to bez mrugnięcia okiem, zero skrupułów zero poczucia winy. Nigdy nie zabiłem niewinnego człowieka ani kobiety ale jeśli ktoś zagrozi mojej Belli abo naszej rodzinie śmierć zawsze go dogoni, upiór zawsze będzie czyhał w ciemnym zaułku a kiedy najmniej się tego będziesz spodziewał zostaniesz wysłany do piekła.
Mówiąc o piekle...
Cholernie żałuje tych wszystkich dziewczyn z którymi spałem , robiłem wszystko aby ukryć moje nocne eskapady w cudzych łóżkach bo nie chciałem aby się dowiedziała moja rodzina i rodzina Belli, nie chciałem ich rozczarować jeśli to wyjdzie na jaw, odbiorą mi ją. Chce jej przyznać się do spania z innymi kobietami tylko nie wiem kiedy to nastąpi. Jestem facetem moje hormony szaleją i miałem swoje potrzeby, stres też nie pomagał a sex pozwoli spuścić trochę pary.. jestem w pieprzonych tarapatach wiem że to nie jest wytłumaczenie mojego zachowania.
Nie jestem dumny z tego bo technicznie miałem narzeczoną i umyślnie ją zdradziłem...wielokrotnie.
Jeśli ona się dowie nie będzie mnie chciała, czysta, niewinna Bella nie będzie chciała człowieka który nie potrafił uszanować ich więzi.
Czy ja tak naprawdę zasługuje na nią? Zadaje sobie to pytanie od dnia kiedy przespałem się z pierwszą dziewczyną i nie była nią Isabell, jestem złym człowiekiem ale jestem zbyt samolubny aby z niej zrezygnować aby pozwolić jej odejść ona jest moim światłem w ciemnym tunelu.
Teraz siedzę na skórzanej sofie w pokoju gdzie leży, wpatruje się w jej postać i zastanawiam się kiedy powiedzieć jej kim naprawdę jestem. Nie mieliśmy jeszcze szansy aby poznać się lepiej aby ona mogła mnie poznać. Czy ona będzie zadowolona że to ja a nie jakiś stary zbok?
Boże ja nawet nie oczekuje od niej dobrej reakcji, cholera ja cały czas pamiętam ten dzień w którym krzyczała że nienawidzi mnie i swojej prawdziwej matki. W sumie sam się jej nie dziwie przez 18 lat żyła życiem które tak na prawdę nie było jej, zdalna od swojej prawdziwej rodziny od brata i ode mnie. Nie wiem czy coś się zmieniło od tego czasu ale każdy zasługuje na drugą szansę... mam nadzieję że Bella mi ją da.
Dzisiaj muszę wrócić do pracy, nie mogę już dłużej zaniedbywać rodzinnego biznesy. Wstałem prostując swój garnitur od Gucci'ego po czym podszedłem do łóżka Isabelli. Usiadłem przy niej biorąc jej ciepłą rękę. Jej twarz wygląd lepiej od dnia kiedy została przywieziona tutaj. Opuchlizna prawie zeszła jedna ciemnie siniaki nadal są bardzo widoczne, jej rozcięta warga i łuk brwiowy goją się powoli ale jest znacznie lepiej.
- Hej piękna.- Lubie do niej mówić, mój wujek John powiedział że może mnie usłyszeć,ale nie jest pewien na sto procent, było by łatwiej powiedzieć jej wszystko teraz i czekać na to co się stanie jak się obudzi... czy mam zaryzykować?
-Dzisiaj muszę cię zostawić, ale nie martw się to tylko kilka godzin i zaraz będę z powrotem. -Ścisnąłem lekko jej rękę kciukiem robiąc kręgi na jej głatkiej skórze.
- Twój lekarz powiedział że żebra goją się prawidłowo i twój lewy nadgarstek ale to potrwa aż wrócisz do pełni zdrowia. - Uśmiechnąłem się,chociaż wiem że i tak nie może mnie zobaczyć.
- Bello moja, piękna Bello obudź się, pozwól mi zobaczyć twoje piękne oczy. -Wpatrywałem się w jej twarz doszukując jakiejkolwiek reakcji z jej strony ale to było na nic.Westchnąłem.
Ile to jeszcze potrwa? Jak długo mam czekać? Nie chcę aby obudziła się kiedy mnie nie będzie przy niej wiem że jestem chorym egoistą ale chce być pierwszą osobą którą zobaczy po przebudzeniu..
Dlatego niechętnie ją zostawiam, cholera mój ojciec nie mógł mnie zastąpić na te kilka dni więcej twierdząc że mam się wziać w garść i zacząć szukać winowajcę. Przez te 4 dni nie mogłem normalnie spać ani jeść, bałem się ją zostawić ale po na mowie moich rodziców i Jaxona musiałem ruszyć się ze szpitala. Zapewnili mnie że Isabell będzie pod ścisłą ochroną. Wracając do mojego brata, był odwiedzić Isabell wczoraj mówąć że jestem szczęściarzem mająć taką piękną kobietę jako swoją narzeczoną w gruncie rzeczy czuje się jakbym wygrał na loterii, tak właśnie tak się czuję.
Szkoda że Jaxona nie ciągnie do rodzinnego interesu i wydaje się że to się nie zmieni. Cała rodzinna firma spczywa no mojego ojca i moich barkach a kiedy skończę 25 lat tylko na moich. Gdyby tylko choć trochę zainteresował się tym mógłyby mnie odciążyć i wziąć choć1/3 moich obowązków, byłby moją prawą ręką ale nie on jest typem który woli książki i teatr, ma dobre maniery i jest dżentelmenem, nie lubi kiedy facet bawi się kobietami. Czasami zastanawiam się czy na prawdę jesteśmy spokrewnieni bo ja i on bardzo się różnimy. Mimo że Jax jest w wieku Belli jest bardzo dojrzały i inteligentny, cholera zawsze daje mądre rady. Niekiedy żartujemy sobie z niego że jet gejem bo nikt nie widział go z dziewczyną, nawet jeśli była by to prawda kocham mojego brata i nawet kurwa jego orientacja seksualna by tego nie zmieniła.
Spojrzałem na zegarek znajdujący się na moim nadgarstku, gówno święte już powonieniem się zbierać.
Wstałem ale nadal trzymałem rękę mojego motyla.
Pochyliłem się nad nią i wolną ręką przejechałem po jej włosach.
- Kocham cię Bello, nawet z tymi wszystkim siniakami jesteś nadal piękna. - Pochyliłem się jeszcze bardziej po czym pocałowałem jej czoło.
Podniosłem się a mój wzrok skierował się na jej niesamowite usta. Nie wiem czy miała by mi za złe jeśli pocałował bym ją teraz, Boże mam taką pieprzoną ochotę to zrobić...
- Będę niedługo z powrotem, czekaj za mną okej. Kocham cię kochanie. - Szepnąłem jej do ucha, następnie posadziłem lekki pocałunek na jej czyi, debatując o jej ustach.. cholera jestem Justin pieprzony Bieber więc dlaczego denerwuje się aby ją pocałować mimo że nie jest przytomna to nie jest tak ze ma zamiar dać mi w twarz chociaż spodziewam się tego jak powiem jej prawdę ale teraz... teraz potrzebuję jej tak blisko jak mogę ją mieć. Pochyliłem się kładąc moje usta na jej w niewinny pocałunek.
Po chwili podniosłem się czując mrowienie na moich wargach, nie mogę wyobrazić sobie jak to będzie całować ją kiedy się obudzi.
- Muszę już iść, za chwilę będzie twoja mama. Powinnaś dać jej szansę Bello, ona bardzo cie kocha i martwi się o ciebie. - Powiedziałem całując jej rękę.
- Bądź grzeczna dziewczynką jak mnie nie będzie. - Zaśmiałem się.
- Postaram się być jak najszybciej. - Dokończyłem. Położyłem jej rękę puszczając z mojej, od razu poczułem pustkę, co ta dziewczyna ze mną robi?
Z tym odwróciłem się w stronę drzwi zostawiając moją przyszłość za nimi.
Czas w pracy dłużył się jak cholerne kilometry a częste spoglądanie za zegar w cale mi nie pomagało. Nie lubię być z dala od Isabelli, szpital stał się moim domem przez te dni. Wiem że kiedy mnie tam nie ma zawsze jest ktoś inny aby dotrzymać jej towarzystwa. Przed jej pokojem zostawiam moich dwóch najlepszych ochroniarzy aby dbali o jej bezpieczeństwo, priorytety na pierwszym miejscu a jej bezpieczeństwo jest moim priorytetem.
Nadal nie mam żadnych inforamcji kto stał za porwaniem Isabelli. Ta osoba naprawdę stara się pozostać w cieniu niezuwazona przez nas. Niestety dla niego jestem Justin Bieber i nikt nie ucieknie przed moim gniewem, zemsta za zranienie Isabelli Rose mojej Belli będzie straszna i bardzo bolesna.
Obruciłem się na fotelu i spojrzałem za szklane okno mojego biura. Niebo było czyste chociaż gdzie niegdzie przepływałe małe białe obłoczki . Rozsiadłem się wygodnie kładąc głowę na fotel. Westchnąłem głośno, zaknąłem oczy rozkoszując się ciszą. Niesety ten przyjemny moment został przerwany przez móją komórkę która wibrowała w mojej kieszeni. Wyciagnąłem go spoglądająż na ekran.
To była matka Belli. Cholera coś musiało się stać.
Odebrałem telefona i usłyszalem kobiecy płacz.
- Justin, Justin musisz jak najszybciej przyjechać. - Zesztywniałem.Grace głos był załamany i było coś jeszcze ale nie mogłem tego rozszyfrować.
Boże daj mi kurwa siłe i cierpliwość...
________________________________________________________________________________
HEEEEEEEEEEEEEEEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak tam u was początek wakacji? Mam nadzieję że dobrze!! :)
Więc w końcu wyjaśniło się że Justin to Spooky :D Ciekawe jak zareaguje Bells :/
Jak myślicie co się stało? Dlaczego matka Isabelli zadzwoniła do Justina?
Ta miekka strona Jusa jest taka awww *_*
Ah no tak zapomniała bym !!!
mam dla was zadanie!!!
Potrzebuję zdjęcia dziewczynki grającą rolę Jaz i aktora grajacego Jaxona :)
linki do zdjęć możecie wysyłać na tego twittera >> klik <<
Do następnego miśki!!!!
#muchlove
JellyBoo
xx
21 cze 2014
15. Chapter
No One Pov
Justin będąc w środku szpitala skierował się bezpośrednio w stronę windy. Nacisnął przycisk po czym włożył ręce w kieszenie spodni. Czekając na windę przyglądał się swojemu odbiciu na drzwiach kabiny. Jego włosy były w bałaganie, oczy lekko podkrążone a mięśnie szczęk mocno napięte. Bieber niecierpliwie stukał noga o marmurowa podłogę szpitala 'ile kurwa można czekać na tą cholerna windę' pomyślał.
Już chciał zrezygnować i ruszyć w stronę schodów kiedy drzwi windy otworzyły się ukazując Davida a także rodziców Isabell.
Justinowi momentalnie zaschło w ustach, Bał się odezwać ale musiał w końcu się z tym zmierzyć.
Odchrząknął zwracając tym uwagę rodziny Rose.
- Dobry wieczór pani Grace, panie Olivierze. - Przywitał się.
- Witaj Justinie, ale ten wieczór nie jest dobry tak jak żaden z tych które nastąpi po nim ani dla nas ani dla ciebie.- Odpowiedział Olivier, ojciec Belli.
- Przeprasza, wiem... - westchnął.
Wyciągnął ręce z kieszeni spodni po czym przetarł nimi twarz.
- Szczerze to nie wiem co mam powiedzieć, po za tym że to moja wina. - Dodał załamany.
- To nie twoja wina Justin. - Wtrąciła matka Isabell.
- Nikt nie mógł tego przewidzieć. - Pocieszała Biebera, chociaż jej samej potrzebne były słowa pociechy ponieważ jej serce pękło ponownie jak 18 lat temu kiedy musiała ją oddać.
- Nie musi pani tego robić, te całe słowa otuchy abym czuł się lepiej, Isabell powinna mieć ochronę 24h nawet w szkole, cholera zawaliłem, nie wiem czy kiedykolwiek sobie wybaczę. - Pokręcił głową.
- Teraz nie jest na to czas Justin, co się stało to się nie od stanie, najważniejsze że mamy naszego 'motylka' z powrotem. - Odezwał się Olivier. - Teraz wiemy że ten kto to zrobił nie cofnie się przed niczym. - Dokończył.
Justin spojrzał na całą rodzinę Rose. Grace miała czerwone i podpuchnięte oczy od płaczu, zawsze elegancka teraz wyglądem nie przypominała tej kobiety.
Miała ubrane zwykle jeansy i beżowy kaszmirowy sweter, jej włosy były w nieładzie a jej twarzy była bez grama makijażu. Olivier jak zawsze był w swoim czarnym garniturze od Armaniego. Chociaż jego twarz nie pokazywała żadnych emocji, jego oczy mówiły wszystko.
David nie wypowiedział ani jednym słowem, stał w tyle ze spuszczona głową, chociaż nie widział jego twarzy Justin domyślił się że płacze,dźwięk podciągania nosem odbijał się w jego bębenkach. Można było by pomyśleć ze David jest miękki i zachowuje się jak cipka ale tak na prawdę jest jednym z najlepszych ludzi Justina. Teraz młody Bieber wie że syn Oliviera zrobi wszystko dla swojej siostry aby była szczęśliwa i chroniona.
- Czy Isabell jest w porządku?. Co powiedział lekarz?- To były dwa konkretne pytania które ciążyły mu podczas podróży do szpitala.
- Twój wujek się nią zajął, nie chcemy mieć policji teraz na głowie. Jej stan jest ciężki ale stabilny. - Westchną pan Rose.
- Dziękuje, muszę ją zobaczyć, nie wytrzymam ani minuty dłużej.
- Powiedział Justin. Chciał już wejść do windy ale został zatrzymany prze rękę Oliviera.
Bieber spojrzał nie jasno na niego marszcząc czoło.
- Muszę cię ostrzec za nim tam pójdziesz. Ten widok nie jest coś co chciałbym pamiętać.. - Zatrzymał się po czy zaczął kontynuować. - Isabell nie wygląda jak ona, jej twarz wygląda jakby była potrącona przez samochód. - Dokończył łamiącym się głosem. Justin stal oniemiały. Czy on jest gotów na to co ma tam zastać? Czy będzie w stanie kontrolować swój gniew? Czy będzie w stanie trzymać ma wodzy swój temperament aby nie na bić czyjeś twarzy,chcąc dać upust swojej złości?
Justin po krótkiej rozmowie z rodzicami Belli wszedł do windy, był nadal zdenerwowany ale był też wdzięczny że nie został znienawidzony przez rodzinę jego 'motyla'.
Justin dokładnie pamięta te dni kiedy jego matka opowiadała mu o dniu kiedy po raz pierwszy zobaczył Isabell.
Miał za ledwie 4 lata a Isabell skończyła w tym czasie swój drugi rok życia.
Ich rodzice przyjaźnili się od czasów ich młodość, Justin pamiętał jak matka chodziła po domu przez tydzień podekscytowana tym aby zobaczyć swoja przyjaciółkę a wraz z nią jej syna który był w wieku Justina i dziewczynkę o dwa lata młodszą. On sam był ciekawy a zarazem szczęśliwy aby mieć nowego przyjaciele z którym mógłby bawić się swoimi nowymi samochodzikami. Więc kiedy nadszedł dzień na który wszyscy w domu czekali Justin niecierpliwie stał przy oknie w salonie wypatrując samochodu...
Ding
Justin ocknął się ze swoich myśli na dźwięk który uświadomił mu że jest na miejscu, teraz dzieliły go metry od Isabelli.
Zrobił kilka kroków po czym zatrzymał się i oparł placami o pobliską ścianę.
Oparł głowę wracając do wspomnień kiedy to wszystko się zaczęło.
*Wspomnienie*
- Mamo, tato przyjechali.- Zeskoczył z okna uradowany Justin. Wreszcie miał mieć przyjaciela w swoim wieku aby mógł się bawić mimo że nie był jedynakiem a jego młodszy brat był w swoim pokoju na popołudniowej drzemce.
- Justin kochanie nie krzycz bo obudzisz brata.- Upomniała Pattie swojego synka podchodząc do niego. W tym czasie rozbrzmiał dzwonek uwieńczając oczekiwania ich wszystkich.
Kiedy podbiegł do drzwi przy których stał już jego ojciec witającego się z jakimś panem a za nim stała kobieta z małym chłopcem u jej boku.
Justin podszedł bliżej po czym zauważył że ładna pani trzymała coś różowego na rekach, zafascynowany tym co to jest podszedł bliżej i ujrzał najpiękniejszą lalkę jaką w swoim krótkim życiu widział. Teraz Justin nie chciał nowego przyjaciela do zabaw, chciał to co ta pani tuliła do siebie.
Po obiedzie młody Bieber nie chętnie odszedł od stołu, proszony przez rodziców aby pokazał Davidowi swoje nowe samochody. Bał się że kiedy wróci ta pani zniknie razem ze ślicznym zawiniątkiem. Po krótkiej zabawie chłopcy zeszli na dół do salonu do swoich rodziców.
Justin usiadł przy swoje matce a jego nowy przyjaciel przy własnej. Czteroletni Bieber jak zwykle nie mógł oderwać swoich oczu od małej istotki która wielkością przypominała jego młodszego brata Jaxona. Nie zwracając na wszystkich podszedł do młodej pani i spojrzał na małą dziewczynkę, która miała otwarte oczki i intensywnie wpatrywała się w nowego przybysza swoimi pięknymi niebieskimi oczami. Justinowi zaparło dech w piersiach po czym musnął paluszkiem policzek pięknemu motylkowi. Była śliczna jak motylki a jej oczy niebieskie jak ocean.
Justin cofnął się i podbiegł do mamy po czym zaczął szeptać jej do ucha.
- Czy mogę ją zatrzymać. - Zapytał wskazując palcem na malutką Isabell.
Pattie spojrzała na syna tak jak reszta towarzystwa z otwartym ustami po czym zaczeli się śmiać z bezpośredniości młodego Justina.
- Synku wątpię że Grace będzie chciała oddać swoją córeczkę. - Powiedziała spokojnie i dosadnie. Justin nie był rozpieszczonym dzieckiem wiedział co mu wolno a co nie.
Westchnął zajmując swoje poprzednie miejsce. Nie minęła nawet minuta jak Justin pociągnął swoją matkę za sukienkę sygnalizując że chce coś powiedzieć jej na ucho.
- Proszę mamusiu, będę o nią dbać. Nie będę chciał już żadnych zabawek, chcę tylko ją proszę,proszę. - Błagał, Pattie westchnęła spoglądając na syna a następnie na rozbarwioną Grace i Oliviera.
Wiedziała że chcą grać dalej ta cała sytuacja była naprawdę dość zabawna.
Jej syn nigdy nie był tak uparty na to co chciał aż do teraz.
- Justin a co zrobisz jak Isabell nie będzie już taka mała jak teraz, nie będziesz już chciał się nią opiekować. - Stwierdziła.
Justin wstał na równe nogi i gorączkowo pokręcił głową ...te słowa które wypowiedział zaskoczył każdego. - Będę się z nią ożenić, z moim pięknym motylkiem - Powiedział z dumą.
*Koniec wspomnień*
Justin uśmiechnął się. Za każdym razem kiedy matka opowiadała mu to, to wspomnienia wracały mimo że miał zaledwie 4 lata nie mógł zapomnieć jej przenikliwych jak ocean oczu.
Kto by pomyślał że los doprowadzi go tutaj do szpitala, zawsze był myśli że to Isabell będzie odwiedzała go a nie na odwrót. Wstał na równe nogi i ruszył do sali gdzie leży jego Bella, pobita i bezbronna podatna na każde zło czyhające za murami szpitala. Ale tym razem Justin nie pozwoli aby to się powtórzył, znajdzie zdrajcę i znajdzie osobę odpowiedzialną za stan jego 'pięknego motyla'. A kiedy to się już stanie... niech bóg ma go w swojej opiece bo nie zawaha się zabić za dokonanie zamachu na kogoś z rodzinie Bieber lub jego przyjaciół tym bardziej na kobiecie która jest najważniejszą osobą dla Justina Bieber'a.
Strzeż się bo nie wiesz kiedy cię znajdzie A kiedy to się już stanie módl się do Boga o pokutę i szybką śmierć.
________________________________________________________________________________
Hej miśki!!!!!!!!!!!!!!
Jestem z nowym rozdziałem, tak jak obiecałam!! ;)
Mam nadzieję że się podoba ;P
Nie będę się rozpisywać za dużo .. bo w sumie nie wiem co napisać lol
Napisałam jak Justin spotkał po raz pierwszy Isabell ( czyż nie było to słodkie)? :D
Justin już był zaborczy w stosunku do Isabell jako mały chłopiec haha ale to i tak urocze :)
No więc ja mam już wakacje!!!!! ( wcale się nie chwalę)
Muszę się przyznać że miałam blokadę i nie mogłam nic napisać a jak już miałam ...to był natłok myśli i nie mogłam tego zebrać do kupy :/
Kryzys jeszcze nie minął ale jest już lepiej :D
Szczerze nie jestem dobra w scenach gdzie ktoś leży w szpitalu itp ale postaram się to napisać jak najlepiej umiem :)
(mogą być błędy)
Do następnego!!!
E&C
#muchlove
czytasz=komentujesz
29 maj 2014
14. Chapter
Notka pod rozdziałem :)
Podkład
No One Pov
Justin klęczał na podłodze trzymając mocno w swoich ramionach pobite, bezwładne ciało Belli, kołysał się w tą i z powrotem tuląc ją do swojej piersi. Czuł ból w sercu, czuł się odrętwiały i wyssany z emocji widząc taką Isabell. Ostatnie słowo jakie wyszeptała do niego było jego imię, wiedział że prędzej czy później będzie musiał jej wszystko wyjaśnić.
- Kurwa jak długo mam czekać na tą pieprzoną pomoc!.- Warknął przeraźliwie, strasząc osoby które znajdowały się w piwnicy. Wszyscy wpadli w panikę bojąc się gniewu Bieber'a, gorączkowo zaczęli dzwonić i sprawdzać swoje telefony. Nikt nie ośmieli się podejść i zobaczyć w jakim stanie jest dziewczyna, bojąc się o własne życie, wiedzieli że Justin nie pozwoli aby ktokolwiek ją dotknął, nie teraz i nigdy.
- Gdzie jest Dylan i Tylor, mam pieprzoną nadzieję że złapaliście kogoś. - Wrzasnął. Zamiast odpowiedzi usłyszał ciszę.
Justin starał się kontrolować swój gniew z powodu dziewczyny którą ma w swoich ramionach.
- Kurwa gdzie jest Ryan.- Krzyknął jeszcze raz. W tym momencie do pomieszczenia wbiegło dwóch chłopaków.
Brat Belli i osoba o którą prosił wkurzony Justin. David nie czekając na pozwolenie wyrwał ciało swojej siostry z ramion szatyna. -Nie mamy czasu, pieprzony sukinsyn wstrzyknął jej jad osy a ona jest na to uczulona, nie możemy dłużej czekać,zabieram ją do szpitala!. - Warknął wkurzony po czym odwrócił się i wybiegł jak najszybciej mógł aby uratować życie swojej młodszej siostrzyczki, nie mógł uwierzyć w to co się z nią stało, nie mól uwierzyć że 18 lat rozłąki aby ją chronić poszło na marne a to wszystko jego wina bo go tam nie było aby ją chronić. David obwiniał się, miał być tam dla niej obiecał to sobie że będzie ją chronił nawet kosztem własnego życia.. a teraz ona jest w jego ramionach ledwo żywa.
Justin po chwili otrząsnął się z tranu w którym był, oszołomiony tym co się właśnie stało. Jego Isabella została zabrana z jego silnych ramion. Wstał z podłogi i spojrzał na twarze jego towarzyszy po czym jego wzrok zatrzymał się na Ryanie. -Złapaliście kogoś. - Zapytał wściekły. Harris pokiwał twierdząco głową Gdzie jest ten śmieć. -Zapytał z pogardą.
-Jest na pierwszym piętrze, powiedzmy że Tylor i Dylan uczą go jak nie dotykać czegoś co należy do ciebie. -Odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Prowadź. - Odezwał się po krótkiej chwili Bieber. Wyszli z obskurnej piwnicy kierując się w stronę schodów, Justin w między czasie zaczął podwijać rękawy swojej ciemnoniebieskiej koszuli aby jej nie pobrudzić ale pewnie i tak będzie musiał zainwestować w nową koszulę. Bo wszyscy wiedzieli że Justin wściekły to wróg martwy.
'Czas się kurwa zabawić' pomyślał Bieber wchodząc to pokoju gdzie na krześle znajdował się związany Dan. 'Nauczę skurwysyna że nikt nie wyjdzie żywy jeśli dotyka jego Bellę'. Na jego twarzy pojawił się przebiegły i złowieszczy uśmiech. Justin nie tylko da mu lekcję życia ale także wyrzuci swój gniew na osobę które jest pośredni odpowiedzialny za porwanie jego miłości.
Dan spojrzał z przerażeniem na osobę która stała przed nim, nie udało mu się uciec i teraz zapłaci za to.
- Witaj Dan, dawno się nie widzieliśmy. - Powiedział Justin podchodząc bliżej do związanego niebieskookiego jeńca. Bieber znał różnych najemników w tej branży a z Danem spotkał się kilkakrotnie ale tym razem chłopak stanął po złej stronie. Szatyn zastanawiał się ile musieli mu zapłacić aby ten pracował po stronie wroga. Zaśmiał się na myśl że pieniądze które dostał za to zadanie nie zostaną wykorzystane przez niego ,bo po co pieniądze martwej osobie?
- Powiedz mi dla kogo pracujesz, a twoja śmierć nie będzie tak bolesna. - Powiedział okrążając krzesełko ze związanym chłopakiem.
Dan zaczął się śmiać. -Myślisz że jestem takim idiotą, nie mam zamiaru ci mówić. - Splunął.
Teraz była kolej na Justina aby się zaśmiać. - Widzisz Dan, udając odważnego nie ocali cię
od śmierci. -Pokręcił głową, nie miał czasu na zabawy w miłą rozmowę,czas zacząć działać.
- Ostatnia szansa Dan. -Starał się powiedzieć to tak spokojnie jak potrafił, mimo że w środku trząsł się z gniewu i chęci zemsty. Wyciągnął rękę w stronę Ryana, chłopka wiedział co chciał jego przyjaciel.
Podał mu broń którą wcześniej podniósł z podłogo w piwnicy za nim wyszli. Dan widząc to przełknął gulę w gardle.
-Jestem tylko najemnikiem, nie wiem kim kurwa ta osoba jest.- Krzyknął.
Justin westchnął - Zła odpowiedź. - Odbezpieczył broń i strzelił w jego lewe kolano.
Dan zaczął krzyczeć z bólu - Mówię że kurwa nie wiem. - Słowa z jego ust spływał jak jad.
- Kłamiesz. -Warknął Bieber po czym jego pięść wylądowała na prawym policzku Dana.
Podał broń z powrotem do swojego przyjaciela aby zacząć zabawę, czas aby zapłaci za porwanie Isabelli.
Jeśli nie chce mu powiedzieć to sam się dowie, nikt nie ucieknie od gniewu Justina Bieber'a
Po godzinnym torturowaniu Justin pozostawił za sobą martwe ciało Dana. Jego niegdyś ciemnoniebieska koszula była teraz w ciemnych plamach a jego ręce poplamione czerwoną cieczą.
Nadal miał w sobie gniew ale teraz jego priorytetem było aby być w szpitalu przy Belli kiedy ta się obudzi.
Nie miał żadnych informacji od Davida o stanie dziewczyny, miał dziwne przeczucie w brzuch że musi być tam jak najszybciej.
Jadąc w stronę szpitala Justin modlił się o życie Belli, nie mógł uwierzyć że był tak nie ostrożny.
Isabell powinna mieć przy sobie ochroniarzy ale był na tyle bezmyślny i zaślepiony szczęściem że ją widzi i może dotknąć. - Kurwa. - Mruknął uderzają ręką w kierownicę.
- Jestem takim pieprzonym idiotą. - Zaczął wyzywać się wyzwiskami aby załagodzić poczucie winy.
Isabell musi żyć bo życie be niej to jak życie bez powietrza.
Tego wieczora Justin Bieber obiecał że nigdy nie pozwoli spuści z oka Isabelle Rose, jego miłość, jego szczęście, jego wszystko.
Pędząc mokrymi ulicami Nowego Jorku Justin spoglądał za okno samochodu. Dzisiejszy dzień był ponury i cały czas padało tak jakby niebo wiedziało że niewinna dusza została skrzywdzona. Obserwował jak ludzie beztrosko chodzili z parasolami w rękach nie bojąc się że za plecami mają kogoś kto chce ich śmierci. Justin musiał obmyślić plan znalezienia zdrajcy i osoby odpowiedzialnej za to wszystko. To nie było tajemnicą że rodzina Bieber ma wrogów ale nikt nie odważył się porywać kobiet a tym bardziej kobiety Justina Bieber'a. Ta osoba była na tyle zdesperowana i na skraju swojego umysłu aby zacząć wojnę z nim, wojnę którą i tak nie zdoła wygrać. Justin może być zaborczy i porywczy wobec kobiety którą kocha ale potrafi być także miły jak mały tygrysek dla niej i rodziny.
Justin zatrzymał się na szpitalnym parkingu. Spojrzał na swoje ręce które wciąż były brudne od krwi tego śmiecia którego z chęcią zabiłby jeszcze raz. Musiał zmyć z siebie krew aby nie myśleć o tym teraz i w najbliższym czasie. Odwrócił się i wyciągnął z tylnego siedzenia torbę z czystym ubraniem którą zawsze ma na wszelki wypadek kiedy jest w pracy. Szybko przebrał się a brudne ubranie włożył w worek aby przy najbliższym koszu na śmieci je wyrzucić. Z pod siedzenia wyciągnął butelkę wody i wysiadł z samochodu aby opłukać ręce, nie chciał aby ktokolwiek miał jakiekolwiek podejrzenia. Po zrobieniu tej czynności z powrotem wsiadł do samochodu. Oparł głowę o bezgłowie siedzenia, zamknął oczy i głośnio westchnął.
Pierwszy raz w życiu Justin bał się wejść do szpitala, bał się tego co tam zobaczy i usłyszy, bał się zmierzyć z rodziną Belli, to była jego wina że był tak bezmyślny pozostawiając ją bez ochrony.
Justin przetarł twarz rękoma po czym otworzył oczy, nie mógł wiecznie siedzieć w samochodzie, musiałw końcu ruszyć tyłek aby zobaczyć Isabell.
Wziął głęboki uspakajający oddech, otworzył drzwi i wysiadł z samochody trzaskając drzwiami po czym bezpośrednio skierował się w stronę szpitalnego wejścia.
_________________________________________________________________________________
NOWY ROZDZIAŁ!!!!!!!!!!!!!
1. Jak myślicie w jakim stanie Justin zostanie Isabell.
2. Czy rodzina Rose będzie miała za złe Justinowi za to co się stało Belli?
3. Czy Isabell będzie pamiętała Justina z tej nocy?
Wkrótce Isabell dowie się kim jest Spooky, jak zareaguje?
Będzie duży zwrot wydarzeń, będzie płacz, złość i kolejne tajemnice :)
________________________________________________________________________________
Mogą być błędy gramatyczne, jeśli jakieś zauważycie piszcie bo na razie nie chce mi się ich
poprawiać ( sorki)
Mam nadzieję że ten rozdział jest dłuższy od poprzedniego i oczywiście dzięki za to że czekacie za następnymi rozdziałami.
Nie macie pojęcia ile radości daje mi czytanie waszych komentarzy i nie krępujcie się rozpisywać bardziej
nie ma nic lepszego niż czytanie waszych opinii i sugestii. Motywujecie do pisanie tego opowiadania i możecie wierzyć lub nie a;e na prawdę nie wiedziałam że przypadnie ono wam tak bardzo du gustu :)
Jeszcze raz dziękuję tym co są :*
Do następnego!!!!!
E&C
#muchlove
PS.
Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? :D
Jeśli zmieniliście nicki na tt piszcie!!
czytasz=komentujesz
Podkład
No One Pov
Justin klęczał na podłodze trzymając mocno w swoich ramionach pobite, bezwładne ciało Belli, kołysał się w tą i z powrotem tuląc ją do swojej piersi. Czuł ból w sercu, czuł się odrętwiały i wyssany z emocji widząc taką Isabell. Ostatnie słowo jakie wyszeptała do niego było jego imię, wiedział że prędzej czy później będzie musiał jej wszystko wyjaśnić.
- Kurwa jak długo mam czekać na tą pieprzoną pomoc!.- Warknął przeraźliwie, strasząc osoby które znajdowały się w piwnicy. Wszyscy wpadli w panikę bojąc się gniewu Bieber'a, gorączkowo zaczęli dzwonić i sprawdzać swoje telefony. Nikt nie ośmieli się podejść i zobaczyć w jakim stanie jest dziewczyna, bojąc się o własne życie, wiedzieli że Justin nie pozwoli aby ktokolwiek ją dotknął, nie teraz i nigdy.
- Gdzie jest Dylan i Tylor, mam pieprzoną nadzieję że złapaliście kogoś. - Wrzasnął. Zamiast odpowiedzi usłyszał ciszę.
Justin starał się kontrolować swój gniew z powodu dziewczyny którą ma w swoich ramionach.
- Kurwa gdzie jest Ryan.- Krzyknął jeszcze raz. W tym momencie do pomieszczenia wbiegło dwóch chłopaków.
Brat Belli i osoba o którą prosił wkurzony Justin. David nie czekając na pozwolenie wyrwał ciało swojej siostry z ramion szatyna. -Nie mamy czasu, pieprzony sukinsyn wstrzyknął jej jad osy a ona jest na to uczulona, nie możemy dłużej czekać,zabieram ją do szpitala!. - Warknął wkurzony po czym odwrócił się i wybiegł jak najszybciej mógł aby uratować życie swojej młodszej siostrzyczki, nie mógł uwierzyć w to co się z nią stało, nie mól uwierzyć że 18 lat rozłąki aby ją chronić poszło na marne a to wszystko jego wina bo go tam nie było aby ją chronić. David obwiniał się, miał być tam dla niej obiecał to sobie że będzie ją chronił nawet kosztem własnego życia.. a teraz ona jest w jego ramionach ledwo żywa.
Justin po chwili otrząsnął się z tranu w którym był, oszołomiony tym co się właśnie stało. Jego Isabella została zabrana z jego silnych ramion. Wstał z podłogi i spojrzał na twarze jego towarzyszy po czym jego wzrok zatrzymał się na Ryanie. -Złapaliście kogoś. - Zapytał wściekły. Harris pokiwał twierdząco głową Gdzie jest ten śmieć. -Zapytał z pogardą.
-Jest na pierwszym piętrze, powiedzmy że Tylor i Dylan uczą go jak nie dotykać czegoś co należy do ciebie. -Odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Prowadź. - Odezwał się po krótkiej chwili Bieber. Wyszli z obskurnej piwnicy kierując się w stronę schodów, Justin w między czasie zaczął podwijać rękawy swojej ciemnoniebieskiej koszuli aby jej nie pobrudzić ale pewnie i tak będzie musiał zainwestować w nową koszulę. Bo wszyscy wiedzieli że Justin wściekły to wróg martwy.
'Czas się kurwa zabawić' pomyślał Bieber wchodząc to pokoju gdzie na krześle znajdował się związany Dan. 'Nauczę skurwysyna że nikt nie wyjdzie żywy jeśli dotyka jego Bellę'. Na jego twarzy pojawił się przebiegły i złowieszczy uśmiech. Justin nie tylko da mu lekcję życia ale także wyrzuci swój gniew na osobę które jest pośredni odpowiedzialny za porwanie jego miłości.
Dan spojrzał z przerażeniem na osobę która stała przed nim, nie udało mu się uciec i teraz zapłaci za to.
- Witaj Dan, dawno się nie widzieliśmy. - Powiedział Justin podchodząc bliżej do związanego niebieskookiego jeńca. Bieber znał różnych najemników w tej branży a z Danem spotkał się kilkakrotnie ale tym razem chłopak stanął po złej stronie. Szatyn zastanawiał się ile musieli mu zapłacić aby ten pracował po stronie wroga. Zaśmiał się na myśl że pieniądze które dostał za to zadanie nie zostaną wykorzystane przez niego ,bo po co pieniądze martwej osobie?
- Powiedz mi dla kogo pracujesz, a twoja śmierć nie będzie tak bolesna. - Powiedział okrążając krzesełko ze związanym chłopakiem.
Dan zaczął się śmiać. -Myślisz że jestem takim idiotą, nie mam zamiaru ci mówić. - Splunął.
Teraz była kolej na Justina aby się zaśmiać. - Widzisz Dan, udając odważnego nie ocali cię
od śmierci. -Pokręcił głową, nie miał czasu na zabawy w miłą rozmowę,czas zacząć działać.
- Ostatnia szansa Dan. -Starał się powiedzieć to tak spokojnie jak potrafił, mimo że w środku trząsł się z gniewu i chęci zemsty. Wyciągnął rękę w stronę Ryana, chłopka wiedział co chciał jego przyjaciel.
Podał mu broń którą wcześniej podniósł z podłogo w piwnicy za nim wyszli. Dan widząc to przełknął gulę w gardle.
-Jestem tylko najemnikiem, nie wiem kim kurwa ta osoba jest.- Krzyknął.
Justin westchnął - Zła odpowiedź. - Odbezpieczył broń i strzelił w jego lewe kolano.
Dan zaczął krzyczeć z bólu - Mówię że kurwa nie wiem. - Słowa z jego ust spływał jak jad.
- Kłamiesz. -Warknął Bieber po czym jego pięść wylądowała na prawym policzku Dana.
Podał broń z powrotem do swojego przyjaciela aby zacząć zabawę, czas aby zapłaci za porwanie Isabelli.
Jeśli nie chce mu powiedzieć to sam się dowie, nikt nie ucieknie od gniewu Justina Bieber'a
Po godzinnym torturowaniu Justin pozostawił za sobą martwe ciało Dana. Jego niegdyś ciemnoniebieska koszula była teraz w ciemnych plamach a jego ręce poplamione czerwoną cieczą.
Nadal miał w sobie gniew ale teraz jego priorytetem było aby być w szpitalu przy Belli kiedy ta się obudzi.
Nie miał żadnych informacji od Davida o stanie dziewczyny, miał dziwne przeczucie w brzuch że musi być tam jak najszybciej.
Jadąc w stronę szpitala Justin modlił się o życie Belli, nie mógł uwierzyć że był tak nie ostrożny.
Isabell powinna mieć przy sobie ochroniarzy ale był na tyle bezmyślny i zaślepiony szczęściem że ją widzi i może dotknąć. - Kurwa. - Mruknął uderzają ręką w kierownicę.
- Jestem takim pieprzonym idiotą. - Zaczął wyzywać się wyzwiskami aby załagodzić poczucie winy.
Isabell musi żyć bo życie be niej to jak życie bez powietrza.
Tego wieczora Justin Bieber obiecał że nigdy nie pozwoli spuści z oka Isabelle Rose, jego miłość, jego szczęście, jego wszystko.
Pędząc mokrymi ulicami Nowego Jorku Justin spoglądał za okno samochodu. Dzisiejszy dzień był ponury i cały czas padało tak jakby niebo wiedziało że niewinna dusza została skrzywdzona. Obserwował jak ludzie beztrosko chodzili z parasolami w rękach nie bojąc się że za plecami mają kogoś kto chce ich śmierci. Justin musiał obmyślić plan znalezienia zdrajcy i osoby odpowiedzialnej za to wszystko. To nie było tajemnicą że rodzina Bieber ma wrogów ale nikt nie odważył się porywać kobiet a tym bardziej kobiety Justina Bieber'a. Ta osoba była na tyle zdesperowana i na skraju swojego umysłu aby zacząć wojnę z nim, wojnę którą i tak nie zdoła wygrać. Justin może być zaborczy i porywczy wobec kobiety którą kocha ale potrafi być także miły jak mały tygrysek dla niej i rodziny.
Justin zatrzymał się na szpitalnym parkingu. Spojrzał na swoje ręce które wciąż były brudne od krwi tego śmiecia którego z chęcią zabiłby jeszcze raz. Musiał zmyć z siebie krew aby nie myśleć o tym teraz i w najbliższym czasie. Odwrócił się i wyciągnął z tylnego siedzenia torbę z czystym ubraniem którą zawsze ma na wszelki wypadek kiedy jest w pracy. Szybko przebrał się a brudne ubranie włożył w worek aby przy najbliższym koszu na śmieci je wyrzucić. Z pod siedzenia wyciągnął butelkę wody i wysiadł z samochodu aby opłukać ręce, nie chciał aby ktokolwiek miał jakiekolwiek podejrzenia. Po zrobieniu tej czynności z powrotem wsiadł do samochodu. Oparł głowę o bezgłowie siedzenia, zamknął oczy i głośnio westchnął.
Pierwszy raz w życiu Justin bał się wejść do szpitala, bał się tego co tam zobaczy i usłyszy, bał się zmierzyć z rodziną Belli, to była jego wina że był tak bezmyślny pozostawiając ją bez ochrony.
Justin przetarł twarz rękoma po czym otworzył oczy, nie mógł wiecznie siedzieć w samochodzie, musiałw końcu ruszyć tyłek aby zobaczyć Isabell.
Wziął głęboki uspakajający oddech, otworzył drzwi i wysiadł z samochody trzaskając drzwiami po czym bezpośrednio skierował się w stronę szpitalnego wejścia.
_________________________________________________________________________________
NOWY ROZDZIAŁ!!!!!!!!!!!!!
1. Jak myślicie w jakim stanie Justin zostanie Isabell.
2. Czy rodzina Rose będzie miała za złe Justinowi za to co się stało Belli?
3. Czy Isabell będzie pamiętała Justina z tej nocy?
Wkrótce Isabell dowie się kim jest Spooky, jak zareaguje?
Będzie duży zwrot wydarzeń, będzie płacz, złość i kolejne tajemnice :)
________________________________________________________________________________
Mogą być błędy gramatyczne, jeśli jakieś zauważycie piszcie bo na razie nie chce mi się ich
poprawiać ( sorki)
Mam nadzieję że ten rozdział jest dłuższy od poprzedniego i oczywiście dzięki za to że czekacie za następnymi rozdziałami.
Nie macie pojęcia ile radości daje mi czytanie waszych komentarzy i nie krępujcie się rozpisywać bardziej
nie ma nic lepszego niż czytanie waszych opinii i sugestii. Motywujecie do pisanie tego opowiadania i możecie wierzyć lub nie a;e na prawdę nie wiedziałam że przypadnie ono wam tak bardzo du gustu :)
Jeszcze raz dziękuję tym co są :*
Do następnego!!!!!
E&C
#muchlove
PS.
Jak wam się podoba nowy wygląd bloga? :D
Jeśli zmieniliście nicki na tt piszcie!!
czytasz=komentujesz
16 maj 2014
13. Chapter
PODKŁAD
No One Pov
Isabella siedziała na kolanach, ręce miała przykute nad głową do ściany. Na wspomnienie zdarzeń z przed 30 minut wydobył głośny szloch z jej ust, nie wiedziała ile jeszcze będzie w stanie znieść. Jak można traktować tak kobietę?
Jej głowa bezwładnie wisiała w dół, nie miała sił aby jej podnieść,nie miała sił aby otworzyć powieki. Popękane warki, posiniaczone policzki, to najmniejsze szkody jakie dostała od złych ludzi. Nie chciała myśleć o tych najgorszych. Moment w którym znalazła się w tamtym pokoju przewija jej się w głowie, jak niekończący się film...
Flashback
- Wstawaj,wstawaj księżniczko. Szef chce cię widzieć. - Została brutalnie obudzana z krótkiego snu. Nie widziała jak długo już tam jest, czy to był dzień czy noc. Była głodna, spragniona jej ostatnim posiłkiem było śniadanie przed wyjściem z domu.
Bella otworzyła oczy i spojrzała na swojego porywacza, Dan był niespokojny i podenerwowany, po oczami miał ciemne cienie jakby nie spał kilka dni. Isabella zaczęła się zastanawiać czy jego szef dzisiaj ma zamiar ją zabić. Przełknęła ślinę aby choć trochę zwilżyć gardło aby móc się odezwać.
- Dzisiaj umrę prawda. -Zapytał ochrypłym głosem. Wspierając się o ścianę zaczęła się podnosić, przed jej oczami pojawił się czarne plamki.
Mężczyzna westchnął, chciał ją ocalić aby mógł mieć jej ciało pod sobą, już miał plan co by z nią robił co noc. Jednak jego szef miał inne plany... Zniszczyć Spooky'ego.
- Niestety mała, będę musiał znaleźć sobie inna zabawkę aby umilała mi noce. - Powiedział z udawanym niezadowoleniem.
Bella wolała by umrzeć niż oddać swoje ciało, nie mogła by żyć z uczuciem brudu na swoim ciele.
Dan chwycił ją pod ramię i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. Szli po schodach do góry, tak jak Isabella się domyślała była w piwnicy . Przeszli przez długi korytarz po czym stanęli przy dużych starych drewnianych drzwiach, na których była tabliczka 'Prezes' ... czy ona była w jakimś starym biurowcu? Ta tabliczka by to wyjaśniała. Dan otworzył drzwi i brutalnie ją wepchnął do środka, Isabella zachwiała się i upadła na kolana.
Miała spuszczoną głowę, nie chciała spojrzeć w górę. Usłyszała kroki w pomieszczeniu, otworzyła lekko oczy aby zobaczyć czarne wyjściowe buty które wyglądały na nowe i bardzo drogie.
- Czy to nie nasza słodka Isabell. - Zapytał kucając przed nią. Zlustrował jej ciało, jej twarz, zabierze Spooky'emu to na czym zależy mu najbardziej. - 18 lat ukrywali cię i na co? - Pokręcił głową.
- W końcu dostanę to co chcę. -Powiedział, w jego głosie było słychać szaleństwo i obłęd.
- Spójrz na mnie. -Podniósł głos. Isabell nie drgnęła, nie miała zamiaru spełniać jego poleceń.
- Mówiłem spójrz na mnie. -Krzyknął, brutalnie chwytając jej twarz. Bella skrzywiła się z bólu.
- Widzisz to ,tam?. - Wskazał na róg pokoju gdzie stał inny mężczyzna z kamerą. Bella przełknęła gulę w gardle i spojrzała z powrotem na obłąkanego człowieka.
- Mam zamia nagrać jak prosisz mnie abym cię zabił a potem wyśle to do twojego chłoptasia.
- Uśmiechnął się zadowolony.
- To się nigdy nie stanie. - Odezwała się, nie pozwoli aby wiedział że się boi, miała czas aby pogodzić się ze śmiercią. Nikt jej nie uratuje, więc zostało jej wałczyć aby rodzina była z niej dumna.
- To się okaże. -Warknął. Chwycił Isabell za nadgarstki i gwałtownie podniósł z podłogi aby posadzić na krzesełko które znajdowało się na środku pokoju.
- Czas zacząć show. - Powiedział z nutką radości, zaczął podwijać rękawy swojej czarnej koszuli,
Bella miał szansę aby mu się przyjrzeć. Miał czarne włosy, niebieskie oczy i był średniego wzrostu. Wyglądał jakby miał około lat 30- stu. Miał bliznę nad lewą brwią, w jego oczach było widać chłód tak jakby nie miał duszy, Isabella wzdrygnęła się taki człowiek jest zdolny do wszystkiego.
Pierwszy cios w twarz obudził Belle z jej myśli a potem koleiny i następny. Próbowała się bronić ale on był silniejszy. Potem przyszedł cios w żebra i kolejny w brzuch i tak na przemian aż upadła na podłogę ledwo przytomna.
- Tylko jedno słowa a zakończę twoje cierpienie Isabello. - Przykucnął przy jej bezwładnym ciele.
Isabella otworzyła oczy - Nigdy. - Odpowiedziała krztusząc się krwią. Wstał po czym z całej siły kopnął leżącą brunetkę.
Isabella zanim zdarzyło wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, straciła przytomność.
Flashback end
Obudziła się aby być przykuta do ściany, metalowe obręcze wrzynał się do jej delikatnej skóry pozostawiając krwawiące rany. Przy każdym oddech który brała przeszywał ją piekielny ból.
Jej płuca piekły ją, próbowała brać spokojne wdech i wydechu ale to nie pomagało można było powiedzieć że pogarszało jej stan.
Nawet odgłos kroków nie robił już dla niej żadnej różnicy, nawet nie robiło dla niej różnicy że mężczyzna który przy niej stał miał w ręce strzykawkę.
- Otwórz oczy ,wiem że nie śpisz. - Szydził z niej. Isabell z ostatnich sił uniosła swoje podpuchnięte powieki i spojrzała z nienawiścią na Dan'a.
- Mały ptasze powiedział nam że jesteś uczulona na osy. - Zaśmiał się. -Szef postanowił abyś umierała w męczarniach, chociaż ja oferowałem kulkę w głowę żebyś nie musiała aż tak cierpieć. -Powiedział to tak jakby robił jej przysługę.
Bella zaśmiała się bez humoru. -Idźcie do diabła. -Splunęła. Złapał ją za podbródek powodując jej ogromny ból.
- Nawet w obliczu śmierci jesteś zadziorna, nie jesteś taka słaba jak się nam wydawało.- Przyglądał się jej uważnie. - Wielka szkoda. - Westchnął po czym podniósł strzykawkę i wstrzyknął jej w ramie jad osy.
- Radzę nie robić gwałtownych ruchów. -Puścił jej oczko i wyszedł zostawiając ja samą.
Isabella wiedziała co to znaczy mając alergie na osy: silny obrzęk naczynioruchowy, obrzęk krtani, skurcz oskrzeli, wstrząs anafilaktyczny i śmierć jeśli nie dostanie środków odczulających.
Isabella próbowała się skupić na hałasie dobiegającym z góry, może przyszyli ją uratować.
Jej serce przyśpieszyło bicie a oddech stał się nierówny, jad zaczął działać. Czuła jak jej ciało zaczyna się trząś i tracić świadomość. Jest tylko człowiekiem a taka dawka jadu zabije ją szybko jeśli nie dostanie pomocy. Prze oczami Isabelli ukazał się obraz szczęśliwej rodziny, jej przyjaciół... wszyscy uśmiechali się do niej, poczuła się szczęśliwa, teraz mogła by już odpuścić.
Usłyszał głośny huk jakby ktoś wyważył drzwi ale nie mogła odgadnąć skąd, była zbyt słaby i zbyt zmęczona, chce tylko iść po prostu spać i odpocząć.
Poczuła ciepło otulające jej ciało,było jej tak dobrze tak jakby tam należała.
~~ Isabello zostań ze mną, słyszysz mnie!!
~~Angel otwórz swoje piękne oczy ,chcę je zobaczyć!!
~~ Proszę zostań ze mną!!
Słyszała stłumiony głos w oddali, tak jakby to było marzenie, piękny sen chciała aby ten sen trwał i trwał.
Jej ciało zostało potrząsane przez kogoś, chciała powiedzieć aby przestał i dał jej spać ale ta osoba była nieugięta. Swoim ostatnim siłami otworzyła oczy aby spełnić spojrzenie pięknych i pełnych miłości karmelowych oczu swojego wybawcy.
- Justin. - Szepnęła potem wszystko zrobiło się czarne.
________________________________________________________________________________
Tylko ja płacze? ;(
1. Czy zdarzyli na czas?
2. Kto zdradził że Isabell jest uczulona na osy?
3. Co myślicie o tym całym 'szefie' Dan'a?
________________________________________________________________________________
Serio człowiek nie może choć na godzinę usiąść przed kompem aby napisać rozdział i jest już źle -,-
Sorki że rozdział jest krótki, postaram się aby następny był dłuższy. Mogę zdradzić że sprawa Spooky'ego się wyjaśni... chyba :P
Więc tak czekam na wasze opinie, sugestie i przemyślenia :)
Do następnego miśki !! :*
#muchlove
E&C
czytasz=komentujesz
No One Pov
Isabella siedziała na kolanach, ręce miała przykute nad głową do ściany. Na wspomnienie zdarzeń z przed 30 minut wydobył głośny szloch z jej ust, nie wiedziała ile jeszcze będzie w stanie znieść. Jak można traktować tak kobietę?
Jej głowa bezwładnie wisiała w dół, nie miała sił aby jej podnieść,nie miała sił aby otworzyć powieki. Popękane warki, posiniaczone policzki, to najmniejsze szkody jakie dostała od złych ludzi. Nie chciała myśleć o tych najgorszych. Moment w którym znalazła się w tamtym pokoju przewija jej się w głowie, jak niekończący się film...
Flashback
- Wstawaj,wstawaj księżniczko. Szef chce cię widzieć. - Została brutalnie obudzana z krótkiego snu. Nie widziała jak długo już tam jest, czy to był dzień czy noc. Była głodna, spragniona jej ostatnim posiłkiem było śniadanie przed wyjściem z domu.
Bella otworzyła oczy i spojrzała na swojego porywacza, Dan był niespokojny i podenerwowany, po oczami miał ciemne cienie jakby nie spał kilka dni. Isabella zaczęła się zastanawiać czy jego szef dzisiaj ma zamiar ją zabić. Przełknęła ślinę aby choć trochę zwilżyć gardło aby móc się odezwać.
- Dzisiaj umrę prawda. -Zapytał ochrypłym głosem. Wspierając się o ścianę zaczęła się podnosić, przed jej oczami pojawił się czarne plamki.
Mężczyzna westchnął, chciał ją ocalić aby mógł mieć jej ciało pod sobą, już miał plan co by z nią robił co noc. Jednak jego szef miał inne plany... Zniszczyć Spooky'ego.
- Niestety mała, będę musiał znaleźć sobie inna zabawkę aby umilała mi noce. - Powiedział z udawanym niezadowoleniem.
Bella wolała by umrzeć niż oddać swoje ciało, nie mogła by żyć z uczuciem brudu na swoim ciele.
Dan chwycił ją pod ramię i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. Szli po schodach do góry, tak jak Isabella się domyślała była w piwnicy . Przeszli przez długi korytarz po czym stanęli przy dużych starych drewnianych drzwiach, na których była tabliczka 'Prezes' ... czy ona była w jakimś starym biurowcu? Ta tabliczka by to wyjaśniała. Dan otworzył drzwi i brutalnie ją wepchnął do środka, Isabella zachwiała się i upadła na kolana.
Miała spuszczoną głowę, nie chciała spojrzeć w górę. Usłyszała kroki w pomieszczeniu, otworzyła lekko oczy aby zobaczyć czarne wyjściowe buty które wyglądały na nowe i bardzo drogie.
- Czy to nie nasza słodka Isabell. - Zapytał kucając przed nią. Zlustrował jej ciało, jej twarz, zabierze Spooky'emu to na czym zależy mu najbardziej. - 18 lat ukrywali cię i na co? - Pokręcił głową.
- W końcu dostanę to co chcę. -Powiedział, w jego głosie było słychać szaleństwo i obłęd.
- Spójrz na mnie. -Podniósł głos. Isabell nie drgnęła, nie miała zamiaru spełniać jego poleceń.
- Mówiłem spójrz na mnie. -Krzyknął, brutalnie chwytając jej twarz. Bella skrzywiła się z bólu.
- Widzisz to ,tam?. - Wskazał na róg pokoju gdzie stał inny mężczyzna z kamerą. Bella przełknęła gulę w gardle i spojrzała z powrotem na obłąkanego człowieka.
- Mam zamia nagrać jak prosisz mnie abym cię zabił a potem wyśle to do twojego chłoptasia.
- Uśmiechnął się zadowolony.
- To się nigdy nie stanie. - Odezwała się, nie pozwoli aby wiedział że się boi, miała czas aby pogodzić się ze śmiercią. Nikt jej nie uratuje, więc zostało jej wałczyć aby rodzina była z niej dumna.
- To się okaże. -Warknął. Chwycił Isabell za nadgarstki i gwałtownie podniósł z podłogi aby posadzić na krzesełko które znajdowało się na środku pokoju.
- Czas zacząć show. - Powiedział z nutką radości, zaczął podwijać rękawy swojej czarnej koszuli,
Bella miał szansę aby mu się przyjrzeć. Miał czarne włosy, niebieskie oczy i był średniego wzrostu. Wyglądał jakby miał około lat 30- stu. Miał bliznę nad lewą brwią, w jego oczach było widać chłód tak jakby nie miał duszy, Isabella wzdrygnęła się taki człowiek jest zdolny do wszystkiego.
Pierwszy cios w twarz obudził Belle z jej myśli a potem koleiny i następny. Próbowała się bronić ale on był silniejszy. Potem przyszedł cios w żebra i kolejny w brzuch i tak na przemian aż upadła na podłogę ledwo przytomna.
- Tylko jedno słowa a zakończę twoje cierpienie Isabello. - Przykucnął przy jej bezwładnym ciele.
Isabella otworzyła oczy - Nigdy. - Odpowiedziała krztusząc się krwią. Wstał po czym z całej siły kopnął leżącą brunetkę.
Isabella zanim zdarzyło wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, straciła przytomność.
Flashback end
Obudziła się aby być przykuta do ściany, metalowe obręcze wrzynał się do jej delikatnej skóry pozostawiając krwawiące rany. Przy każdym oddech który brała przeszywał ją piekielny ból.
Jej płuca piekły ją, próbowała brać spokojne wdech i wydechu ale to nie pomagało można było powiedzieć że pogarszało jej stan.
Nawet odgłos kroków nie robił już dla niej żadnej różnicy, nawet nie robiło dla niej różnicy że mężczyzna który przy niej stał miał w ręce strzykawkę.
- Otwórz oczy ,wiem że nie śpisz. - Szydził z niej. Isabell z ostatnich sił uniosła swoje podpuchnięte powieki i spojrzała z nienawiścią na Dan'a.
- Mały ptasze powiedział nam że jesteś uczulona na osy. - Zaśmiał się. -Szef postanowił abyś umierała w męczarniach, chociaż ja oferowałem kulkę w głowę żebyś nie musiała aż tak cierpieć. -Powiedział to tak jakby robił jej przysługę.
Bella zaśmiała się bez humoru. -Idźcie do diabła. -Splunęła. Złapał ją za podbródek powodując jej ogromny ból.
- Nawet w obliczu śmierci jesteś zadziorna, nie jesteś taka słaba jak się nam wydawało.- Przyglądał się jej uważnie. - Wielka szkoda. - Westchnął po czym podniósł strzykawkę i wstrzyknął jej w ramie jad osy.
- Radzę nie robić gwałtownych ruchów. -Puścił jej oczko i wyszedł zostawiając ja samą.
Isabella wiedziała co to znaczy mając alergie na osy: silny obrzęk naczynioruchowy, obrzęk krtani, skurcz oskrzeli, wstrząs anafilaktyczny i śmierć jeśli nie dostanie środków odczulających.
Isabella próbowała się skupić na hałasie dobiegającym z góry, może przyszyli ją uratować.
Jej serce przyśpieszyło bicie a oddech stał się nierówny, jad zaczął działać. Czuła jak jej ciało zaczyna się trząś i tracić świadomość. Jest tylko człowiekiem a taka dawka jadu zabije ją szybko jeśli nie dostanie pomocy. Prze oczami Isabelli ukazał się obraz szczęśliwej rodziny, jej przyjaciół... wszyscy uśmiechali się do niej, poczuła się szczęśliwa, teraz mogła by już odpuścić.
Usłyszał głośny huk jakby ktoś wyważył drzwi ale nie mogła odgadnąć skąd, była zbyt słaby i zbyt zmęczona, chce tylko iść po prostu spać i odpocząć.
Poczuła ciepło otulające jej ciało,było jej tak dobrze tak jakby tam należała.
~~ Isabello zostań ze mną, słyszysz mnie!!
~~Angel otwórz swoje piękne oczy ,chcę je zobaczyć!!
~~ Proszę zostań ze mną!!
Słyszała stłumiony głos w oddali, tak jakby to było marzenie, piękny sen chciała aby ten sen trwał i trwał.
Jej ciało zostało potrząsane przez kogoś, chciała powiedzieć aby przestał i dał jej spać ale ta osoba była nieugięta. Swoim ostatnim siłami otworzyła oczy aby spełnić spojrzenie pięknych i pełnych miłości karmelowych oczu swojego wybawcy.
- Justin. - Szepnęła potem wszystko zrobiło się czarne.
________________________________________________________________________________
Tylko ja płacze? ;(
1. Czy zdarzyli na czas?
2. Kto zdradził że Isabell jest uczulona na osy?
3. Co myślicie o tym całym 'szefie' Dan'a?
________________________________________________________________________________
Serio człowiek nie może choć na godzinę usiąść przed kompem aby napisać rozdział i jest już źle -,-
Sorki że rozdział jest krótki, postaram się aby następny był dłuższy. Mogę zdradzić że sprawa Spooky'ego się wyjaśni... chyba :P
Więc tak czekam na wasze opinie, sugestie i przemyślenia :)
Do następnego miśki !! :*
#muchlove
E&C
czytasz=komentujesz
Subskrybuj:
Posty (Atom)